Reklama

"Donoma": Brak miłości... do kina

Co można zrobić za 150 euro? Na przykład film. Jaki? Taki jak "Donoma" - przegadany, mętny i nieumiejętnie naśladujący inne filmy.

Gdyby nie to, że kwestie wygłaszane przez bohaterów "Donomy" są doskonale nijakie, film mógłby być francuską odmianą mumblecore, czyli filmu opartego na słowie, który robi furorę w niezależnym kinie w Stanach Zjednoczonych. Jednak sednem mumblecore jest niemożność oddania poprzez codzienne, banalne dialogi tego, co bohaterowie noszą w środku. Korzystając więc z wytartych zdań i poddając się ograniczeniom mowy, skrzą niewyartykułowanymi emocjami.

W "Donomie" jest odwrotnie. Reżyser uczucia próbuje aż za bardzo wyartykułować, a film uwikłać w kontekst polityczno-społeczny współczesnej Francji. Mamy tu więc mieszankę Patrice'a Chéreau i Laurenta Canteta, ale Carrénarda do żadnego z nich nawet się nie zbliża.

Reklama

Problem leży już w jego życiowym credo, które mówi, że nie ma miłości. I chyba rzeczywiście u Carrénarda zabrakło tej najważniejszej - do kina. Jeśli więc nawiązania do ambitnych kolegów po fachu pojawiają się w "Donomie", to chyba tylko przez przypadek. Przedstawione tu problemy multikulturowej metropolii nie są nawet w połowie tak pogłębione, jak w nagrodzonej Złotą Palmą "Klasie". Rasizm, materializm, seksizm czy kastowość mają prostą genezę - oczywiście brak miłości.

Naturalnie, indywidualność każdego z bohaterów podkreślana jest na wszelkie możliwe sposoby - przez religię, kraj pochodzenia, wyznawane zasady czy kolor skóry, a relacje między nimi wpisane są w figurę trójkąta. Pierwszy dotyczy nauczycielki hiszpańskiego, jej niesfornego ucznia i jego dziewczyny stygmatyczki. Drugi trójkąt łączy przystojnego, czarnoskórego nieudacznika oraz dwie fotografki: białą i czarną. Takie relacje świetnie znamy z filmów Chéreau, w których bohaterowie pod wpływem nieokiełznanych uczuć tracą nad sobą kontrolę i zagubieni w miłości dręczą siebie i innych. Niestety, niezrealizowane uczucia i niespełnione potrzeby bohaterów "Donomy" prowadzą ich w stronę banału. Próbując dominować nad sobą nawzajem, zachowują się jak dzieci - niepowodzenie jednego związku szybko przekładają na budowanie kolejnego, ale bez starań, od razu zakładając niepowodzenie.

Wybrakowany od strony treści film ratuje tylko warstwa formalna. Reżyser sprawnie opowiada swoją historię, zaskakując niejednokrotnie oryginalną narracją - nerwową, potarganą. Wiele scen jest tu zupełnie niepotrzebnych, przez co film momentami dłuży się. Jednak nawet w nich reżyser dobrze radzi sobie ze stroną wizualną, komponując kadry niczym w Instagramie. I tak ten film należy chyba rozpatrywać - jako zbiór ładnych kadrów, na których próżno szukać emocji. Wszak nie ma miłości.

5/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Donoma", reż. Djinn Carrénard, Francja 2010, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 5 kwietnia 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy