"Nędznicy": Ulice nędzy [recenzja]

Kadr z filmu "Nędznicy" /materiały dystrybutora

W moim rankingu ubiegłorocznego festiwalu w Cannes zaraz obok "Parasite" Bong Joon-ho stał do końca debiut Ladjy Ly. Jego "Nędznicy" to najważniejsze wydarzeń w świecie francuskiego filmu ostatnich lat. I chyba najbardziej udana fantazja, parafraza, uwspółcześniona wariacja na temat powieści Victora Hugo jaką od dawna widziałem w kinie.

"Jak długo z winy praw i obyczajów istnieć będzie przekleństwo społeczne, tworzące w pełnym rozwoju cywilizacji sztuczne piekła [...]: jak długo trzy problemy stulecia poniżenie człowieka w egzystencji proletariackiej, upadek kobiety spowodowany głodem, niedorozwój dziecka wśród nocy nie zostaną rozwiązane; [...] jak długo z powierzchni ziemi nie zniknie niewiedza i nędza - książki w rodzaju niniejszej będą pożyteczne".

Czytając wstęp do "Nędzników" po przeszło 150 latach, możemy zdać sobie sprawę z tego, jak doprawdy niewiele się zmieniło. I zrozumieć, dlatego książkę tę przeniesiono na ekran już około - uwaga - czterdzieści razy.

Reklama

Zainteresowanie "Nędznikami" nie wynika bowiem z czysto literackich powodów. Jego przyczyną jest przede wszystkim fakt, że wymienione przez Hugo problemy nadal istnieją. Fabuła jego monumentalnej powieści lokowała się wśród ludzi z nizin społecznych: nędzarzy, wyrzutków i nieszczęśników, którzy życie wiedli w bocznych uliczkach, w drewnianych, ciemnych i wilgotnych chałupach. Jednym z nich był Gavroche, który jako dwunastolatek żył na ulicy, nocował w zdewastowanej rzeźbie słonia na placu Bastylii. Urodził się w Montfermeil, na przedmieściach Paryża, którym blisko do najgorszych dzielnic najuboższych miast Europy, gdzie szczury biegają po klatkach schodowych, a nawet wchodzą do mieszkań.

Tam też dorastał i mieszka do dzisiaj Ladj Ly - potomek imigrantów z Afryki Zachodniej, francuski filmowiec niezależny, który już w czasach szkolnych pod wpływem "Nienawiści" Mathieu Kassovitza robił pierwsze filmy, w których portretował rodzimą dzielnicę. Teraz nakręcił tam swoją wersję "Nędzników".

Co więcej, Ly w swoim fabularnym debiucie odwołał się wprost do prawdziwych wydarzeń. W ostatnich latach Montfermeil przypominało nie tylko dzielnicę potwornej nędzy z kraju trzeciego świata, ale i pole bitwy. W listopadzie 2005 roku przez paryskie przedmieścia przetoczyła się kilkutygodniowa fala rozruchów, w trakcie których na ulice wyszły tłumy młodych ludzi. Zamieszki trwały miesiąc - podpalono setki samochodów, zniszczono kilkanaście budynków. Była to reakcja na śmierć dwóch nastolatków, którzy zginęli porażeni prądem na stacji transformatorów, uciekając przed nadużywającymi władzy policjantami.

W kolejnych latach historia się powtarzała - wyklęta dzielnica pulsowała od gwałtownych starć między mieszkańcami i znienawidzoną przez nich policją, trzy czwarte dzieciaków stamtąd nosiły na twarzach ślady po pociskach z policyjnych wyrzutni flash ball. Ladj Ly był wśród nich, zamieszki wybuchły pod jego oknem. Po latach pokazuje jak niewiele trzeba, by ponownie wzniecić ten groźny płomień.

W jego filmie iskrą pod beczkę prochu, na której od lat siedzą podparyskie blokowiska okazuje się Issa - miejscowy łobuz, który z objazdowego cyrku prowadzonego przez grupę Romów, wyniósł młodego lwa i ukrył go u siebie na działce. Osiedlowa wojenka o skradzione zwierzę tylko z pozoru wygląda na niewinny psikus, w istocie wywoła lawinę agresji, której nic już nie będzie w stanie powstrzymać.

W pewnym momencie, tego feralnego dnia, przetną się drogi trzech policjantów patrolujących Montfermeil, czarnoskórego mera miasta, właściciela muzułmańskiej knajpy, który ponoć jeszcze do niedawna ścinał głowy w Syrii i dzieciaków z plastikowymi pistoletami na wodę. Gdy czara goryczy się przeleje, a lokalne sojusze przestaną obowiązywać, odarte z godności chłystki zamienią zabawki na sztachety, kamienie, gaśnice i płonące petardy, którymi będą w stanie zabić. Na paryskich przedmieściach czas pogardy, wielkich napięć i chaosu.

Wstrząsający film. Przypominający momentami legendarne "Rób, co należy" Spike'a Lee. Tam, przed ponad trzydziestoma laty, oglądaliśmy narodziny podobnego konfliktu w hermetycznych środowiskach, zinstytucjonalizowaną dyskryminację rasową, te same przyczyny agresji, przemocy i gwałtu. Jednak w kluczowych momentach Ly - w przeciwieństwie do amerykańskiego klasyka - kieruje kamerę na postawionych pod ścianą nieletnich. Na tych, którym przyszło się wychować w miejscu bez perspektyw i dostępu do kultury; w przesiąkniętym bezprawiem, bezsilnością i nieuzasadnioną brutalnością policji otoczeniu.

Ta cała egzystencjalna nędza zostaje w "Nędznikach" oddana w sposób absolutnie mistrzowski. Akcja prowadzona jest pomiędzy kolejnymi okresami wyciszenia i eksplozjami adrenaliny, świadomie i inteligentnie  podanymi w surowej, niemal paradokumentalnej poetyce. Kamera Juliena Pouparda wędruje za naturszczykami mieszkającymi na co dzień w Montfermeil, zwabiając widza do ich świata. Wyjaśniając nam go niemal od podszewki, wbijając przy tym w fotel.

A na koniec pojawia się jeszcze cytat z "Nędzników" Hugo: "Przyjaciele, zapamiętajcie to sobie: nie ma ani złych roślin, ani złych ludzi. Są tylko źli ogrodnicy". Jeden z najbardziej poczytnych francuskich pisarzy wszech czasów, ulubieniec paryskich tłumów, zauważył przed laty na kartach swojej powieści, że trzeba sobie zadać odrobinę trudu, by "pokrzywy" stały się pożyteczne. Że bez tego trudu stają się one szkodliwe i wówczas się je tępi. Te "parzące rośliny" to w rzeczywistości spory kawał współczesnego narodu francuskiego. To mieszkańcy prowincji żyjący od pierwszego do pierwszego, zaniedbywani i rzuceni na pastwę losu przez wielkomiejską klasę polityczną, która oderwała się od doświadczenia "zwykłych ludzi".

Nie dało się przejść obok nawołujących do rewolucji "żółtych kamizelek" obojętnie. Tak samo nie można dziś lekceważyć obezwładniającego debiutu Ladjy Ly, który na początku lutego powalczy o Oscara z naszym "Bożym ciałem".

8/10

"Nędznicy" (Les Misérables), reż. Ladj Ly, Francja 2019, dystrybutor: M2 Films, premiera kinowa: 28 lutego 2020 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nędznicy (2020)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama