"Mały Książę" pod choinkę to zawsze, od dekad, trafiony prezent. Nowe wydanie książkowe, kolejna ekranizacja, audiobook, kolekcjonerska figurka, zabawka - przynoszą uśmiech i ukojenie. W tym roku można do nich dodać bilet do kina na seans filmu "Saint-Exupéry. Zanim powstał Mały Książę".
- Jest rok 1930, Antoine de Saint-Exupéry na kilkanaście lat przed wydaniem swojej najsłynniejszej książki "Mały Książę" pracuje jako pilot w świadczącej lotnicze usługi pocztowe firmie Aéropostale w Argentynie. Pewnego dnia jego przyjaciel Henri Guillaumet nie wraca z jednej ze swoich podróży i Antoine postanawia wyruszyć na poszukiwania pilota. To zadanie zmusi go do przekroczenia górskiego pasma And oraz własnych słabości.
- "Saint-Exupéry. Zanim powstał Mały Książę" w kinach od 20 grudnia. Zobacz zwiastun!
Jak narodziła się poezja "Małego Księcia"? Jego czułość, humor i spostrzegawczość, które doprowadziły do tego, że jest to druga po Biblii najczęściej tłumaczona opowieść świata (przeczytać ją można w ponad 300 językach i dialektach)? Jakie życiowe doświadczenia obudziły w autorze te nuty wrażliwości, które stały się czytelne tak powszechnie, ponad granicami, ponad podziałami kolejnych dekad (pierwsze wydanie ukazało się w 1943 roku)? "Małego Księcia" znamy wszyscy, a jego twórcę - Antoine’a de Saint-Exupéry'ego?
Nowa francusko-belgijska produkcja nie jest jednak ani typową biografią pisarza i łowcy przygód, jakim Antoine de Saint-Exupéry bez wątpienia był, ani faktograficznym wykładem o powstaniu "Małego Księcia". Pozwala jednak zanurzyć się w świecie wyobraźni legendarnego artysty i awiatora, którego słowa ciągle uczą nas empatii i troski o drugą istotę, bez względu na jej gatunkowe pochodzenie. "Saint-Exupéry. Zanim powstał Mały Książę" to prosta, ale autentycznie wzruszająca, chwilami zrealizowana z imponującym rozmachem i poświęceniem podniebna przygoda z bardzo klarownym przesłaniem: przyjaciół nie zostawia się nigdy na pastwę losu.
Przenosimy się do lat 30. XX wieku. Trzydziestoletni Antoine de Saint-Exupéry (Louis Garrel, "Oficer i szpieg", "Zwyczajni kochankowie") pracuje jako pilot w Pocztowym Towarzystwie Lotniczym Latécoère Aeroposta w Argentynie. Jako młody daredevil marzy o tym, żeby wzbić się ponad chmury, ponad 4000 metrów nad poziom morza, i "dotknąć" słońca. To jednak jeszcze nie ten czas w lotnictwie. Howard Hughes, w zupełnie innym zakątku świata, dysponując zupełnie innymi pieniędzmi, dopiero zaczyna swoje podniebne szaleństwa. Saint-Ex tymczasem latał - znawcy lotnictwa z pewnością określą model i typ samolotu, jako laiczka mogę jedynie napisać, że latał raczej na dość skromnej maszynie. Gdyby dzisiejszemu pasażerowi kazać do niej wsiąść, zwłaszcza do luku pasażersko-bagażowego, raczej uciekłby w popłochu, nie oglądając się za siebie.
Z każdym pokonanym metrem aeroplan coraz bardziej skrzypi i trzęsie się. Dziw, że nie zaczynają z niego wypadać śruby. Silnik staje. Pozostaje już tylko ślizg w dół i twarde lądowanie - w pierwszej z wielu trzymających w napięciu sekwencjach - na wodzie. Bez kamizelki ratunkowej. Bez tlenu. Bez czegokolwiek. Dla Antoine’a to jednak żadna nowość. Widz siedzi na skraju fotelu i przed rozstrojem nerwowym chroni go jedynie świadomość, że pisarz zdołał jeszcze napisać swe wielkie dzieło i zginął dopiero ponad dekadę później, w trakcie II wojny światowej. I faktycznie, ratunek przychodzi ze strony serdecznego przyjaciela śmiałka - Henri Guillaumeta (Vincent Cassel). Henri wyciąga Saint-Exa z głębin "za frak", razem z drogocennym ładunkiem: pocztą. I właśnie wokół tej przyjaźni toczyć się będzie dalsza akcja "Zanim powstał Mały Książę".
Przy kolejnej eskapadzie w tarapaty wpadnie Henri i to Antoine, wspierany przez żonę Henriego (Diane Kruger), będzie musiał podjąć niebezpieczną misję. Będzie musiał pokonać strach, logikę, wysokość, noc i niepogodę. I jak każdy śmiałek rzuci się w ten wir bez jakichkolwiek zabezpieczeń, wiedziony głosem serca, za przewodnika mając kondora.
Po drodze Saint-Ex spotka też ludzi i doświadczy emocji, z których wiele odnajdziemy w "Małym Księciu". Nieodłącznym towarzyszem lotów Antoine'a jest bowiem magiczny notatnik, w którym szkicuje on nowych znajomych, miejsca i zdarzenia. Wszystkie je zabierze ze sobą w wyprawę dookoła świata. W wyprawę, która trwać będzie dłużej niż jego własne życie.
Film Pablo Agüero (reżyseria i scenariusz) ujmuje. Tak po prostu. Swoją delikatnością i wrażliwością. Chwilami też imponuje. Może to nie "Top Gun", nie ta szybkość, jednak emocje bywają nawet większe, na pewno szczere.
Poza tym z seansu wychodzi się z głową pełną malowniczych ujęć. Zasługa to wybitnej autorki zdjęć filmowych Claire Mathon, która dała się już poznać kinomanom m.in. dzięki "Portretowi kobiety w ogniu" i "Spencer". Przed naszymi oczami rozpościerają się magiczne krajobrazy niebios, ziemi i gór. Nocne pola rozświetlają gwiazdy świateł pociągu (staje się on przewodnikiem wśród ciemności), reflektorów samochodów (oświetlają lądowisko) czy płonących ognisk (chronią uprawy przed zamarznięciem). W tafli jeziora w górach odbiją się szczyty (ponoć część zdjęć powstała przy temperaturze minus dwudziestu stopni!). Lecimy razem z Saint-Exem na ratunek Henriego!
Po seansie nie pozostaje nic innego, jak po raz milion pierwszy sięgnąć po "Małego Księcia". I pokochać go na nowo, jeszcze bardziej. Znowu pójść za sercem.
A biografia Antoine’a? Życiorys pisarza jest tak barwny i bogaty, że jeden film to na pewno za mało. Kto przejmie pałeczkę od Pablo Agüero? Obyśmy nie musieli czekać za długo.
6/10
"Saint-Exupéry. Zanim powstał Mały Książę" (Saint-Exupery), reż. Pablo Agüero, Francja/Belgia 2024, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 20 grudnia 2024 roku.