Gliniarze z drewnianymi spluwami
"Policja zastępcza", reż. Adam McKay, USA 2010, dystrybutor: UIP,. premiera kinowa: 12 listopada 2010
Pomysł wyjściowy filmu McKaya jest znakomity. Oto na pierwszym planie, w miejsce heroicznych mundurowych stawiamy gliniarzy, którzy zazwyczaj siedzą za biurkiem. Piszą raporty, parzą kawę dla zdolniejszych kolegów, układają windowsowego pasjansa... Krótko: zbijają bąki w biurze.
Co może się zdarzyć, jeśli dwóch takich niedoświadczonych detektywów bierze w swoje ręce prawdziwe śledztwo? Ano może z tego wyniknąć lawina komicznych sytuacji. McKay nie wykorzystuje jednak w pełni potencjału, jaki niesie ze sobą wyjściowy koncept..
Pierwsze sceny ''Policji zastępczej'' zapowiadają zgoła inny film. Pościg i strzelanina z udziałem Samuela L. Jacksona i Dwayne'a ''The Rock'' Johnsona w rolach głównych są jak żywcem wyjęte z Bruckheimerowskiego blockbustera. Ale wyczyny duetu Jackson&Johnson zaprezentowano w tak przejaskrawiony sposób, że prędko orientujemy się, iż fabuła zmierza w stronę parodii typowego buddy cop movie. Tymczasem po kilkunastu minutach ma miejsce twist (przepyszny!) i nasza uwaga skupia się już na nazwiskach z afiszów. Will Ferrell i Mark Wahlberg grają tytułowych "innych kolesi" ("The Other Guys"). Obaj częściej dzierżący kubek kawy, niż gnata czy odznakę, stanowią przedmiot żartów kolegów z pracy. Więc kiedy niespodziewanie zabraknie prawdziwych bohaterów, Terry Hoitz (Wahlberg) i Allen Gamble (Ferrell) postanawiają zająć ich miejsce.
"Policja zastępcza" jest wywróceniem do góry nogami schematu kumplowskiego filmu akcji. Zamiast pościgów i strzelanin mamy potyczki słowne tytułowych postaci. Bohaterowie nie stanowią przeciwieństw, jak Riggs i Murtough z ''Zabójczej broni'' czy Carter i Lee z ''Godzin szczytu''. Jeden i drugi noszą w sobie podobny ładunek nieporadności, wyrażanej tylko w inny sposób. Ale nawet portretując tak skrajnych nieudaczników, McKay potrafi obdarzyć ich zaskakującymi cechami. Terry będzie miał zadatki na baletmistrza, a Allen w zastanawiający sposób wzbudza pożądanie w każdej kobiecie.
W tym duecie błyszczy przede wszystkim Ferrell. To aktor o fizjonomii, która w najbardziej absurdalnych momentach potrafi wyrazić jedynie cień zdziwienia. Naprzemiennie kamienna twarz Ferrella i wybuchy agresji oraz skrajna tępota jego postaci budzą tyleż śmiech, co szczególny rodzaj grozy (to samo uczucie powodowały wyczyny Zacha Galifianakisa w ''Kacu Vegas''). Wywoływaniu tego uczucia nie przeszkadza nawet fakt, że zamiast prawdziwej broni Gamble nosi drewniany pistolet-zabawkę. Gorzej w swojej roli czuje się Wahlberg. Znakomity artysta, mimo kilku udanych partii, nie do końca odnajduje się w purnonsensowym tonie filmu. Wahlberg lepiej prezentował się wchodząc w skórę raczej dobrego (''Infiltracja''), niż żałosnego gliny.
Bardzo dobrze obsadzono za to role drugoplanowe. Bryluje Michael Keaton jako kapitan Mauch, dorabiający po godzinach w Castoramie. Świetnie spisują się też Steve Coogan w roli bankiera z angielskim akcentem (- ''David Ashron?'' - ''Właściwie Sir David Ashron. Ale po co zaprzątać sobie głowę tytułami'') oraz Eva Mendes, która kolejny raz po ''Złym poruczniku'' udowadnia, że ma do zaoferowania znacznie więcej niż tylko - eksponowany zresztą i tutaj - wydatny dekolt.
Problem ''Policji zastępczej'' leży jednak w braku umiaru. Prawie każdy dowcip został tu spuentowany wielokrotnie. Kilka razy słyszymy tedy o biseksualizmie syna kapitana Maucha (czy ambiwalencja seksualna rzeczywiście jest taka śmieszna?,) a naprawdę niezłe teksty, jak ''Alfonsi nie płaczą'', muszą zostać przez bohaterów dosłownie odśpiewane, dzięki czemu kompletnie tracą pierwotny ładunek humorystyczny. Ten mankament sprawia, że ''Policja'' od pewnego momentu zaczyna nużyć, powtarzając ograne wcześniej żarty. Dodatkowo autentycznie zabawne sceny spotykają się z wyjątkowo niewybrednym poczuciem humoru (jak w scenie z teściową Allena, która z niechęcią przekazuje mu pikantne słowa od żony).
Całość pozostawia więc wrażenie niedosytu. Powściągliwość w serwowaniu wątpliwej jakości dowcipów mogłaby podwyższyć ocenę. Tak się jednak nie stało. McKay fenomenalny pomysł przerodził w produkt nieco powyżej przeciętnej. Dodatkowy punkcik stawiam za bardzo pomysłowe wykonanie creditsów wieńczących film.
6/10