Reklama

"Miało cię nie być": Jak córka z ojcem [recenzja]

Najtrudniej rozmawia się z bliskimi, zwłaszcza gdy ma się naście lat i poważny problem na głowie. Z gatunku tych, którego rozwiązanie wrzuca życie na nowy tor. O tym właśnie opowiada "Miało cię nie być", drugi pełnometrażowy film w reżyserii Jakuba Michalczuka, autora przebojowych "Teściów". Pierwszy w karierze debiutującej Soni Szyc, pierwszy Borysa Szyca z córką.

Najtrudniej rozmawia się z bliskimi, zwłaszcza gdy ma się naście lat i poważny problem na głowie. Z gatunku tych, którego rozwiązanie wrzuca życie na nowy tor. O tym właśnie opowiada "Miało cię nie być", drugi pełnometrażowy film w reżyserii Jakuba Michalczuka, autora przebojowych "Teściów". Pierwszy w karierze debiutującej Soni Szyc, pierwszy Borysa Szyca z córką.
Sonia Szyc i Borys Szyc w scenie z filmu "Miało cię nie być" /Maciej Ryter Serce /materiały prasowe

Znowu o rodzinie - bo i o tym byli przecież "Teściowie". Marcin Dorociński został tam wrzucony w sam środek weselnych animozji razem z Mają Ostaszewską, Izą Kuną i Adamem Woronowiczem. Kto widział, wie, że działo się dużo, szybko, czasami wywołując niekontrolowane wybuchy śmiechu. Takie, że popcorn mógł z buzi wylecieć na fotel sąsiada albo ekran komputera (jeżeli ktoś nie w kinie, a w streamingu oglądał). Tym razem jednak Jakub Michalczuk - pracując na scenariuszu Katarzyny Sarnowskiej ("Wszystkie nasze strachy", "(Nie)znajomi", "Chemia") - trochę tonuje. Owszem, w "Miało cię nie być" są chwile, gdy można się pośmiać, ale zdarzają się i takie, które chwytają za gardło. I mocno trzymają. Bez względu na to, po której stronie "barykady" się jest: rodzicielskiej czy nastoletniej, ojca czy córki. Może nie każdy rodzicem był/jest/będzie, nie każdy jest córką, ale dzieckiem, a i owszem, każdemu się zdarzyło. I każdemu zdarzyło się stanąć przed jakimś mniejszym lub większym (choć niekoniecznie identycznym, co Ryfka z "Miało cię nie być") dylematem, przy którym konfrontacja ze "starymi" w powietrzu wisiała.

Reklama

Nie lubię recenzji, które spoilerują i streszczają cały film. Dość napisać, że Ryfka (Sonia Szyc) i Michał (Borys Szyc) - to właśnie ta dwójka, której reżyser i scenarzystka bacznie się przyglądają, wrzucając w swoistą opowieść drogi. Ryfka staje pod drzwiami ojca niespodziewanie, niczego nie wyjaśniając, niczego nie tłumacząc. Potrzebuje kasy, konkretnej kwoty, której z kieszonkowego nie zdoła zebrać. Ale też taty, z którym łączą ją relacje delikatnie rzecz ujmując skomplikowane ("nieobecny ojciec"), wtajemniczać w swoje plany nie zamierza. O nic prosić tym bardziej. Nocą (ten jeden jedyny spoiler) - zgarnia mu z portfela kartę. Podstęp niczym kłamstwo ma krótkie nogi i wkrótce Ryfka musi wyznać ojcu w czym tkwi problem. To będzie egzamin dla obojga, ale i szansa na to, żeby nie tylko odbudować relację, ale wnieść ją na nowy poziom: kontaktu rodzica z dzieckiem u progu samodzielnego życia. Droga będzie wyboista, pełna zakrętów i niezwykle dla widza angażująca. W tle Katowice, zupełnie nie takie, do jakich kino nas przyzwyczaiło, i trochę morza - tu już bardziej standardowo.

"Miało cię nie być" ogląda się znakomicie. Historia opowiedziana jest dynamicznie i wiarygodnie, reżyser i reszta ekipy (bo to i gra, scenariusz, zdjęcia, montaż, muzyka) pewnie manewrują między humorem a powagą. Wierzy się w to, co się widzi i słyszy z ekranu, w wibrację tego języka, słów, emocji - to nie literackie ćwiczenie, co ciągle nazbyt często bywa przywarą kina z młodymi bohaterami. Problem, który inicjuje całą akcję, dziś gości na sztandarach politycznych marszów, nie bez przyczyny, całkiem słusznie przecież, ale tu włożony jest w kontekst rodziny, potraktowany z empatią, bliższy jednej ze stron politycznego przeciągania liny, ale nie nachalnie narzucający konkretne stanowisko. Celowo nie nazywam po imieniu - bo jest na tyle mocny, że natychmiast odwróciłby uwagę od samego filmu.

Nie udałoby się to wszystko, nie zadziałało bez głównej aktorki. Borys Szyc wielokrotnie udowadniał talent i umiejętności. Okazuje się, że jego córka Sonia, sama w wieku Ryfki, ma je we krwi. W niczym tacie nie ustępuje, w najtrudniejszych scenach jest mu równą partnerką - a jak sam Borys Szyc przyznał mi w rozmowie - poprzeczkę wręcz podnosiła, zmuszała go do tego, żeby dawał z siebie więcej i więcej. Na festiwalu Mastercard Off Camera Sonia Szyc otrzymała statuetkę Mastercard Rising Star. Może to dobre miejsce, żeby przytoczyć uzasadnienie: "Za naturalny talent i łatwość odegrania złożonych emocji postaci przechodzącej przez ciężki osobisty dylemat w młodym wieku. Wierzymy w to, że ta rola to początek długiej i wspaniałej kariery". Ryfce w wykonaniu Soni kibicuje się od pierwszej do ostatniej sceny. Świetna z niej dziewczyna.

"Miało cię nie być" ma nerw "Teściów", choć tym razem to znacznie więcej niż żart, brawurowa aktorska galopada. To kino na serio, na czasie, na istotne sprawy, opowiedziane jednak lekko, w niezłym tempie, bez zadęcia. Ktoś mógłby je nazwać "kinem środka", ale może wystarczy, po prostu, dobry film?

7/10

"Miało cię nie być", reż. Jakub Michalczuk, Polska 2023, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 27 października 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Miało cię nie być
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy