"Kedi - Sekretne życie kotów" [recenzja]: Wolność kocham i rozumiem

Kadr z filmu "Sekretne życie kotów" /materiały dystrybutora

Trudno uwierzyć, że w XXI wieku kręci się jeszcze takie dokumenty o zwierzętach. W dobie kamer przemysłowych i mikro urządzeń nagrywających obraz i dźwięk, "Kedi - Sekretne życie kotów" nakręcone jest klasycznie, z użyciem zwykłych kamer. Ich ograniczenia są widoczne już od pierwszych scen i od razu trzeba zaznaczyć, że żadne sekrety z życia kotów nie będą wyjawione.

Czworonożni bohaterowie robią ludzi w balona na każdym kroku - uciekają operatorom z kadru, nie pozwalają się podejrzeć, kiedy dzieje się najciekawsza akcja, w żaden sposób nie dają się prowadzić ani nad sobą zapanować.

W ten sposób objawia się kocia niezależność, która jest jednym z tematów filmu. W dobie szalonej popularności memów i filmików z kotami nie jest ona niczym nowym. Koty z "Kedi..." różnią się jednak od sierściuchów, które znamy z kanapy własnej czy znajomych. Nie mają domów ani właścicieli, a czas dzielą między wielu ludzi. Jak mówi jeden ze sprzedawców z ekranu: - Robią to, na co mają ochotę. Kiedy chcą kiełbaskę, idą do rzeźnika, a kiedy chcą, by je pogłaskać, odwiedzają kobietę w kwiaciarni.

Reklama

Łatwo czworonożnym bohaterom pozazdrościć. Ucieleśniają przecież tyle naszych tęsknot. Są wolnoduchami, które gdzieś mają wydarzenia poruszające z posad bryłę świata, jak i wahania nastrojów i humory otaczające ich ludzi. Żyją poza etykietą, prawem i konsekwencjami swoich czynów. Przy tym pozostają rozkoszne i słodkie, trudno im nie odpuścić przewinień. Ale nawet słodkie mordki nie są w stanie utrzymać uwagi na kilkadziesiąt minut.

Świadoma tego reżyserka Ceyda Torun wykorzystała więc czworonożnych bohaterów jako pretekst do sportretowania współczesnego Stambułu.

Rozdarte między Wschodem a Zachodem, cywilizacją a naturą, tradycją a nowoczesnością miasto daje się poznać z nieoczywistej strony jako stolica kociego świata. W relacjach z pobytu w Turcji jak mantra powracają wspomnienia kotów, które w tym kraju są szczególnie traktowane. W czasie projekcji możemy się naocznie przekonać, jaką estymą cieszą się. Wielu ludzi inwestuje własne pieniądze, by pomagać kotom, które dotknęła tragedia - ucierpiały w walce czy wypadku, ale nie oczekują, że po dojściu do siebie zwierzęta z nimi zostaną.

Jest w tym obrazie coś pięknego, niepodobnego do naszych materialistycznych skłonności, kiedy wszystko, łącznie z atencją i uczuciami, chcemy podporządkowywać pod siebie, a w czworonogach szukamy nierzadko ekwiwalentu uczucia innych osób. Bohaterowie "Kedi..." (kedi oznacza po prostu kota) szacunek do natury i praw, którymi się rządzi, jest zbyt duży, by komukolwiek przyszło na myśl udomawianie kotów. Ich wolność stoi na pierwszym miejscu. I tego też możemy im pozazdrościć. Nawet bardzo.

7/10

"Kedi - Sekretne życie kotów" (Kedi), reż. Ceyda Torun, Turcja 2016, dystrybutor: M2Films, premiera kinowa: 28 lipca 2017 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy