Reklama

"Piekło" [recenzja]: Zbyt banalnie

Jedna z pierwszych scen w tym filmie wbija w fotel i zapiera dech w piersiach. Mocne otwarcie było obietnicą, której niestety twórcy nie spełnili. To, co udaje się zbudować w jednej, świetnej, początkowej scenie, burzy reszta filmu.

Jedna z pierwszych scen w tym filmie wbija w fotel i zapiera dech w piersiach. Mocne otwarcie było obietnicą, której niestety twórcy nie spełnili. To, co udaje się zbudować w jednej, świetnej, początkowej scenie, burzy reszta filmu.
Kadr z filmu "Piekło" /materiały prasowe

Na ulicach mrocznego Wiednia seryjny morderca wymierza sprawiedliwość kobietom lekkich obyczajów, a turecka imigrantka przypadkowo wchodzi mu w drogę. Przypadek? Całkowity. Nieodpowiedni czas i nieodpowiednie miejsce.

Główną bohaterką najnowszego obrazu reżysera "Fałszerzy" jest młoda dziewczyna. Poznajemy ją jak łamie nos nieznajomemu mężczyźnie. Chwilę potem Vienna jest świadkiem morderstwa. Nie widzi sprawcy, ale zabójca widzi ją. Zaczyna się polowanie i walka o przetrwanie.

Najsłabszym elementem "Piekła" jest scenariusz, który wygląda tak jakby został napisany na kolanie. Każdy nowy wątek czy zwrot akcji sprawiał, że przecierałam oczy ze zdumienia. Schemat goni schemat dosłownie w każdej materii: konstrukcji bohaterów, dialogów czy właśnie przebiegu akcji. Z milionów słów wynurza się banał i niezamierzona ironia, a na sali kinowej pod koniec filmu słychać już tylko śmiech. Aktorzy w tym filmie robią co mogą, ale nie są w stanie przykryć niedostatków fabuły. Początkowe napięcie, które wywołało ciarki na plecach, mija po kilku minutach i niestety nie wraca.

Reklama

Problemem konstrukcji akcji w "Piekle" jest też to, że twórcy wrzucili do filmu za dużo wątków, zamiast skupić się na jednym - kryminalnym, to sprawia, że w akcję momentami wkrada się chaos (także w działaniach głównych bohaterów). Im bliżej końca, tym więcej niedorzeczności odkrywa scenariusz "Piekła", a samo zakończenie to już kalka nad kalkami.

"Piekło" to bardzo słaby film i przeciętny thriller, który - to widać - miał ambicje być czymś zdecydowanie lepszym. Dzieło twórcy oscarowych "Fałszerzy" jest bardzo nierówne. Niektóre sceny zaskakują oryginalnością i klimatem, a inne nieprzyjemnie kłują w oczy banalnymi rozwiązaniami.

2/10

"Piekło", reż. Stefan Ruzowitzky, Niemcy, Austria 2017, dystrybutor: Hagi Film, premiera kinowa: 21 kwietnia 2017 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy