"Dystans" [recenzja]: Ku chwale artysty
Demiurgiem i sprawcą w filmie Sergio Caballero jest austriacki współczesny artysta, który dzięki ingerencji jednego z rosyjskich urzędników zostaje przetransportowany do elektrowni ukrytej gdzieś na Syberii.
W głuszy "na końcu świata" wreszcie może tworzyć, choć jego pobyt w tym zamkniętym miejscu jest również czymś w rodzaju zesłania. Syberyjską elektrownię opuszczoną praktycznie przez wszystkich można postrzegać jako surrealistyczną przestrzeń, która do złudzenia przypomina "zonę" ze "Stalkera" Andrieja Tarkowskiego.
Do tej obcej, mocno odrealnionej krainy, przybywają trzy karły. Każdy z nich porusza się samochodem z przyczepą kempingową. Rozmawiają ze sobą telepatycznie. Słyszymy ich głosy, ale ich usta nie poruszają się. Ich zleceniodawcą jest austriacki artysta, która pragnie posiąść tytułowy dystans - rzecz znajdującą się gdzieś na terenie elektrowni. "Złodzieje" muszą ją namierzyć, zidentyfikować i dostarczyć ją Austriakowi. Mają na to tylko sześć dni. Nieważne są metody, liczy się efekt końcowy.
W "Dystansie" Sergio Caballero dominuję atmosfera surrealistycznego fresku, w którym każde kolejne zachowanie poszczególnych bohaterów ociera się o absurd. Z jednej strony reżyser nawiązuje do arcydzieła Tarkowskiego, z drugiej wręcz odtwarza postać Josepha Beuysa wzorując na nim austriackiego demiurga. Dodatkowym odniesieniem są również produkcje z gatunku "heist film", w których liczy się przede wszystkim sam mechanizm organizowania kradzieży i niespodziewanych zwrotów akcji. W "Dystansie" sześć dni przygotowań do skoku to raczej długi, melancholijny proces, w którym każdy kolejny gest wydaje się być jeszcze bardziej nieprzewidywalny i groteskowy. Świat syberyjskiej elektrowni bardzo powoli uzależnia, po jakimś czasie wręcz fascynuje. I bynajmniej nie chodzi tu o przekraczanie kolejnych stopni "dziwaczności".
Nawiązując do postaci Beuysa wypadałoby również odczytywać film Caballero jako bardzo fabularyzowaną wizualizację działania artysty (akcji) w przestrzeni publicznej - rejestracji spektaklu, w który trzech złodziejaszków o specyficznych upodobaniach i licznych talentach prezentuje swoje umiejętności szerokiej publiczności. W "Dystansie" ten potencjalnie pretensjonalny, artystyczny balon zostaje przebity przez dołożenie dodatkowych wątków, bohaterów, rekwizytów: płonącej beczki mówiącej po japońsku, która podkochuje się w piecyku ("kozie") czy wymyślnej wędliny podpisanej imieniem i nazwiskiem artystki i jednocześnie celebrytki.
Trójka złodziejaszków tylko pozornie nie stanowi zagrożenia dla surrealistycznej przestrzeni w świecie opuszczonej elektrowni. Na drodze do zwycięstwa panowie trafią na strażnika mutanta, dziwacznego płatnego zabójcę. Zdążą poprosić o wróżbę w trakcie prywatnego połączenia z wszechświatem i w końcu zbudują maszynę bojową. W tym czasie artysta będzie tworzył swoje pluszowo-filcowe rzeźby i kończył skomplikowane obliczenia. W końcu ujrzymy "dystans", ale nie będzie to już miało praktycznie żadnego znaczenia zarówno dla bohaterów, jak i dla oglądających.
7/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Dystans" (La distancia), reż. Sergio Caballero, Hiszpania 2014, dystrybutor: Stowarzyszenia Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 10 kwietnia 2015
--------------------------------------------------------------------------------------
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!