"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!": Wspaniałe życie dla... bogaczy [recenzja]

Kadr z filmu "I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" /materiały prasowe

Na bakier z poprawnością polityczną i z dystansem do spraw bieżących. Przygody wielowyznaniowej i wielonarodowej rodziny Verneuil nadal bawią, ale już nie z takim wigorem, jak przed pięciu laty.

We Francji dzieje się źle! Czterech zięciów państwa Verneuil nie ma co do tego wątpliwości i postanawia przenieść się wraz z żonami i dziećmi jak najdalej od Europy - do Izraela, Algierii, Chin i Indii.

Żyd David jest zdania, że we Francji nie lubi się zwycięzców, poza tym trudno tam prowadzić interesy, muzułmanin Rachid nie chce już stawać w obronie kobiet w burkach, Chińczyk Chao ciągle czuje się zagrożony napaścią, a katolik Charles z Afryki ma dość przesłuchań do ról dilerów i ochroniarzy - Omar Sy wiosny nie czyni, mówi. Ale przecież Claude i Marie nie pozwolą na to, żeby ich barwna, przysparzająca wielu problemów, ale najdroższa sercu rodzina rozpadła się i rozjechała po świecie.

Reklama

Państwo Verneuil i ich córki - każda związana z mężczyzną o odmiennych korzeniach i wyznaniu -  musieli powrócić na ekran. Komedia "Za jakie grzechy, dobry Boże?" z 2014 roku stała się jednym z najbardziej rozchwytywanych towarów eksportowych Francji. Film przyniósł krocie - ponad 170 milionów dolarów z międzynarodowej dystrybucji kinowej. Ciągle powraca w ramówce telewizyjnej i obecny jest w serwisach VOD. Tylko ślepiec nie dostrzegłby tu potencjału biznesowego.

W "I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" powracają nie tylko starzy bohaterowie, ale i sprawdzone schematy. Są więc żarty sytuacyjne i słowne, odnoszące się do przemian politycznych i kulturowych ostatnich lat. Obiektem kpiny stają się Trump ("Nie podzielam jego poglądów, ale to rekin biznesu") i Macron ("To nie prezydent jest problemem, tylko naród"). Ksiądz daje się poznać jako nałogowy oglądacz seriali, ale i duchowny z głową do nowych apek do zbierania datków. W domu Verneuil pojawia się uchodźca, a siostra Charlesa postanawia stanąć na ślubnym kobiercu z kobietą.

Philippe de Chauveron i Guy Laurent - reżysersko-scenopisarski tandem, wspierany przez wyśmienite grono aktorskie na czele z Christianem Clavier (tego filmowi odmówić się nie da) - wszystkie te pomysły przeplata zgrabnie i sprawnie, ale i tak seansowi towarzyszy pewne poczucie wtórności i wykalkulowania.

Pierwsze spotkanie z rodziną Verneuil miało charakter o wiele bardziej spontaniczny i wyrazisty, a także mocniej zarysowaną i spójniejszą fabułę. W kontynuacji uwaga twórców ulega pewnemu rozproszeniu, a droga do głównego wyzwania dla rodziny prowadzi przez szereg wątków pobocznych, szytych grubymi nićmi. Nad wszystkim górę biorą eskapizm i przesłanie, że właściwie każdy problem da się rozwiązać, a Francja może być pięknym krajem, o ile pod ręką ma się wystarczająco gruby portfel (lub bogatego teścia).

Chociaż czas w kinie mija szybko i lekko, po projekcji pozostaje niedosyt. Może nawet posmak rozczarowania.

6/10

"I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" (Qu'est-ce qu'on a encore fait au bon Dieu?), reż. Philippe De Chauveron, Francja 2019, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 19 lipca 2019 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama