"Old": 100 minut jak wieczność [recenzja]

Scena z filmu "Old" /Universal Pictures /courtesy Everett Collection /East News

Wśród filmowych niespodziewanych sukcesów i bolesnych upadków wyróżnia się historia M. Nighta Shyamalana. W 1999 roku zachwycił on swoim "Szóstym zmysłem". Natomiast przez pozostałą część swej kariery starał się stworzyć coś na przynajmniej zbliżonym poziomie. Niestety, twórca okazał się zakładnikiem historii o chłopcu, który widział martwych ludzi. Przeważnie reżyserował kolejne niezdatne do oglądania potworki. "Old" nie jest wyjątkiem.

Punkt wyjścia jest prosty - oto grupa gości ekskluzywnego hotelu zostaje skierowana na prywatną plażę, z której nie można wyjść. W dodatku każdy z tam przebywających starzeje się w zastraszającym tempie. Tak oto kilkuletnie dzieci bohaterów po kilku godzinach wyglądają jak młodzi dorośli. W pierwszej chwili wszyscy starają się racjonalizować niezwykłe wydarzenia, później zaczyna się panika. Shyamalan bardzo chce sprzedać to jako thriller. Przykro mi, nie da rady.

Napięcia nie ma tu za grosz, za co winę ponosi przede wszystkim twórca "Osady". Po pierwsze Shyamalan pisze koszmarne dialogi. Większość z nich brzmi nienaturalnie, spora część robi za eksplikację, a jakieś 25% z nich to przedstawienie się kolejnych postaci i wymienianie ich zawodów. Serio, niemal każdy odczuwa tutaj pilną potrzebę podania nie tylko swojego stanowiska, ale i szczegółowego objaśnienia, na czym polega jego praca.

Reklama

Po drugie Shyamalan jest uzależniony od fabularnych przewrotek. Ok, swą karierę zawdzięcza przede wszystkim zaskakującemu zakończeniu "Szóstego zmysłu". Tylko dlaczego wciąż próbuje go przebić? Finały "Znaków" i "Osady" były przestrzelone, a to wciąż jedne z jego lepszych filmów. To, co wyprawia się w "Old", przyprawia w najlepszym wypadku o ból głowy, w najgorszym wywołuje niekontrolowany atak śmiechu. Kto pamięta traumatyczny seans "1000 lat po Ziemi", może przygotowywać się na powtórkę z rozrywki.

"Old" - niski poziom aktrstwa

Skoro przywołałem już klęskę z Willem Smithem i jego synem Jadenem, to nadmienię, że w "Old" aktorstwo jest równie złe. Może to dziwić, bo na ekranie pojawia się plejada utalentowanych odtwórców, między innymi Gael Garcia Bernal, Thomasin McKenzie i Alex Wolff. Wszyscy recytują swoje kwestie z zaangażowaniem godnym Bruce’a Willisa w jego ostatnich produkcjach. Nie potrafię stwierdzić, czy aż tak bardzo nie mieli serca do tego filmu, czy też Shyamalan tak ich kierował. Bez względu na przyczynę efekt jest przejmująco zły.

Wisienką na torcie jest reżyseria i praca kamery, zawsze uzyskująca efekt odwrotny od zamierzonego. Nieprzekonujące są sceny zawrotów głowy, towarzyszących próbom ucieczki z plaży. Niezamierzenie śmieszne okazują się próby obejścia niskiej kategorii wiekowej. "Old" jest thrillerem bez napięcia, który czasem rozbawi swą nieporadnością lub przestrzeleniem, a przez większość czasu będzie niemiłosiernie nużył. Tak bardzo, że widzowie - podobnie jak bohaterowie filmu - po seansie mogą poczuć się starsi o kilka lat.

2/10

"Old", reż. M. Night Shyamalan, USA 2021, dystrybucja: United International Pictures, premiera kinowa: 30 lipca 2021

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Old | Szósty zmysł | Night Shyamalan
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy