Na platformie streamingowej Disney+ pojawił się nowy film z gatunku true crime. "Dusiciel z Bostonu" z Keirą Knightley w roli głównej opowiada prawdziwą historię zagadkowych morderstw. Do tej pory debatowano, czy powinno się przedstawiać zbrodniarzy, balansując na granicy gloryfikowania ich. W tym wypadku dyskusja jest zbędna. Film w dużej mierze przedstawia proces śledztwa oraz postać dziennikarki Loretty McLaughlin, skupiając się w mniejszym stopniu na tytułowym "Dusicielu".
Loretta McLaughlin (Keira Knightley) to redaktorka, która na co dzień pracuje w sekcji "styl" w lokalnej gazecie, lecz ciągnie ją do bardziej ambitnych i wymagających tematów. Chciałaby zostać dziennikarką śledczą. Zaczyna interesować się sprawą miejscowych brutalnych morderstw. Mimo przeszkód, udaje jej się opublikować pierwszy tekst i rozpocząć niemałą rewolucję.
"Dusiciel z Bostonu" opowiada o wydarzeniach, które wydarzyły się w rzeczywistości. W latach 60. wspomniana dziennikarka przeciwstawiła się seksizmowi w swoim miejscu pracy i ujawniła historię seryjnego mordercy w amerykańskiej gazecie Record. To ona jako pierwsza powiązała zagadkowe morderstwa z jedną osobą. Opisywała zbrodnie w serii artykułów, które tworzyła wspólnie z dziennikarką Jean Cole.
Film wyreżyserował Matt Ruskin, a u boku Keiry Knightley można zobaczyć takich aktorów jak: Carrie Coon, Chris Cooper czy David Dastmalchian.
Warto podkreślić, że "Dusiciel z Bostonu" to nie jest film o mordercy. W ostatnich miesiącach wiele kontrowersji wzbudził m.in. serial o Jeffrey'u Dahmerze. Wówczas twórcy zostali oskarżeni o gloryfikację zbrodniarza. Mimo, że "Dusiciel" to również produkcja z gatunku "true crime", to reżyser poświęcił o wiele więcej czasu procesowi rozwiązywania zagadki niż samemu mordercy. Wyeksponowano rolę głównej bohaterki (dziennikarki-kobiety) w śledztwie, a także zahaczono o to, jaki wpływ sprawa miała na jej życie prywatne.
Twórcy zgrabnie pobudzają ciekawość i wyobraźnię widzów. Początkowo pokazują nam tylko sylwetkę sprawcy. Zbrodnie nie są przedstawione od A do Z, widzimy jedynie urywki, pojedyncze kadry z samego aktu.
Film również zwraca uwagę na nieudolność policji oraz momentami frustrującą bezradność Loretty. "Dusiciel z Bostonu" to także interesujące przedstawienie zawodu dziennikarza śledczego, a także procesu tworzenia treści do gazety w latach 60.
"Dusiciel z Bostonu" to nie jest odkrywczy kryminał, nie zaskakuje i nie wprowadza niczego nowego do gatunku. Momentami można się złapać na sprawdzeniu, ile minut zostało do końca filmu.
Trzeba jednak przyznać, że jest to solidnie opowiedziana historia true crime. Produkcja z pewnością przypadnie do gustu osobom, które lubią ten, szczególnie ostatnio, popularny gatunek. Warto sięgnąć po "Dusiciela" również ze względu na występ Keiry Knightley. Nie jest to jedna z najlepszych jej ról, ale po tym, jak została nieco zaszufladkowana w filmach kostiumowych ("Duma i uprzedzenie", "Anna Karenina"), przyjemnie się ją ogląda jako pełną determinacji dziennikarkę śledczą.
Film z pewnością nie równa się takim kryminałom jak "Siedem", "Spotlight" czy "Zodiak", lecz tematyka oraz klimat są bardzo podobne, dlatego myślę, że fanom wspomnianych produkcji "Dusiciel z Bostonu" może przypaść do gustu.
7/10
"Dusiciel z Bostonu" jest dostępny na platformie Disney+.