Pierwszy film był niespodziewanym hitem. Prequel dorównał oryginałowi?

Kadr z filmu "Ciche miejsce: Dzień pierwszy" /materiały prasowe

Natura hollywoodzkiego rynku jest powszechnie znana: jeśli coś zażarło, to trzeba to wyeksploatować do cna. Czasem mamy do czynienia z fabrycznie kręconymi sequelami i spin-offami, innym razem twórcy pozwalają sobie na tchnięcie nieco życia w sprawdzoną formułę. W przypadku "Dnia pierwszego", prequela "Cichego miejsca", mamy do czynienia z drogą pośrodku. Niby twórcy starali się pójść oryginalną ścieżką, szybko jednak zawracali na znaną nam już drogę. Skoro formuła sprawdzała się dotychczas bez zarzutu, po co naprawiać ją na siłę?

  • "Ciche miejsce: Dzień pierwszy" to prequel serii horrorów o inwazji kosmitów, którzy są bardzo wrażliwi na dźwięk. Pierwsze dwa filmy z serii wyreżyserował John Krasinski. Jest on także producentem i pomysłodawcą fabuły "Dnia pierwszego"
  • Za kamerą zasiadł Michael Sarnowski, twórca bardzo dobrze przyjętej "Świni" z Nicolasem Cage'em w roli głównej
  • Główną bohaterkę zagrała Lupita Nyong'o, laureatka Oscara za drugoplanową rolę w "Zniewolonym"

Intrygujący jest pomysł na główną bohaterkę. Sam (Lupita Nyong'o) choruje na złośliwy nowotwór. Kobiecie zostały dosłownie tygodnie życia, a funkcjonowanie bez silnych leków przeciwbólowych jest dla niej niemożliwe. Gdy na Nowy Jork spadają meteoryty z wrażliwymi na najmniejszy dźwięk obcymi, kobieta idzie w przeciwnym kierunku do chcących się uratować mas. Zamiast do portu, gdzie na ocalałych czekają barki, zmierza w głąb miasta w sobie tylko wiadomym celu. Towarzyszą jej kot Frodo oraz Eric (Joseph Quinn), zagubiony i przerażony Brytyjczyk, który napatoczył się po drodze. 

Reklama

"Ciche miejsce: Dzień pierwszy": Magia codzienności zamiast survivalu

Z poprzednich filmów wiemy, że inwazji nie uda się zatrzymać. Nie ma także szans, by Sam nagle wygrała z chorobą. Jak więc sprawić, by widz przejął się losami bohaterki? Reżyser Michael Sarnoski, który jest także autorem scenariusza, wpadł na prosty pomysł. Zamiast skupiać się na przetrwaniu, jak robił to John Krasinski w poprzednich filmach, twórca "Świni" umieszcza w centrum fabuły celebrację życia w samym środku końca świata. Tych małych momentów, które składały się na codzienność w lepszych czasach, a zarazem nadawały jej smak. 

"Ciche miejsce: Dzień pierwszy": Fachowa robota bez krzty oryginalności

Sceny, w których trójka bohaterów na chwilę wraca do "normalnego życia", ociekają hollywoodzkim kiczem, ale z drugiej strony jak najbardziej trafiają we właściwe nuty. Podobnie można określić inne zabiegi zastosowane przez Sarnoskiego. Napięcie w konfrontacji ze stworami z kosmosu buduje, tak jak wcześniej Krasinski, skupieniem się na pojedynczych, przypadkowych dźwiękach, a następnie dramatycznym wyczekiwaniem. Czy najmniejszy szmer zaalarmował kosmitów, czy może jednak bohaterowie są wciąż bezpieczni? Reżyser nie oferuje wiele więcej, ale co z tego — formuła wciąż działa.

Z kolei napięcie podbija poprzez ofiarowanie jednej z głównych ról psotnemu i lubiącemu pakować się w tarapaty kotkowi. Zgodnie z hollywoodzką zasadą ludzie mogą ginąć tysiącami, ale gdy na szali jest życie czworonoga, widownia siedzi na skraju fotela. Tak jest i tym razem. Proste i oczywiste, ale co z tego — sprawdza się za każdym razem.

Każdy ciekawy pomysł szybko idzie tutaj w sztampę. Na szczęście jest to sztampa dobrze zrealizowana, ale też bez większego polotu. Ponad przeciętność wybijają się aktorzy, którzy nawet ze średniego i zgranego materiału potrafią wycisnąć więcej, niż mogłoby się wydawać. Kocio jest oczywiście klasą samą w sobie. Nie zmienia to jednak faktu, że "Ciche miejsce: Dzień pierwszy" jest zaledwie porządnym straszakiem. Można go obejrzeć z przyjemnością i bez żenady, a w kilku momentach nawet szczerze się wzruszyć. Całość nie zostanie jednak w głowie na dłużej. 

6/10

"Ciche miejsce: Dzień pierwszy" (A Quiet Place: Day One), reż. Michael Sarnoski, USA 2024, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 28 czerwca 2024 roku.

INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Ciche miejsce: Dzień pierwszy | Lupita Nyong'o
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy