"Proxima": Pierwsza kobieta [recenzja]

Zélie Boulant i Eva Green w filmie "Proxima" /materiały prasowe

Minęło przeszło 50 lat, od kiedy Neil Armstrong wykonał "mały krok człowieka, ale wielki skok ludzkości", stawiając stopę na Księżycu. Lądowanie na Srebrnym Globie pozwoliło przekroczyć granicę, spojrzeć na Ziemię z zewnątrz, było kulminacyjnym punktem zimnowojennej rywalizacji dwóch mocarstw. Ale historyczne osiągnięcia programu Apollo to zarazem początek końca rejsów kosmicznych. Żaden astronauta od 40 lat nie wyściubił nosa poza orbitę naszej planety, wielkie marzenie ludzkości o pierwszej załogowej wyprawie na Marsa i w dalsze rejony Układu Słonecznego pozostaje celem tak samo odległym jak za czasów Galileusza. Tymczasem w filmie "Proxima" rzecz ma się nieco inaczej.

Po pierwsze w najnowszym filmie Alice Winocour eksploracja kosmosu to sprawa wspólna. W XXI wieku nie liczy się żadne przeciąganie liny, wyścig o pierwszeństwo czy jak największy kawałek kosmicznego tortu, a międzynarodowy sojusz, który stawia na współpracę i relację partnerską. Po drugie - czerwona planeta zdaje się być od nas o włos, na wyciągnięcie ręki. Nie dość, że przygotowania międzynarodowej misji "Proxima" - która zakłada wysłanie trójki astronautów na Marsa - trwają w najlepsze, to prognozy Europejskiej Agencji Kosmicznej wskazują, że ma ona olbrzymie szanse powodzenia. Na pokładzie znajdzie się miejsce dla trójki śmiałków, w skład załogi wejdzie też kobieta. Zasłużona, francuska astronautka.

Co ciekawe, Sarah od dziecka o tym marzyła, tkwiła w niej chęć eksploracji i romantycznej przygody. Podobno gdy miała osiem lat złapała abażur, wsadziła go sobie na głowę, mówiąc, że chce wznieść się w przestworza i dolecieć do najbliższej gwiazdy. Alice Winocour ściąga jednak swoją bohaterkę na ziemię. I przypomina, że jest dziś mamą siedmioletniej Stelli.

Reklama

Jest w "Proximie" widoczny, co jasne, dylemat matki i astronautki zarazem, na ekranie trwa nieustające łączenie ról macierzyńskich i zawodowych, które stanowią sedno filmu. Winocour zderza sferę prywatną z tą niemal kosmiczną: chwile spędzone wspólnie w mieszkaniu świetnie kontrastują z chłodnymi hangarami, gdzie trwają ostatnie przygotowania do międzyplanetarnego lotu. Tu bohaterka ma zaraz zostać wystrzelona w kapsule prującej kilkanaście tysięcy kilometrów na godzinę, by postawić stopę na Marsie, a córka przynosi do domu dwóje z matmy i rękę w gipsie. Nie wiadomo, co przychodzi trudniej - wizja podboju kosmosu, czy życie z perspektywy rodzinnego stołu i sprostanie roli czułej, opiekuńczej matki.

"Proxima" ogrywa rozdwojenie astronautki rewelacyjnie - mniej efektownie niż wysokobudżetowe produkcje pokroju "Pierwszego człowieka" czy "Grawitacji", bez podpierania się spektakularnymi efektami specjalnymi, skupiając się za to na rozdarciu i wyborach motywowanej silnymi uczuciami bohaterki. W odróżnieniu od epickich hollywoodzkich produkcji Winocour nie sprowadza fabuły filmu do kolejnych etapów podróży kosmicznej, interesuje ją to, co następuje wcześniej. Przenosi ona całą opowieść w obręb ziemskiej rzeczywistości, w której bohaterka stara się torować sobie drogę do kariery, spełniać marzenia, będąc jednocześnie świadomą ceny, którą przyjdzie jej w końcu zapłacić - rozłąki z dorastającą córką. A Eva Green potrafi to szerokie spektrum emocji zagrać, uwiarygodnić i wprawić widza w osłupienie.

Aktorka czyni również z "Proximy" opowieść o uprzedzeniach i dyskryminacji, z jaką przez lata spotykały się  kobiety w tym zawodzie. Sarah wylewa na morderczych treningach siódme poty, znosi nieludzkie przeciążenia i przekracza granice wytrzymałości, z którymi nie wszyscy sobie poradzili, jednak z początku niewielu jej kolegów potrafi z aprobatą kiwnąć głową. Kiedy "kosmiczni kowboje" po raz pierwszy zdobywali Księżyc kandydatki na astronautki też były traktowane jako niedorzeczność, trudno było przekonać NASA, że warto posłać w kosmos właśnie kobietę. Film Alice Winocour dedykowany jest wszystkim tym wykwalifikowanym dziewczynom w skafandrach (choćby Catherine "Cady" Coleman - uczestniczce dwóch misji wahadłowch i ekspedycji na Międzynarodową Stację Kosmiczną), które nie wyrzekły się pasji i poczucia własnej wartości, udowadniając tym samym, że niczym nie różnią się od facetów. Być może to właśnie one powinny przejąć stery, by rozwinąć skrzydła. I jako pierwsze wylądować na Marsie.

7,5/10

"Proxima", reż. Alice Winocour, Francja 2019, dystrybutor: Best Film, premiera kinowa: 24 stycznia 2020 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Proxima
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama