"Roving Woman": Uciec, ale dokąd? [recenzja]

Lena Góra w filmie "Roving Woman" /© materiały dystrybutora /materiały prasowe

Nie dziwię się, że Wim Wenders jest producentem wykonawczym tego filmu. "Roving Woman" Michała Chmielewskiego wpisuje się bardzo mocno w ducha "Paryż, Texas", choć na każdym kroku z kurzu wynurzają się też odpryski wolnościowego kina Gusa Van Santa, Jima Jarmuscha czy Dennisa Hoopera. Lena Góra pokazuje natomiast, że jest bardzo zmysłową i wrażliwą aktorką. Mam nadzieję, że polskie kino zacznie ją bardziej odkrywać.

"Roving Woman": Kino o szukaniu własnej tożsamości i wolności

"Roving Woman" to subtelne kino o szukaniu swojej własnej tożsamości i wolności. To opowieść o wyzbyciu się materializmu w imię odzyskania czystości ducha. To też kino o kobiecości i zrzucaniu społecznych kajdan. Wszystko rozgrywa się na amerykańskich pustynnych bezdrożach, gdzie pojęcie wolności i ciągłej ucieczki nabiera głębi nie do końca zrozumiałej dla reszty świata. Niemniej jednak "Roving Woman" jest na tyle uniwersalną opowieścią o samotności i odrębności, że wychodzi ponad samą "amerykańskość". Czy taka historia mogłaby się wydarzyć na polskich drogach? W jednym wymiarze na pewno - potrzeba odosobnienia (szczególnie w czasach po pandemii covidowej) jest globalnym fenomenem.

Reklama

Sara (Lena Góra) rozstaje się z partnerem. Mieszkali ze sobą sześć lat w Los Angeles, gdzie on chciał być gwiazdą, a ona... No właśnie? Czego chce Sara? Kradnie samochód i pędzi przed siebie. Potrzebuje przestrzeni, jak podwożący ją na stację benzynową przyjaciel jej partnera, który wyznaje, że nigdy nie potrafił zbudować związku, bo "potrzebował przestrzeni". Sara będzie miała jej wiele. Czy jednak o taką przestrzeń jej chodzi?

Amerykańskie bezdroża gościły całą serię kina drogi o potrzebie wyzwolenia się z norm społecznych i oczyszczenia się z własnych demonów. Cóż, nie tylko Jezus szedł na pustynię. Guru i bożek pokolenia 68' Jim Morrison również. Sara odnajduje w samochodzie płytę CD, którą jego właściciel nagrał dla tajemniczej Mimi. Zaintrygowana znajduje ważny punkt na mapie swojej podróży. Postanawia odnaleźć mężczyznę.

"Roving Woman": Dla kobiet, które chcą ruszyć przed siebie

"Roving Woman" luźno inspirowany jest historią tajemniczego zniknięcia artystki Connie Converse w latach 70. XX wieku. Film jest jednak dedykowany nie tylko jej, ale wszystkim kobietom, pragnącym wyrwania się z życiowego schematu.

"Wiele kobiet po obejrzeniu 'Roving Woman' mówiło nam, że marzą o rzuceniu wszystkiego i wyjechaniu przed siebie. Powstrzymuje je poczucie winy, strach i obowiązki. Ale jeśli choć jedna taka kobieta po obejrzeniu filmu odważy się na taką podróż, to cała nasza praca będzie tego warta" - mówiła w rozmowie z Interią Lena Góra.

Sara spotyka na swojej drodze najróżniejszych ludzi. Sama skrzywdzona przez rozpad związku, zobaczy w trasie miłość, pokonującą niepełnosprawność, przejrzy się w lustrze samotności i spotka producenta filmowego i pustynnego filozofa (uroczy epizod producenta m.in. "American Psycho" Chrisa Hanleya), który powie jej, że czasami "drogi się po prostu rozchodzą".

"Chciałbym mieć komu powiedzieć, że lubię być sam"

Wim Wenders w swoim arcydziele "Paryż Texas" opowiadał o ucieczce od traumy, odpowiedzialności, ale też zakłamania. Niemiecki reżyser wybrał USA, bo wolność pisana na jej bezdrożach jest wpisana w mitologiczny krwiobieg tego kraju.

"Roving Woman" również jest ściśle związana z amerykańskim pojmowaniem wolności. Mieszkająca w USA Lena Góra doskonale ją rozumie i wniosła do scenariusza o wiele więcej niż samą kobiecą perspektywę. Jej subtelność jest magnetyczna i hipnotyzująca. Sarę obserwujemy przez zamknięte drzwi samochodu, podsłuchujemy ją z offu i z dystansu (nastrojowe i wpisujące się w metafizykę pustyni zdjęcia Łukasza Dziedzica) przyglądamy się jej tłumionym emocjonalnym wybuchom. Wszystko natomiast ma finał na farmie. Bardzo amerykańskiej. Bardzo odrębnej. Chropowato romantyczny i jednocześnie zdystansowany John Hawkes (gwiazdor "Do szpiku kości" i "Sesji") pasuje do wypalonej pustynnej ziemi części Ameryki, gdzie można uciec przed własnymi grzechami.

Debiutant Chmielewski świetnie uchwycił spojrzenie Góry i Hawkesa, w którym zawarte jest niewypowiedziane porozumienie między tą dwójką obcych (?) sobie ludzi. Może samotność nie jest niczym złym i każdy ma do niej prawo? A może jej celebrowanie jest tylko maską, kryjącą ból? "Chciałbym mieć komu powiedzieć, że lubię być sam" - mówi Hawkes, który sam sobie napisał ten tekst. Znamienne.

Michał Chmielewski i Lena Góra nakręcili uniwersalną historię wiecznej ucieczki nie tylko "od czegoś", ale też "do czegoś". Do czego? Każdy, kto wyrusza w pustynną odyseję, mając w duszy "stars and stripes", ucieka od i do czegoś innego. Twórcy "Roving Woman" nigdy o tym aspekcie wolności nie zapominają.

7,5/10

"Roving Woman", reż. Michał Chmielewski, USA, Polska 2022, dystrybutor: Galapagos Films, premiera kinowa: 21 kwietnia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Roving Woman
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy