Mohamedou Ould Slahi przebywał 14 lat w obozie Guantanamo na Kubie. Nigdy nie postawiono mu formalnych zarzutów, nie przedstawiono żadnych dowodów winy, trafił do więzienia bez procesu i wyroku. Na całym jego życiu zaważył jeden epizod z życia. Fakt, że był nie tam, gdzie trzeba. W 2015 roku opowieść więźnia nr 760 obiegła cały świat za sprawą autobiograficznej książki o tym, a jak Amerykanie po niego przyszli, zabrali, nic nie powiedzieli. O tym, jak był przetrzymywany bez podstawy prawnej i torturowany za niewinność. Jego historia - spisana odręcznie w celi - właśnie doczekała się adaptacji na potrzeby dużego ekran.
Ale po kolei. Slahi urodził się w Mauretanii, opuścił rodzinne strony w wieku 18 lat. Po otrzymaniu stypendium wyjechał na studia do Niemiec. Na początku lat 90. przerwał naukę i udał się do Afganistanu, by zaciągnąć się w szeregi Al-Kaidy, która przy wsparciu wojska amerykańskiego, walczyła z popieranym przez Sowietów rządem w Kabulu. Kontakt z fundamentalistami był jednak zaledwie epizodem, decyzją podjętą z młodzieńczą naiwnością. Po kilku miesiącach wojaczki Slahi zerwał wszelkie kontakty z Al-Kaidą, wrócił do Niemiec, gdzie ukończył studia inżynierskie i pracował przez kolejne lata. Ale przeszłość nie dała o sobie zapomnieć - dwa miesiące po nowojorskiej tragedii z 11 września 2001 roku został aresztowany pod zarzutem współorganizacji zamachu. Inaczej mówiąc: został oskarżony o coś, do czego nie przyłożył ręki.
Droga do Guantanamo była jednak kręta i skomplikowana. Slahi został aresztowany, a następnie przetransportowany do tajnego więzienia w Jordanii, gdzie był przesłuchiwany przez ponad siedem miesięcy. Kiedy Jordańczycy zalecili jego uwolnienie, nie mogąc orzec o jego winie i zdobyć żadnych informacji, sprawę przejął zespół CIA. Żeby sfingować rzekome schwytanie na polu walki Sahi został przewieziony z Jordanii do Afganistanu, aż w końcu - potajemnie i bez prawa do reprezentacji prawnej - trafił do Guantanamo. Tam był nadal przesłuchiwany, ale na Kubie stosowano bardziej przemocowe metody. Zakuwanie w łańcuchy, poniżające zamykanie w klatce, pozbawianie snu przez kilka dni z rzędu, torturowanie muzyką puszczaną przez wiele godzin i na pełny regulator, podtapianie przez waterboarding. A przede wszystkim trwanie w próżni prawnej, bez szans na obronę.