Reklama

"Terytorium wroga": Francja wkracza do akcji

Francuscy komandosi odbijają z rąk Talibów porwaną dziennikarkę. W tle ładne krajobrazy, na pierwszym planie dzielni wojacy walczący z bandą bezimiennych terrorystów. Wbrew pozorom nieźle zrealizowane kino akcji, choć debiut Stéphane Rybojad nie unika patetycznych tonów.

W 2005 roku Rybojad zrealizował dokument o jednostce specjalnej armii francuskiej. Od tego momentu nie tylko zafascynował się tym tematem, ale zyskał zaufanie świetnie wyszkolonych żołnierzy. Dzięki temu ponoć mógł liczyć na pomoc i współpracę z wojskiem przy swoim debiucie fabularnym. Zafascynowany umiejętnościami komandosów, zapomniał jednak więcej czasu poświęcić na dopracowanie scenariusza, przemieniając "Terytorium wroga" w film laurkę na cześć francuskich sił specjalnych. Niemniej, to zawsze jakaś odmiana po filmowych wojennych hołdach w wydaniu amerykańskim.

Reklama

Diane Kruger gra zdeterminowaną dziennikarkę Elsę zafascynowaną Afganistanem, przeciwną obecności zachodnich wojsk w tym kraju. Zbyt mocno interesuje się losem Afganki, sprzedanej Zaiefowi, dowódcy jednej z grup terrorystycznych. To właśnie on porwie Elsę do Pakistanu. Rząd i prezydent Francji angażują oddział komandosów. Operacja jednak się nie udaje i sześciu żołnierzy zmuszonych jest uciekać przez ponad tydzień przed terrorystami w górach Pakistanu, by dostać się na granicę z Afganistanem do swojej bazy wojskowej.

Prolog - akcja komandosów w Kosowie - zapowiada, że to właśnie o sprawnie przeprowadzane zadania bojowe będzie chodziło i o tytułowe (przynajmniej w tytule oryginalnym) "jednostki specjalne". Tło społeczne, sceny łączące kolejne zwroty fabularne czy psychologia postaci migają jedynie na horyzoncie. Rzeczywiście sceny akcji są precyzyjnie zrealizowane. Pierwsze ujęcia lecących helikopterów to niemal cytat z "Helikoptera w ogniu" i pod względem zdjęć film Rybojada mu zresztą nie ustępuje. Debiutujący w pełnym metrażu operator David Jankowski poradził sobie zarówno z klaustrofobicznymi przestrzeniami pakistańskich wiosek, jak i pięknymi górskimi krajobrazami.

Akcja jednak zaczyna przygniatać fabułę i postacie, a te zapowiadają się ciekawie. Logikę rządzącą "Terytorium wroga" doskonale definiuje jedna z pierwszych scen, gdy Elsa przeprowadza wywiad z Maifą, Afganką, która chce opowiedzieć jej swoją dramatyczną opowieść przed kamerą i decyduje się odsłonić twarz. Rybojad jednak pozwala Maifie jedynie naszkicować swoje losy, rozmowa przerywana jest co chwila sygnałem telefonu Elsy. Ów brak cierpliwości do scen wypełniających czas między kolejnymi akcjami komandosów nie pozwala w pełni zaangażować się w ich losy. Ciekawi mogliby być zarówno żołnierze, jak i Zaif (stojący na pograniczu dwóch światów) fanatycznie ścigający Elsę. Z tego samego powodu rozwijający się gdzieś po drodze wątek miłosny między Elsą a Eliasem, jednym z komandosów, przemyka na ekranie niemal niezauważalnie.

Zaletą "Terytorium wroga" jest obsada, zwłaszcza dwukrotnie nominowany do Oscara Djimon Hounsou. Aktorzy mają jednak mało okazji do ożywienia swoich postaci-figur. Rybojad ma intuicję do scen akcji, umie trzymać widza w napięciu, co dobrze wróży kolejnym projektom, ale musi nauczyć się cierpliwości. Zamiast tworzyć filmową grę, trzeba stworzyć filmową opowieść, w której sceny akcji będą już tylko wisienką na torcie.

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Terytorium wroga" ("Special Forces"), reż. Stephane Rybojad, Francja 2011, dystrybutor ITI Cinema, premiera kinowa 9 marca 2012 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Na pierwszym planie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy