"Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę". Miał być hit, wyszła szkolna akademia

Nikodem Rozbicki i Aleksandra Piotrowska w filmie "Niepewność. Zakochany Mickiewicz" /TVP /materiały prasowe

Ktokolwiek spodziewa się, że "Zakochany Mickiewicz" będzie polską "odpowiedzią" na "Zakochanego Szekspira", niech się dobrze zastanowi. To miłosne wyznanie reżysera Waldemara Szarka wobec żony Izabelli, której dedykował film, ma swoje uroki, rzadko jednak wykracza poza szkolną akademię ku czci wieszcza i jego słowa.

  • Historia młodzieńczej miłości Adama Mickiewicza do Maryli Wereszczakówny. Wakacyjna wędrówka prowadzi 22-letniego poetę do sielskiego dworku pod Nowogródkiem. Często bywa tu Tomasz Zan, przyjaciel Adama ze stowarzyszenia Filomatów, nieszczęśliwie zakochany w Maryli, córce właścicielki. Maryla pozostaje nieczuła na zaloty Zana, ale szybko zwraca uwagę na nowego przybysza. Adam odwzajemnia zainteresowanie, lecz próbuje się powstrzymać, ze względu na przyjaciela. Uczucie między młodymi rośnie z każdą chwilą.
  • "Niepewność: Zakochany Mickiewicz" w kinach od 13 września. Zobacz zwiastun filmu.

Mickiewicz mógłby stanąć w szranki z Szekspirem, ale...

Marketingowa szkoła tytułowania filmów podpowiada: nawiąż do hitu, od razu wzrośnie liczba widzów. W przypadku "Niepewności: Zakochanego Mickiewicza" większego błędu producenci popełnić jednak nie mogli. Dlaczego piszę o błędzie?

Publiczność zapewne będzie zaintrygowana. Dla wielu "Zakochany Szekspir" to ciągle, pomimo upływu lat, bardzo sympatyczne, romantyczne kino. Widzowie hurralnie krzykną: sprawdzam! Na seans przyjdą z dużym bagażem oczekiwań. O tym, że "Zakochany Szekspir" to poprzeczka zawieszona bardzo, bardzo wysoko, nie trzeba chyba przekonywać. Starczy powiedzieć: siedem Oscarów, Joseph Fiennes, Gwyneth Paltrow, 25 milionów dolarów budżetu i rewelacyjny popkulturowy scenariusz, który fakty traktuje swobodnie, pierwszeństwo daje fantazji, ale ma w sobie ziarenko "czegoś więcej", jakiejś aury czasów, przede wszystkim hektolitry endorfin. A "Zakochany Mickiewicz"?

Mickiewicz mógłby stanąć w szranki z Szekspirem. Nawet jeżeli ten drugi jest wieszczem globalnym, ten pierwszy mu w niczym nie ustępuje. Życiorys ma barwny, żył w czasach "ciekawych" (tragicznych), bez cienia wątpliwości z dużym potencjałem na filmowe opowieści, czasem nawet z iskrą miłosną, wojenną, szlachecką. Podążyć  tu można w wielu kierunkach, z których niemal każdy, podany z pomysłem, może zaintrygować: być poruszającym, kameralnym romansem, wspaniałą lekcją historii Polski i Europy, opowieścią odczarowującą romantyczne mity lub dekonstruującą ich narodziny (swoją drogą takiego kina bardzo potrzeba!).

Klasyczna szkolna akademia, może licealny konkurs poezji

Autorzy "Niepewności. Zakochanego Mickiewicza" obrali jednak inny sztafaż. Reżyser Waldemar Szarek, który napisał scenariusz razem z Zuzanną Szarek oraz z Pawłem Jurkiem, swoim współpracownikiem z planów "Barw szczęścia" i "M jak miłość" (tymi produkcjami twórcy zajmują się już od niemal dwóch dekad), buduje pomnik ze spiżu. I powstał film, jak ten spiż ciężki, ogromny (prawie dwie godziny). Wymaga znacznie więcej cierpliwości i zaufania niż niejeden tytuł z konkursu Nowych Horyzontów. Ale nie jest to nowatorskie, eksperymentalne slow cinema, trudne w odbiorze, ale ostatecznie satysfakcjonujące. To raczej klasyczna szkolna akademia, może licealny konkurs poezji recytowanej. Na wysokim poziomie, z oprawą piękną, staranną, ale nie więcej.

Tak brzmią dialogi, w których nieustannie przewijają się frazy z dzieł wieszcza wyrwane. Nie chodzi tu nawet o aktorstwo - Nikodem Rozbicki (jako Mickiewicz) i Aleksandra Piotrowska (jako młodzieńcza miłość artysty - Maryla Wereszczakówna) - mają ograniczone możliwości. Ich recytacje konkurs mogłyby wygrać - są melodyczne, romantyczne, dykcja nie zawodzi, w oku jest iskra, oni sami młodzi, piękni, z sercem na dłoni. Nieznośna jest jednak ta maniera, konwencja z góry im narzucona.

Pocztówka z epoki. Brak tu życia

Takie są też zdjęcia: same w sobie idealne. Bartosz Piotrowski zadbał ze swoim zespołem o kolorystykę, ostrości, oświetlenie, przejścia, zbliżenia, plany ogólne. Ujęcia podwodnego pocałunku wręcz imponują (jak z teledysku). Znowu jednak na plan pierwszy wybija się akademia, "kino stylu zerowego" (jak przed laty pisał o takim stylu Mirosław Przylipiak), a nie jakiś "pazur". Śliczne obrazki łąk, bocianów latających po błękitnym niebie, mgieł nad łąkami, gry świateł i cieni w puszczy (gdzie pod osłoną nocy o sprawach wielkich dla kraju się mówi). Operator takie zadanie otrzymał i bez zarzutu się z niego wywiązał. Nie mógł tu chyba więcej zaproponować.

Wzorcowa jest też scenografia, kostiumy, Magda Widelska-Władyka oraz Marta Grudzińska stworzyły piękny dworek, dały aktorom eleganckie stroje z epoki. Ale cóż z tego, jeżeli wśród tych wnętrz brak życia? Pasji wiarygodnej. Wszystko to zamiast wciągać, przytłacza. Tu wiersze, tam "Pan Tadeusz", w tle Polski historia, ksiądz Robak, car, polski dworek na Litwie, Filomaci i Filareci, Wilno, polonezy i subtelne impresje kompozytora Andrzeja Jagodzińskiego na temat Mozarta, Beethovena.

"Niepewność. Zakochany Mickiewicz": wyznanie miłości

W stworzenie tego Mickiewiczowskiego świata wiele osób włożyło bardzo dużo pracy (nazwisk ekipy w napisach końcowych multum). Nie jest to realizacja kameralna, nawet jeżeli chwilami sprawia takie wrażenie. Jeżeli porzucę surowe, wiem, porównania ze szkolną akademią, mogłabym "Niepewność. Zakochanego Mickiewicza" określić jako impresję filmową, czułe wyznanie miłości twórcy, propozycję dla osób szukających na ekranie sentymentalno-nostalgicznego ukojenia, zabarwionego patriotyczną nutą, rozgrywającego się w malowniczych okolicznościach dworku, motyli, w "przeddzień" wydania "Ballad i romansów". I tak może trzeba było tę premierę zatytułować, nie kusić czymś, czego nie ma i chyba być nie miało... Nie byłoby rozczarowania. To nie moja poetyka, nie moja konwencja. Zdecydowanie nie.

Jednak na film o Mickiewiczu - człowieku wielkiego talentu, z krwi i kości, podejmującego konkretne decyzje w konkretnym czasie historycznym, czekam bardzo. Niech będzie o jego miłościach, albo zaangażowaniu politycznym, albo o realiach artystycznej bohemy. "Biorę" wszystko. Naprawdę można, czego przykładem najlepszym są bardzo różne stylistycznie, wszystkie jednak z wigorem zrealizowane premiery ostatnich nastu miesięcy: "Biała odwaga", "Kos", "Niebezpieczni dżentelmeni". Mój apel do filmowców brzmi: pozwólmy wreszcie Mickiewiczowi, Norwidowi, Słowackiemu i innym być ludźmi, nie pomnikami i lekturami. Proszę.

4/10

"Niepewność: Zakochany Mickiewicz" w, reż. Waldemar Szarek, Polska 2024, dystrybutor: Dystrybucja kinowa TVP, premiera kinowa: 13 września 2024 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Niepewność (film)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy