Nowa "Akademia Pana Kleksa" miała szansę się wybronić. Czterdzieści lat po premierze kultowego filmu, w 2023 roku powstaje nowa wersja, ale nie zachwyca. Twórcy starają się na ekranie pokazać cuda, nawiązując do efektownych amerykańskich produkcji, mimo to film czasami zawodzi na poziomie narracyjnym i emocjonalnym.
- Niemal równo 40 lat od premiery filmu "Akademia Pana Kleksa" na ekrany kin trafia jego nowa wersja. Za reżyserię produkcji z 1983 roku odpowiedzialny był Krzysztof Gradowski. W roli tytułowego Pana Kleksa wystąpił Piotr Fronczewski.
- W poprzedniej wersji filmu do Akademii mogli dostać się tylko chłopcy o imieniu zaczynającym się na literę "A". W nowej, uwspółcześnionej wersji główną bohaterką jest Ada Niezgódka, a uczniami Pana Kleksa są też dziewczynki.
- Nową wersję filmu wyreżyserował Maciej Kawulski, autor takich produkcji jak "Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa" i "Underdog". Tytułowego Pana Kleksa gra tym razem Tomasz Kot.
- Film "Akademia Pana Kleksa" trafi na ekrany polskich kin 5 stycznia 2024 roku.
Niemal równo 40 lat od premiery filmu "Akademii Pana Kleksa" na ekrany kin trafia jego nowa wersja. Za reżyserię produkcji z 1983 roku odpowiedzialny był Krzysztof Gradowski, natomiast w roli tytułowego Pana Kleksa pojawił się Piotr Fronczewski, obok którego zagrał Leon Niemczyk w roli golarza Filipa. Pierwsza "Akademia Pana Kleksa" to ekranizacja książki napisanej przez Jana Brzechwę w 1946 roku. Powieść jest jedną z kultowych pozycji dzieciństwa kilku pokoleń. Opowiada o chłopcu, Adasiu Niezgódce, który trafia do zaczarowanej krainy bajek, gdzie znajduje się tytułowa Akademia, prowadzona przez ekscentrycznego profesora Ambrożego Kleksa. Odkrywa tajemnice szkoły i zwiedza świat pełen fantazji, a przy okazji poznaje nowych znajomych. W międzyczasie pokazana jest intryga golarza Filipa, czarnego charakteru, który chce zniszczyć Akademię i Ambrożego Kleksa. Film z 1983 roku wiernie i z niespotykaną energią odwoływał się do książki i serwował kolorowy świat dziecięcych marzeń, gdzie przygoda czekała nawet na szkolnym podwórku mimo trudnych czasów.
Trudno oprzeć się pokusie porównania filmu z 1983 roku do nowego wcielenia "Kleksa". Oczywiście, najlepiej byłoby uznać go za byt osobny, ale twórcy sami nawiązali dialog z przeszłością. Piotr Fronczewski, dobrze znany z głównej roli w poprzednich filmach o Ambrożym Kleksie, w nowej ekranizacji wraca w roli tajemniczego Doktora Paj-Chi-Wo. Poza tym nowy film nie trzyma się wersji literackiego pierwowzoru Jana Brzechwy czy filmu z 1983 roku, bo powstał "Kleks. Nowy początek" - książka na podstawie scenariusza filmu w reżyserii Macieja Kawulskiego.
W poprzedniej wersji filmu, jak wiadomo, do Akademii mogli dostać się tylko chłopcy o imieniu zaczynającym się na literę "A". W nowej, uwspółcześnionej wersji główną bohaterką jest Ada Niezgódka, a uczniami Pana Kleksa są też dziewczynki. Ada mieszka z mamą w Nowym Jorku, jest córką mistrza Aleksa Niezgódki. W dniu jej urodzin odwiedza ją dziwny gadający ptak, a jej matka mówi: "Masz wielką moc. Teraz Akademia wzywa cię do siebie". Tak oto Ada przekracza granicę fantazji i staje u bram Akademii. Na schodach wita ją sam profesor Ambroży Kleks i pochodzące z różnych krajów dzieci, obiecując wspaniałą zabawę i wiele przygód. Przy pomocy Kleksa rozwija swoją wyobraźnię, a także wpada na ślad, który pomoże jej rozwikłać największą rodzinną tajemnicę.
Nową "Akademię Pana Kleksa" oglądałem w dwóch wymiarach: pierwszy to sama wizualność w oderwaniu od treści tej opowieści; drugi - jego myślowa i znaczeniowa zawartość, w tym narracja, akcja i cała symboliczna gęstość świata magii. Przy czym atuty widowiskowe, dramatyczne i rozrywkowe górują jednak nad tymi, które odnieść można do "Akademii Pana Kleksa" jako przypowieści z przesłaniem. Skupiając się na pierwszym aspekcie utworu, to "Akademia Pana Kleksa" daje - i to całkiem nieźle - radę. Film przypomina amerykańską produkcję fantasy. Pokazuje, że w naszym rodzimym kinie można stworzyć film z pompą. Efekty specjalne, scenografia i charakteryzacja prezentują się wyśmienicie. Świetne są sceny będące spotkaniem z baśniami Hansa Christiana Andersena, a w szczególności wizyta u dziewczynki z zapałkami. Na usta cisną się skojarzenia z serią filmów o "Harrym Potterze" czy "Opowieści z Narnii".
Gorzej jest z drugim aspektem, czyli przesłaniem filmu. Oczywiście mamy mądre momenty w filmie, podkreślające wartość przyjaźni i empatii. Dzieci odkrywają, że zło i zawiść pokonać może wyłącznie dobro i bezinteresowność. Przy tym zastosowana w filmie estetyka wydała mi się stylistycznie niespójna, podobnie jak niezborna była dla mnie sama akcja, przeskakująca z jednego poziomu na inny - niwecząc przy tym to, co w fantasy jest istotne: suspens. Przerost formy nad treścią. Brakuje całego fantastycznego sztafażu, słownej przewrotności i niewydarzonej menażerii przeróżnych postaci. Na uwagę zasługują plenery, szczególne wrażenie robi Zamek w Gołuchowie grający Akademię. Jednak w całym filmie góruje walka dobra ze złem i groźba ataku Wilków. Wydaje się, że film o dziecięcej naiwności zamienia się w kino grozy i mroku.
W nowym filmie w Pana Kleksa wciela się Tomasz Kot. Wprawdzie jest on jedyną postacią w "Akademii Pana Kleksa", której próbowano nadać jakąś psychologiczną głębię, to niestety gubi się to w całym tym zgiełku przekonceptualizowanej akcji - wśród gadżetów, krain i efektów specjalnych, ale także wśród innych, zgoła papierowych protagonistów, jakimi usiłuje się zaludnić Akademię.
Ambrożego Kleksa - nauczyciela, wynalazcy, podróżnika i wielkiego przyjaciela dzieci jest w filmie za mało, a jak już się pojawia, to jest szalonym naukowcem. Drugą siłą napędową starej wersji był Piotr Fronczewski, który zagrał rolę swego życia. Nie sposób wyobrazić sobie pana Kleksa bez charakterystycznej dla tego aktora mieszanki ekspresji i melancholii. Tym razem prym wiedzie Ada jako narratorka i główna bohaterka. Tę rolę zagrała bardzo dobra Antonina Liwiniak. W nowym "Kleksie" zwyciężają kobiety z Danutą Stenką na czele, wcielającą się w Królową Wilków i Wilkołaków. Na uwagę zasługuje też rola Sebastiana Stankiewicza, grającego genialnie ważną postać szpaka Mateusza.
Co z tego, że powstał przyzwoity scenariusz autorstwa Krzysztofa Gurecznego i Agnieszki Kruk, skoro zabrakło sprawnej reżyserii. Nawet efekty specjalne i piękne, utrzymane w bajkowym klimacie zdjęcia autorstwa Bartłomieja Cierlica nie łagodzą przykrego wrażenia, że nowy "Pan Kleks" został posklejany z motywów i scen już przemielonych przez popkulturę. Maciej Kawulski nieodpowiednio w tym filmie wyważył proporcje. Za dużo jest tu schematycznego kina, za mało wyrazistych bohaterów - może z wyjątkiem Królowej Wilków i szpaka Mateusza.
Wśród muzycznych klasyków dla dzieci zapisały się wybitne piosenki Andrzeja Korzyńskiego z pierwszej "Akademii pana Kleksa": "Witajcie w naszej bajce", "Na wyspach Bergamutach" czy "Kaczka Dziwaczka". Piosenki są znane do dziś. Szczególnie w pamięć zapadł mi "Marsz wilków" czy "Meluzyna" z drugiej części przygód pana Kleksa. Ścieżka dźwiękowa jest również mocną stroną nowej wersji, ale zbyt komercyjną. W soundtracku znajdują się utwory znane z poprzednich filmów w odświeżonych aranżacjach, a także premierowe piosenki bardzo dobrze zaśpiewane przez takich wykonawców jak Sanah, Matheo czy Anna Karwan.
Właściwie nowa "Akademia Pana Kleksa" wcale nie jest ekranizacją książki Jana Brzechwy, tylko remakiem tamtej książki i późniejszego filmu. Powstała teraz wersja dostosowuje historię stworzoną przez Jana Brzechwę do współczesnego odbiorcy, stawiając m.in. na inkluzywność i różnorodność. Nie ma nic w tym złego, bo czasy i zapotrzebowanie widzów się zmieniają. Akcja pędzi jak szalona, atrakcji jest co nie miara. Do bajki wkradł się chaos, niszcząc dziecięcą radość wspólnego przeżywania wspaniałych przygód. Na szczęście pozostała najważniejsza w opowieści wyobraźnia. I tutaj bardziej przemówi ona do dzieci niż dorosłych. Ambicja przerosła twórców i trochę się pogubili. Za dużo nut, Panie Kawulski. Druga część nowej ekranizacji "Akademii pana Kleksa" prawdopodobnie trafi do kin w roku 2025.
6/10
"Akademia Pana Kleksa", reż. Maciej Kawulski, Polska 2023, dystrybutor: Next Film, premiera kinowa: 5 stycznia 2024 roku.