Reklama

Thor rządzi, niech drży Batman

"Thor 3D" ("Thor"), reż. Kenneth Branagh, USA 2011, dystrybutor UIP, premiera kinowa 29 kwietnia 2011 roku.

Mavel nigdy nie stał w awangardzie. Przełomowe dla wizerunku superbohaterów historie powstawały w mniejszych wydawnictwach takich, jak Vertigo, Image czy ABS lub w stajni największego rywala - DC Comics. Uniwersum Marvela, zaludniane przez Spidermana, Hulka, Kapitana Amerykę i X-Menów, dysponowało od samego początku innym atutem - epickim potencjałem.

Konkurenci zza miedzy postawili wszystko na jedną kartę ze swojej talii - Batmana. Niepokojący, dysponujący mrocznym alter ego bohater stał się ich przepustką do kina. Bruce Wayne, niańczony przez takie tuzy, jak Tim Burton i Christopher Nolan, wyrósł na pełnokrwistego bohatera filmowego, wskazując drogę swoim kuzynom z pokrewnego komiksowego uniwersum.

Reklama

Tymczasem Marvel, zachęcony finansowymi sukcesami konkurencji, zdecydował się na długofalową inwestycję w filmy oparte na nieco innym modelu. Dlatego nie liczcie na żadne dekonstrukcje i splugawienie idoli lat młodości. Chłopcy ze stajni Spidermana oferują wam teraz dokładnie to, za co ich kochaliście bądź nienawidziliście.

"Thor" jest częścią imponującego projektu, którego zwieńczeniem ma być film "The Avengers". Dwie części "Iron Mana", "Kapitan Ameryka", "The Green Lantern", "The Incredible Hulk" i "Thor" to pełnoprawne tytuły, ale również wstęp do powstania Avengersów - supergrupy, skonsolidowanej przez rządową agencję S.H.I.E.L.D.

Wydawniczy gigant konsekwentnie kolonizuje wyobraźnię widzów kinowych, podobnie jak robił to z czytelnikami komiksów przez dekady. Dla każdego coś dobrego. Wrażliwcom - Spiderman, outsiderom - X-Men, młodocianym geniuszom z przerostem ego - Iron Man, fantastom-mitomanom - Green Lantern, zaś młodym narodowcom - Kapitan Ameryka. Dla kogo przeznaczony jest zatem "Thor"? Dla większości odczuwającej krępującą presję sukcesu. Dla obciążonych oczekiwaniami rodziców. Dla starających się ponad swoje siły sprostać wyzwaniom współczesnego świata. "Thor" nie jest jednocześnie ekskluzywny - każdy odnajdzie w nim pierwiastek własnych dylematów.

Taka baza stwarza przestrzeń dla humoru sytuacyjnego, z którym zaprawiony w adaptacjach Shakespeare'a Kenneth Branagh radzi sobie wyśmienicie. Dialog skrzy się humorem do, mniej więcej, dwóch trzecich filmu, kiedy zastępuje go przyciężkawy patos - nieodłączny kompan epickich końcówek.

Mimo wszystko Thorowi, w lwiej części, udaje się unikać mielizn, co zasługuje na uznanie, szczególnie w kontekście relatywnie małej (w porównaniu z konkurencją) liczbie spektakularnych scen akcji. Branagh sprawnie balansuje na granicy słowotoku zmęczonego dziada, prezentowanego przez Anga Lee w pierwszym Hulku i orgiastycznego fajerwerku, jakim był Batman w wersji z sutkami na zbroi. Jak widać - nauka nie poszła w las.

Marvel przyzwyczaił nas już do gwiazdorskich obsad, więc i w "Thorze" nasze oko cieszyć będą kreacje Anthony'ego Hopkinsa, Stellana Skarsgarda (najjaśniejszy punkt), Natalie Portman i Jeremy'ego Rennera (cameo).

Część gwiazd przeszła obok swoich występów bokiem - Hopkins w zauważalny sposób marzy o piwie po skończeniu zdjęć, zaś Natalie uparcie zacina twarz w pozie czarnego łabędzia pomimo, iż jej rola napisana jest w komediowej nucie. Sytuację ratuje Skarsgard, którego autoironiczna wobec własnego pochodzenia kreacja, prowokuje mięśnie naszej twarzy do niewymuszonego śmiechu. W tej sytuacji powierzenie roli zagubionego w świecie śmiertelników Boga nieopatrzonemu Chrisowi Hemsworthowi, wydaje się strzałem w dziesiątkę. Trudno powiedzieć, czy jego niezręczność i wzruszająca niezgrabność wynikają z talentu czy słabego obycia z kamerą, ale efekt jest znakomity.

Parafrazując na koniec Erika Selviga (Stellan Skarsgard): Nie wiem czy Thor jest rzeczywiście Bogiem piorunów, ale chciałbym żeby był. Pomimo, że nie ma w sobie finezji, jaką w postać Thora wsączył Michael Straczynski, autor ostatniego rebootu serii, to budzi moją sympatię. Także kochani, posilcie się do syta, zalejcie strawę porządnym lagerem i młoty w dłoń. Od dziś Thor króluje w Asgardzie.

7/10

Nie wiesz, w którym kinie możesz obejrzeć film "Thor 3D"? Sprawdź repertuar kin w swoim mieście!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy