"Gra Fortuny": Nazywam się Statham. Jason Statham [recenzja]

Jason Statham, Josh Hartnett i Aubrey Plaza w filmie "Gra fortuny" /materiały prasowe

Guy Ritchie robi to, co umie najlepiej. Daje nam kumpelską komedię sensacyjną z aroganckim Jasonem Stathamem łamiącym szczęki i rzucającym maczystowskimi, ale pełnymi autoironii ripostami. Tym razem ma smoking i bawi się w Jamesa Bonda.

"Gra fortuny": Pędząca akcja nie daje wytchnienia

"Gra Fortuny" miała wejść na ekrany w marcu 2022 roku. Premiera została nagle i niespodziewanie przełożona prawie o rok. Tym razem filmowa zamrażarka nie została uruchomiona przez postpandemiczne następstwa. W tym przypadku wpływ na decyzję producentów miała wojna na Ukrainie. Grający w filmie Peter Ferdinando ujawnił, że chodziło o postacie ukraińskich gangsterów, którzy są ważnymi czarnymi charakterami filmu twórcy "Porachunków".

Reklama

Już otwarcie filmu pokazuje, że Guy Ritchie bez żadnych ogródek wrzuca nas w sam środek pędzącej akcji i do końca nie daje od niej wytchnienia. Cóż, Jason Statham na plakacie zobowiązuje do mordobicia, strzelanin, pościgów samochodowych i wybuchów. To kolejny po "Jednym gniewnym człowieku" (2021) film Ritchiego, w którym nie bawi się on w narracyjne piruety z "Porachunków", "Przekrętu" czy "Sherlocka Holmesa". Nie rezygnuje z typowej dla siebie ironii i inteligentnych dialogów, ale nie czyni z tego istoty filmu.

"Gra Fortuny" to 100 procentowe kino akcji czerpiące z retro klimatu lat 80. XX wieku, ale nie zapominające o widzach wychowanym na gatunkowym eklektyzmie XXI wieku. To mieszanka jego autorskiego ukłonu dla szpiegowskiej tradycji spod znaku "Kryptonim U.N.C.L.E" z kopanym kinem ociekającym testosteronem Jasona Stathama. Ba, możliwe, że będzie z tego seria w stylu "Oceans Eleven" Stevena Soderbergha. Orson Fortune nie ma na razie swojej jedenastki, ale i z trójką ekscentrycznych agentów radzi sobie dobrze.

"Gra fortuny": Fabuła jest bezczelnie prosta

Fabuła jest bezczelnie prosta. Arogancki i wyjątkowo chętnie korzystający ze swojego statusu czołowego szpiega, wykonującego zlecenia dla brytyjskiego wywiadu, Orson Fortune (Jason Statham) musi udaremnić sprzedaż broni, która może doprowadzić świat do chaosu. Jednym ze spiskowców jest miliarder Greg Simmonds (Hugh Grant), który przy okazji jest zakochany w filmach gwiazdora Hollywood, Danny’ego Francesco (Josh Hartnett). Ekipa Orsona zgarnia więc podstępem Danny’ego i jedzie ratować świat, zabierając ze sobą widzów do Turcji, Kataru i Anglii. Niestety chrapkę na sukces ma druga ekipa, wykorzystywana przez Brytyjczyków, którą kieruje Mike (Peter Ferdinando). Mike i Orson bardzo lubią popisywać się umiejętnością robienia rozpierduchy oraz własnym ego.

Ritchie nie udaje, że "Gra Fortuny" to czyste kino rozrywkowe, które ma bawić, bawić i jeszcze raz bawić. Role są tutaj rozdane według schematu, znanego każdemu miłośnikowi gangsterskich komedii reżysera "Rock’N’Rolli". Jason Statham łamie szczęki z gracją wypowiadanych jednozdaniowych punchlinerów, zaś Hugh Grant bawi się swoim wizerunkiem i kolejnymi zmarszczkami nie mniej przepysznie niż w "Dżentelmenach". Jego finałowy monolog mógłby spokojnie pojawić się w "Przekręcie". Ritchie zawsze miał niezwykły instynkt do obsady. Nie inaczej jest i tym razem. Cary Elwes, Aubrey Plaza i raper Bugsy Malone w rolach członków ekipy Fortune’a mają tyle samo uroku, co ekranowej chemii. Statham świetnie się też bawi w smokingu, parodiując Jamesa Bonda, który, póki co, jest martwy i wciąż nie wybrano jego następcy. Z dialogami scenarzysty "Przekrętu" w ustach rozbawiłby nawet najbardziej ponurą wersję agenta 007.

Nie spodziewajcie się po tym filmie przełomu w podgatunku, jakim jest komedia sensacyjna na miarę wczesnych filmów Ritchiego z przełomu wieków. 54-letni Anglik odcina kupony od dawnej wielkości, czego specjalnie nie ukrywa. Miał w karierze kilka wtop, zarówno tych studyjnych ("Aladyn", "Król Artur: Legenda miecza") jak i autorskich ("Revolver", "Rejs w nieznane"). Jednak, gdy bierze się za kumpelskie kino dla dużych chłopców, to zawsze wygrywa. Nawet jeżeli kręci wciąż ten sam film, w różnych opakowaniach albo smokingach.

7/10

"Gra Fortuny" (Operation Fortune: Ruse de guerre), reż. Guy Ritchie, Wielka Brytania, USA 2022, dystrybutor: Monolith Films, premiera kinowa: 13 stycznia 2023 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Gra fortuny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy