Reklama

Jak hartowała się stal

"Giganci ze stali", reż. Shawn Levy, USA 2011, dystrybutor Forum Film, premiera kinowa 14 października 2011 roku.

W niedalekiej przyszłości, kiedy wiek waszych urodzonych dzisiaj dzieci zaczniecie zapisywać za pomocą dwóch cyfr, na światowych ringach zabraknie miejsca dla Kliczków, Adamków, Powietkinów i Haye'ów. Krew i pot, rozbryzgujące się w slow motion na waszych kilkudziesięciocalowych telewizorach, zastąpią snopy iskier, jęki bólu - odgłos giętej stali.

Dla wielu reprezentantów starej szkoły, których wrażliwość kształtowały filmy o Rocky'm Balboa, taka sytuacja będzie trudna do przełknięcia. Do prawdziwego zaangażowania w walkę dwóch blaszanych puszek, potrzebny jest bowiem temperament gracza.

Reklama

Charlie, który od dzieciństwa inhalował się cierpkim odorem sali treningowej, traktuje starcia robotów, jak fantomowe przedłużenie swojej własnej kariery bokserskiej. Niby stawia na tę kartę całe swoje życie, ale stając za konsolą sterującą robotem, nie potrafi wykrzesać z siebie odpowiedniej dozy zaangażowania. W walce, na którą każdy urodzony z padem w dłoni gracz, spojrzy jak na ekscytującą rywalizację sportową, Charlie dostrzega jedynie korzyści materialne i słaby ersatz prawdziwego starcia, w którym chwila nieuwagi, oznacza utratę przytomności.

Bohater "Gigantów ze stali" nosi znamiona nieprzystosowania, podobne do tych jakimi obarczeni byli ludzie zaskoczeni przez transformację ustrojową. Na postępującą cyfryzację rzeczywistości reaguje apatią i negacją, obserwując jak ostatnie sympatie i szanse rozpływają się w jego abnegackim tumiwisizmie. Charliego łatwo zrozumieć, ze względu na powierzchowność Hugh Jackmana i zgorzknienie wywołane zawiedzionymi ambicjami jesteśmy w stanie nawet go polubić, pewnych rzeczy nie sposób mu jednak wybaczyć.

Jedną z tych "rzeczy" jest syn - Max, którego, w pierwszym odruchu, Charlie najchętniej umieściłby w mogile, obok zmarłej w wypadku matki. Byle tylko uniknąć odpowiedzialności i swobodnie staczać się w swój grajdół pretensji i żalów. Pomimo zabiegów Charliego zmierzających do symbolicznego uśmiercenia lub jak najbardziej realnego sprzedania syna, Max pojawia się pewnego dnia na jego podjeździe. I tu zaczyna się ten skomplikowany dramat, w którym walki robotów stanowią jedynie katalizator dla wykuwających się więzów rodzinnych. "Giganci ze stali" nie różnią się w tym aspekcie od całej masy innych filmów, których nadrzędnym celem jest ostateczne scalenie rodziny.

Początkowe współrzędne są jednak na tyle nieciekawe, że nawet grając va banque, bohaterowie mogą liczyć co najwyżej na odrobinę wzajemnego szacunku i kumpelskiego porozumienia. "Prawdziwa stal" (jak brzmi oryginalny tytuł filmu) hartuje się bowiem nie na ringu, w walce robotów, ale pomiędzy dwójką bohaterów i jak to ze stalą bywa - można skorygować jej kształt, ale niezmiernie trudno jest wymodelować ją na nowo.

Wymiernym probierzem statusu wzajemnych relacji pomiędzy dwoma członami tej zatomizowanej rodzinki z nieodległej przyszłości, są wyniki prowadzonego przez nich robota, o wiele mówiącym imieniu - Atom. Atom, którego niebieskie ślepia do złudzenia przypominają oczy Evy z wyprodukowanego przez studio Pixar filmu - "Wall-E", wyposażony jest bowiem w funkcję pozwalającą na odtwarzanie gestów swojego operatora. Szkolony naprzemiennie przez Maxa i Charliego, staje się polem negocjacji ich najbardziej zbliżonych i odległych cech. Kolejne zwycięstwa robota znaczą stadia progresji relacji pomiędzy ojcem i synem. Finałowa rozgrywka określi horyzont oczekiwań bohaterów.

"Giganci ze stali" to wbrew pozorom film familijny, któremu bliżej do "E.T." niż "Transformersów". Diagnoza jaką stawiają twórcy, nie jest jednak specjalnie optymistyczna. Mija epoka, w której walczyliśmy o bezwarunkowe scalenie rodziny. W czasach, w których ludzi na ringach zastąpią roboty, stawką walki będzie zachowanie ludzkich odruchów, wzajemnego szacunku i odrobiny empatii. Tylko tyle i aż tyle.

7/10


Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Giganci ze stali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy