Najnudniejszy film roku? "To jak oglądanie schnącej farby"

Kadr z filmu "Baby Boom czyli Kogel Mogel 5" /MTL Maxfilm /materiały prasowe

We wstępie swojej recenzji czwartej części "Kogla Mogla" sprzed dwóch lat napisałem, że film jest nie tyle obciachowy, ile po prostu nudny. W piątej odsłonie cyklu nic się w tej kwestii nie zmieniło. W porównaniu z ostatnimi perypetiami Zawadów i Wolańskich wydaje się ona jeszcze bardziej "na siłę", bez pomysłu, żeby tylko była. Dostaliśmy masę cringe'u i fabularnej waty, a nudy jeszcze więcej. Uczuciem dominującym po seansie jest przede wszystkim smutek. Człowiekowi robi się zwyczajnie przykro, że takie filmy trafiają na duży ekran.

"Kogel Mogel 5": Co nowego u bohaterów cyklu?

Agnieszka (Aleksandra Hamkało) i Marcin (Nikodem Rozbicki) doczekali się dziecka. Oboje po kilku dniach z Kubusiem — bo tak nazwali swojego potomka — są na skraju wyczerpania i załamania nerwowego. Otóż Kubuś płacze. Agnieszka też płacze, tyle że z bezsilności. Marcin natomiast wybiera pozycję embrionalną i bujanie się w rytm własnych leków, ewentualnie ucieczkę w pijacki wieczór wedle zasady "jak nie widzę problemu, to go nie ma".  

Reklama

Kubusiem zachwycony jest za to dumny wujek Piotruś (Maciej Zakościelny), który po kilkunastu minutach z bobasem stwierdza, że chce zostać ojcem. Niestety, jego partnerka Marlena (Katarzyna Skrzynecka) nie może już zajść w ciążę. Oboje decydują się więc na surogatkę (spoiler: tak, jest scena, w której bohaterowie nie potrafią wymówić słowa "surogatka" i nie wiedzą, co ono oznacza). Marlena upiera się, by do zapłodnienia doszło drogą naturalną, bo... Bo to komedia i ma być śmiesznie, nie wiem. 

Jest jeszcze Kamila (Katarzyna Wuczko), tajemnicza dziewczyna w zaawansowanej ciąży, która szuka Marcina. Poza tym? Goździkowa (Małgorzata Rożniatowska) wsadza nos w nie swoje sprawy, matka Marleny (Dorota Stalińska) suszy ciągle głowę swojemu szóstemu mężowi Leopoldowi (Marian Opania), wtrącając od czasu do czasu słówko po angielsku, bo była w "America" i to silniejsze od niej. A Kasia (Grażyna Błęcka-Kolska) i Marian (Zdzisław Wardejn), bohaterowie pierwszych filmów? No, są i w tym. Nie mają za wiele do roboty, ale są. Plan minimum wykonany. 

Miejsce Ilony Łepkowskiej, dotychczasowej scenarzystki serii, zajęły trzy osoby. Nie dziwi to, ponieważ jeden człowiek nie mógłby wysmażyć tak złej, nijakiej, nudnej, napisanej na kolanie historii. Scenariusz nie jest pozbawiony konfliktów. Niestety, są one strasznie pretekstowe. Na przykład Kamila poszukuje Marcina. Trafia oczywiście na Goździkową. Ta widzi dziewczynę w ciąży i dochodzi do wniosku, że oto młody Zawada musiał zdradzić żonę i porzucić kochankę, gdy ta okazała się nosić jego nieślubne dziecko. Oburzona wsiada na rower i jedzie walczyć o moralność. Oczywiście mogłaby spytać, dlaczego Kamila szuka Marcina, ale wtedy nie byłoby komedii.

"Kogel Mogel 5" to zbiór źle opowiedzianych historii

Tyle że dobrej zabawy i tak tutaj nie uraczymy. Konflikty, jakby pretekstowe nie były, w "Baby Boomie" absolutnie nigdzie nie prowadzą, nie rozwijają się, a na koniec same się rozwiązują. Zostańmy przy tej Goździkowej. W pierwszej chwili jedzie do Kasi, żeby skrytykować jej syna. Zawada prosi ją, by oddaliła się chyżo. Następnie Goździkowa jedzie do księdza. Duchowny nie chce jej słuchać i sam oddala się chyżo. 

Goździkowa znika na jakąś godzinę, po czym idzie do starosty. Ten słucha o ciąży, wzrusza ramionami i udaje, że ta sytuacja nigdy się nie wydarzyła. W końcu Goździkowa idzie na policję, chyba tylko po to, żeby dać coś do zagrania bohaterom Wojciecha Solorza, Joanny Jarmołowicz i Mayu Garlińskiej Sakai. Funkcjonariusze decydują się działać, chyba dla świętego spokoju. Wpadają więc razem z namolną sąsiadką na dworek Wolańskich. Dlaczego do nich, skoro szukali Zawady? Nieważne, wszyscy tam są, dobrze się złożyło. Na miejscu stwierdzają, że nic się nie stało (a nawet jakby się okazało, że to dziecko Marcina, to co mieli zrobić? Aresztować go? Zastrzelić?) i sobie idą. Goździkowa też sobie idzie. Koniec wątku.

To historia poboczna, ale dobrze obrazuje, co jest nie tak ze scenariuszem "Kogla Mogla 5". Działania Goździkowej w żaden sposób nie wpływają na główną historię. Mogła przecież swoimi rojeniami np. skonfliktować Marcina z Agnieszką, która n przykład posądziłaby go o zdradę. Zamiast tego Goździkowa chodzi od bohaterów do bohaterów, którzy mają ją w mniejszym lub większym poważaniu. Nic z tego nie wynika. Można by to wyciąć i pozostałe wątki potoczyłyby się identycznie — a sam film byłby lepszy, bo krótszy. Natomiast jeśli miał to być dowcip, to jest on pozbawiony puenty. Swoją drogą, Kamila szuka tak naprawdę Leopolda. Dlaczego robi to przez Zawadę, który z nowym teściem Piotrusia ma niewiele wspólnego? Żeby Goździkowa miała później co robić, proste. I każdy wątek jest taki — bez rozwinięcia, bez zakończenia, za to pełen nielogiczności i widzimisię scenarzystów.

"Kogel Mogel 5" nie ma prawa bawić

Równie źle prowadzeni są bohaterowie. Albo inaczej — prowadzeni są identycznie. Są albo nijacy, albo skrajnie infantylni. Piotruś Zakościelnego nie może wywoływać uśmiechu na twarzach widzów, gdy wszyscy wokół niego także zachowują się jak dzieci. Teściowa w wykonaniu Stalińskiej (która ma kilka zabawnych dialogów) nie ma prawa być zabawna, gdy reżyserka pozwala jej na samowolkę — w słowotoku przetykanym angielskimi wtrąceniami giną lepsze momenty, a docinki bohaterki często pozbawione są dobrego wyczucia czasu. 

Seans piątej części serii "Kogel Mogel" przypomina patrzenie na schnącą farbę przy akompaniamencie dzieci bawiących się na placu zabaw. Inaczej — jest to zajęcie przeraźliwie nudne, ale człowiek nawet nie zmruży oka, bo jest za głośno. Największe emocje wywołuje we mnie widmo kolejnych kontynuacji. Oto Kamila w pewnym momencie rodzi córkę Marysię i nietrudno sobie wyobrazić, że za paręnaście lat stworzy ona parę z Kubusiem Zawadów. W najgorszych koszmarach już nawiedza mnie biały plakat filmu "Kogel Mogel 12: To wciąż żyje".

Złośliwości na bok. Perypetie młodych rodziców to temat wdzięczny dla komedii, czy to należącej do znanego cyklu, czy opartej na oryginalnym formacie. Żeby wykrzesać z tego humor, potrzeba jednak odrobiny inwencji. Tutaj zabrakło jej całkowicie.

2/10

"Baby Boom czyli Kogel Mogel 5", reż. Anna Wieczur, Polska 2024, dystrybucja kinowa: Next Film, premiera kinowa: 26 stycznia 2024 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy