"Kwiaty nienawiści" [recenzja]: Mój syn tańczy

Fotos z filmu "Kwiaty nienawiści" /materiały dystrybutora

Głównym bohaterem "Kwiatów nienawiści" jest homoseksualista Pablo. Na dodatek jego pasją jest taniec. We współczesnym Chile taka sytuacja jest czymś nieakceptowanym. Ten brak akceptacji kończy się tragedią.

Alex Anwandter to jeden z bardziej znanych muzyków chilijskich, który jest rozpoznawany w całej Ameryce Południowej. "Kwiaty nienawiści" to jego reżyserki debiut. Historia Pabla (Andrew Bargsted) to biografia modelowa bez względu na pochodzenie głównego bohatera. Chłopak, który zachowuje się "inaczej" niż statystyczny młodzieniec, wywołuje lęk. Pierwsza scena w filmie Anwandtera to bieg dwójki młodych chłopaków ulicami miasta. Każdy z nich ma kaptur na głowie. Są wolni. W finale wpadają do zaułka, w którym namiętnie się całują. To jest jedyny moment, kiedy mogą być sobą bez konsekwencji naznaczenia.

Reklama

"Kwiaty nienawiści" wymykają się klasycznym opowieściom o ofiarach homofobii, ponieważ w pewnym momencie głównym bohaterem przestaje być "naznaczony". Gdzieś w tle pojawia się postać jego "ukochanego", który nie jest w stanie zareagować na przemoc wobec niewinnego człowieka. Podtrzymuje prześladowania, mimo że sam jest częścią homoerotycznej relacji. Wyparcie w jego przypadku to strategia na przetrwanie.

Z drugiej strony, kiedy Pablo zostaje pobity i zapada w śpiączkę, na głównym planie pojawia się jego ojciec Juan (Sergio Hernandez - "No", "Gloria"). Dla niego historia pobicia syna to punkt wyjścia do zmierzenia się z sytuacją, o której nie miał pojęcia - która działa się obok niego. Dosyć, że nie interesowało go życie własnego dziecka, to na dodatek nie miał pojęcia o jego problemach. W tym przypadku nie chodzi jednak o wytknięcie błędów wychowawczych. Anwandter zwraca uwagę, że za los swoich obywateli odpowiada państwo, które najczęściej nie wykształciło żadnych mechanizmów obronnych dla pogardzanych obywateli. 

Historia Juana zazębia się z historią Pabla na zasadzie wskazania współczesnych rozbitków - wykluczonych. Dwadzieścia pięć lat pracy w fabryce manekinów, dla której Juan poświęcił wszystko, przestaje mieć znaczenie. Każda wolna minuta oznaczała w jego życiu pracę. Teraz, kiedy obywatel potrzebuje odebrać należne zadośćuczynienie, okazuje się, że opieka społeczna nie uwzględnia przypadku napadu na ulicy. W życiu Juana szwankuje wszystko, w co wierzył: system prawny, opieka zdrowotna, oddany wspólnik. Dla dobra swojego syna będzie w stanie zrobić wszystko - wbrew wszystkim.

7/10

"Kwiaty nienawiści" [Nunca vas a estar solo], reż. Alex Anwandter, Chile 2016, dystrybutor: Tongariro Releasing, premiera: 25 listopada 2016

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy