Film Marty Plucińskiej na całe szczęście nie jest komedią romantyczną, wpisuje się bardziej w nurt kina obyczajowego z elementami komedii.
Początek obiecuje ciekawą, obyczajową historię... O Sawie (Olga Bołądź), która nie jest pewna, czy chce wyjść za mąż za rzadko będącego w domu globtrotera. O pani z telewizji (Aleksandra Popławska), która zakochuje się w premierze. O samotnej matce (Magdalena Lamparska), która prowadzi w celach zarobkowych kanał na YouTubie o Azji. O dziewczynie (Roma Gąsiorowska), która potrzebuje ekstremalnych doznań, by znaleźć to, czego szuka w życiu.
Intrygujące zawiązki opowieści nie mają jednak szans na rozwinięcie, bo dziewczyny wychodzą w miasto (na początku odwołany, ale potem skutecznie przywołany wieczór panieński). Noc skrywa wiele, ale my zobaczymy wszystko. Bohaterki filmu trafiają na obce wesele, łamią przepisy (dokładnie jeden), oglądają walki mężczyzn niemal w kisielu, a przede wszystkim dużo piją. W ten sposób nie poznajemy rozwinięcia ich historii, a jedynie finał, gdy po wieczorze pełnym alkoholu nastaje błogi poranek - bez kaca, wątpliwości i konsekwencji.
Gdy już ilość procentów we krwi osiąga odpowiednie stężenie, mamy wrażenie, że oglądamy VHS z wesela dawno nie widzianej cioci, na którym zawsze ktoś wypada żenująco. Nie jest to jednak Wojtek Smarzowski ani "Kac Vegas", bo znowu zabrakło dobrego scenariusza! Strzępki ciekawej fabuły (w których zauważyłam niebanalne sceny i mądre, szczere dialogi) toną w morzu stereotypów i na siłę doczepionych wątków i bohaterów. Środek filmu lekko mnie znudził, a chaos, który momentami wkrada się w tę opowieść, denerwował.
Na początku wspomniałam, że nie jest to komedia romantyczna, ale o romantyczności twórcy niestety nie zapomnieli. Pojawia się na samym końcu i to w dawce, która starczy za cały film. Elementy komediowe w "Kochaj" też niby są, ale jest ich jak na lekarstwo. Uśmiechnęłam się zaledwie kilka razy. Bynajmniej nie wtedy, gdy usłyszałam tekst "Miłość jest jak sraczka, przychodzi znienacka".
"Kochaj" to film dla kobiet i o kobietach. Mężczyźni się w nim nie liczą, chociaż przez nich i dzięki nim to wszystko: miłość i kochanie, seks i płakanie. W filmie Plucińskiej mężczyzna to dodatek do kobiecego kożucha lub winny wszystkich nieszczęść, jak w filmie "Seksmisja". Specjalnie to widzowi nie powinno przeszkadzać, bo z założenia "Kochaj" to obraz o żeńskiej, dojrzałej przyjaźni - tym bardziej szkoda, że fabuła nie rozwinęła tego tematu.
4/10
"Kochaj", reż. Marta Plucińska, Polska 2016, dystrybutor: Kino Świat, premiera kinowa: 3 czerwca 2016