Reklama

"Spaleni słońcem: Cytadela": Ku czci rosyjskich bohaterów [recenzja]

W jednej z najdroższych produkcji rosyjskiej kinematografii i feralnej kontynuacji swojego legendarnego filmu Nikicie Michałkowowi udaje się odrobinę odkupić winy z pierwszej części "Spaleni słońcem 2". Odrobinę.

Na wspomnienie kameralnego arcydzieła, jakim niewątpliwie był film z 1994 r. i patrząc na megaprodukcję z podaną na tacy ideologią, pełnymi patosu scenami i scenariuszowymi niekonsekwencjami czy absurdami, serce boli. W porównaniu jednak do "Exodusu" kolejna odsłona "Spalonych słońcem 2: Cytadela" jest zdecydowanie lepsza, bo więcej jest momentów, które przypominają, że Nikita Michałkow wybitnym reżyserem jest. Tylko czemu zdecydował się popełnić ten artystyczny błąd, jakim jest nie tylko próba kontynuowania na siłę dawnego sukcesu, ale i podbijanie go niewybredną ideologią? Pozostanie chyba tajemnicą.

Reklama

Przyzwyczajeni zatem do pierwszego i największego absurdu całej historii, czyli nieoczekiwanego ożywienia bohaterów, których sam reżyser uśmiercił w części pierwszej, możemy skupić się na dalszych wojennych losach wybitnego radzieckiego generała i bohatera wojny domowej, Sergieja Kotowa (Nikita Michałkow). Tym razem walczy on w straceńczym oddziale skazańców, którzy mają zdobyć okupowaną przez Niemców cytadelę. Oczywiście Michałkow znowu nie oszczędza scenariuszowych wolt, nie zastanawiając się często nad logiką całości. Wszystko ku czci bohaterów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, których ojczulka Kotow, upokorzony w czasie stalinowskich czystek, teraz poprowadzi do zwycięstwa. Jest i córka, dzielna sanitariuszka. Jest i Dmitrij Arsentjew (Oleg Mienszykow).

W końcu są i pełne wizualnego patosu i podniosłości sceny batalistyczne, na czele ze spektakularną sceną porodu odbieranego przez rannych żołnierzy na ciężarówce w czasie niemieckiego bombardowania. Niektóre - jak ta z finałowej "bitwy" - mimo wszystko poruszają. Cóż, mimo wszystko ręka mistrza. Czuć ją zwłaszcza w kameralnych, skromniejszych scenach, a tych w "Spaleni słońcem: Cytadela" trochę więcej. W pamięć zapadają żołnierze utuleni do snu kołyszącą się w rowie ciężarówką, scena nieoczekiwanego powrotu męża uznanego za zmarłego czy przesłuchanie Arsentjewa.

Ostatecznie jednak wzbudzają też smutek, bo przypominają o wielkości pierwotnej wersji "Spalonych słońcem" oraz o talencie Nikity Michałkowa, który sam reżyser złożył w ofierze na ołtarzu ojczyźnianej łoptaologicznej ideologii, której - jak się okazało - sami rodacy nie byli w stanie strawić.

3/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Spaleni słońcem: Cytadela" ("Utomlyonnye solntsem 2: Tsitadel"), reż. Nikita Michałkow, Rosja, Francja, Niemcy 2011, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 20 grudnia 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy