Rzekomo najlepsze są te filmy, które już widzieliśmy. W przypadku "Teściów" lepiej pozostać przy części pierwszej, nawet jeżeli "dwójka" ma swoje momenty, zwłaszcza jako reklama ekskluzywnego ośrodka wypoczynkowego nad morzem.
Pierwsza część "Teściów" wzięła widzów nieco z zaskoczenia. Klimaty swojskie - wesele w polskim kinie tradycję ma długą i bogatą, ale w tym bardziej ambitnym wydaniu odbija się od Wyspiańskiego. Czy to Wajda, czy Smarzowski - jest pretekstem do przyjrzenia się POLSCE i POLAKOM. Temu wszystkiemu, co pod dywan zamiatamy i co stawiamy na stole, żeby przed innymi się pochwalić. W bardziej rozrywkowym, poza wyjątkami jak "Testosteron", czy "Atak paniki", raczej nie zwala z nóg i nie wychodzi poza rodzajowe lub stereotypowe obrazki.
Tymczasem "Teściowie" to nie mikrokosmos przywar narodowych, satyra, której ostrze wymierzone jest w sprawy wielkie, a kulejące, tylko czysta obyczajówka, w której zderzają się ze sobą bogatsi z biedniejszymi, dwie klasy społeczne, dwa obozy: panny młodej i pana młodego. Ktoś za wesele płaci, ktoś płacić nie chce, lub woli zapłacić mniej. Perspektywa połączenia dwóch rodzin w jedną przeraża wszystkich zainteresowanych poza parą młodą. Starcie, niczym rebelianci z Gwiazdą Śmierci, wisi w powietrzu.
Marcin Dorociński, Maja Ostaszewska, Iza Kuna i Adam Woronowicz dyrygowani przez reżysera Jakuba Michalczuka dają brawurowy popis swoich talentów komediowych, a wszystkich wspiera w tym zadaniu montażysta Wojciech Włodarski, który doskonale wyczuwa rytm i tempo potrzebne tego typu humorowi. Nigdy za wcześnie, nigdy za późno - gag i słowo muszą zostać odpowiednio poprowadzone i eksplodować w tej jednej, jedynej sekundzie, żeby zadziałały. I tak się w "Teściach" dzieje. A w "Teściach 2"?
Decyzja o realizacji drugiej części musiała pojawić się naturalnie, zwłaszcza że para młoda, wbrew woli rodziców, kochać wcale się nie przestała. Tym razem reżyserią zajęła się Kalina Alabrudzińska, która zwróciła na siebie uwagę krytyki filmem "Nic nie ginie" i serialem "Sexify". Scenarzysta pozostał ten sam: Marek Modzelewski. Na plan zgłosiła się większość aktorów części pierwszej - poza Marcinem Dorocińskim. Zmieniła się lokalizacja - z eleganckiego hotelu na ekskluzywny kurort, do którego na kilka dni przed uroczystością młodzi zapraszają swoich bliskich. Żeby ci - zrelaksowali się, odpoczęli, może wreszcie zaakceptowali? Odrobinę polubili. A przynajmniej, żeby minęła im chęć wzajemnego mordu. Czy się uda... Czy między zwaśnionymi rodami zapanuje pokój? Odpowiedź nie jest aż tak oczywista, jak mogłoby się wydawać. Wiadomo: dobry sequel powtarza to, co się sprawdziło, ale oferować musi też szczyptę nowości.
Z elementów starych wracają bohaterowie z ich wszystkimi przywarami i przekonaniami: Małgorzata Wilk (Maja Ostaszewska) nadal uważa się za lepszą od innych, nosi dzielnie maskę zimnej i wyniosłej zołzy, ale Wanda Chrapek (Iza Kuna) dotrzymuje jej kroku. Obie uprawiają przed sobą teatr, w przypadku Małgorzaty jego ozdobą (to nowość) staje się młody towarzysz Jan Sznajder (Eryk Kulm Jr). Tadeusz Chrapek (Adam Woronowicz) wszystkie swoje nieśmiałości, lęki, niepowodzenia i kompleksy oraz ekspansywność żony woli zatopić po cichu w kieliszku. Wszyscy chętnie by od siebie uciekli (no dobrze, niektórzy woleliby akurat zdecydowanie skrócić dystans - bez spoilerów jednak!), ale czy byłoby wtedy przed kim grać? I jak wówczas rozbawić widzów?
Podobnie jak w pierwszej części źródłem śmiechu są spinki Chrapków i pani Wilk (pan Wilk - Dorociński, wiadomo, był zajęty u boku Toma Cruise'a). Żarty nie zawsze są to wysokich lotów, bywa znacznie bardziej grubiańsko niż w pierwszej części. Tak bardzo wprost. Tak bez finezji. Choć, trzeba przyznać, zdarzają się sceny bardziej poruszające, kiedy bohaterowie zdejmują maski i odsłaniają się przed sobą i widzami. Tu pojawia się jakaś refleksja, przestrzeń dla dojrzałych kobiet i ich pragnień, marzeń i rozczarowań. Postacie stają się mniej przerysowane, mniej karykaturalne. Po prostu ludzcy.
W historii i całej stylistyce filmu dominuje jednak gruba kreska. Aktorzy pozwalają sobie docisnąć pedał humoru do deski. Na sali kinowej, a z publicznością miałam okazję film oglądać, słychać wybuchy śmiechu. O to chodziło. Ja tam jednak czekam na powrót Marcina Dorocińskiego. Bo finał... na taki mały spoiler mogę chyba sobie pozwolić - finał pozwala wierzyć, że jeżeli "dwójka" odniesie sukces kasowy i na trójkę twórcy się rzucą.
6/10
"Teściowie 2", reż. Kalina Alabrudzińska, Polska 2023, dystrybucja: Next Film, premiera kinowa: 15 września 2023 roku.