"Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One": Film wbija w fotel [recenzja]

Kadr z filmu "Mission: Impossible – Dead Reckoning Part One" /UIP /materiały prasowe

"Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" to świetne superwidowisko z Tomem Cruisem, który został okrzyknięty zbawicielem kina. Zagrał w "Top Gun: Maverick", a teraz powraca jako Ethan Hunt. Dla każdego, kto jest fanem kina akcji, "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" będzie rozrywką na najwyższych obrotach.

"Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One": Rozkręcony jak karuzela

Nie od dziś wiadomo, że w serii "Mission: Impossible" (pierwsza część miała premierę w 1996 roku), najważniejsze są emocje. Najnowszy "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" jest od samego początku rozkręcony jak karuzela. Ucieczka goni ucieczkę, a efekty specjalne zapierają dech w piersiach.

Pomysłowe widowisko zafundowane przez Christophera McQuarrieego (z serią związany jest od części piątej "Mission: Impossible — Rogue Nation") wbija w fotel. Jego reżyserki taniec na linie przynosi zaskakujący efekt. Scenariusz jest klarownie napisany, wyważony, jeśli chodzi o styl, pełen narracyjnej elegancji. W siódmej części Ethan Hunt, którego ponownie gra Tom Cruise, razem z zespołem IMF rozpoczyna swoją najniebezpieczniejszą misję. Są na tropie nowej, zagrażającej ludzkości broni. Muszą zdążyć, zanim broń wpadnie w niepowołane ręce. Stawką jest kontrola nad przyszłością i losami świata.

Reklama

Najlepsze moim zdaniem w tej części są brawurowe sceny akcji (spektakularna scena pościgu samochodowego kręcona w Rzymie) oraz kaskaderskich (skok Ethana na motocyklu z klifu ze spadochronem i wylądowanie na rozpędzonym pociągu). Tom Cruise, pomimo 61 lat, wciąż imponuje swój formą i odwagą. 

Podobno nie potrzebował wsparcia kaskaderów i sam wykonał skok z rampy wybudowanej na skraju góry Helsetkopen (1246 m n.p.m.) w Norwegii. Producenci zaplanowali, aby jeden z pojedynków Ethana odbył się na dachu pędzącej kolejki. W tym celu zbudowali lokomotywę z wagonami, aby potem ją zrzucić z mostu i doszczętnie zniszczyć (początkowo planowano nakręcić scenę na moście w Pilchowicach, ale po protestach zrealizowano ją w Derbyshire w Anglii).

W przeciwieństwie do większości serii w siódmej części mamy kilka świeżych decyzji obsadowych, a postaci zyskują ciekawe rysy charakterologiczne. Męską ekipę z wierną załogą Hunta (Simon Pegg i Ving Rhames) równoważy sporo interesujących kobiecych postaci. Powraca Rebecca Ferguson (Ilsa Faust, była agentka MI6), ale pojawiają się też sprawcza Vanessa Kirby (Alanna, handlarka bronią, córka Maxa) oraz kradnąca show Hayley Atwell (jako Grace). Jej niebezpieczne sceny z Ethanem robią duże wrażenie.

Marcin Dorociński w siódmej części "Mission: Impossible"

Najwięcej ekscytacji budzi jednak pojawienie się w prologu filmu Marcina Dorocińskiego. Polski aktor gra kapitana rosyjskiego okrętu podwodnego Sewastopol, dryfującego na Morzu Beringa. To ogromne wyróżnienie i wielka szansa dla Dorocińskiego, który ma już na koncie występy w zagranicznych produkcjach, tj. "Gambit królowej" czy "Wikingowie: Walhalla"

W "Dead Reckoning Part One" pojawia się w niemal każdym ujęciu przez około 10 minut, a jego bohater napędza akcje. To wcale nie jest ostatnie słowo aktora, boqiem powróci w drugiej części.

Akcja "Dead Reckoning Part One", o nieprawdopodobnym wręcz zapętleniu, w ostatniej minucie filmu dociera do zamierzonego celu: triumfu głównego bohatera, jednocześnie rozbudzając apetyt przed finałową częścią. Dla każdego, kto jest fanem filmów szpiegowskich oraz widowiskowego kina akcji "Mission: Impossible - Dead Reckoning Part One" będzie kapitalną rozrywką na najwyższych obrotach.

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Mission: Impossible 7
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy