"Deerskin": Garderobiany genocyd [recenzja]

Kadr z filmu "Deerskin" Quentina Dupieux /materiały prasowe

Brutalna prawda: nie można nauczyć się surrealizmu, surrealizm trzeba mieć we krwi, jak zatrute geny po dziadku wariacie.

Są twórcy, którzy starają się ze wszystkich sił, ale ich "odjechane" wizje okazują się wysilone i sztuczne. Są jednak twórcy, którzy z naturalną swobodą posługują się językiem snu, dziwności i bzdury. Do tej drugiej grupy należy David Lynch. A także Quentin Dupieux.

Owszem, Quentin Dupieux jest prawdziwym surrealistą - ten francuski artysta, znany szerszemu gronu odbiorców jako muzyk o pseudonimie Mr. Oizo, w wolnych chwilach realizuje szczerozłote filmowe kurioza, takie jak "Mordercza opona", "Złe gliny" i "Reality". Wyjątku w jego reżyserskim dorobku nie stanowi bynajmniej "Deerskin": wisielcza komedia, w której pewien mężczyzna nabawia się obsesji na punkcie skórzanej kurtki.

Reklama

Georges - w tej roli Jean Dujardin, laureat Oscara za niemą kreację w "Artyście" Michela Hazanaviciusa, w szpakowatej brodzie wyglądający jak Dupieux - jest starzejącym się facetem, który właśnie rozstał się z żoną. To dla niego okazja do modowego i egzystencjalnego resetu: najpierw pozbywa się nobliwej marynarki, a potem kupuje idiotycznie maczystowską, przyozdobioną frędzlami kurtkę ze skóry daniela ("Made in Italy"). Zachwycony nowym nabytkiem, toczy z nim zmyślone rozmowy i sam siebie podjudza, aby zniszczyć wszystkie inne kurtki na świecie. Cóż, kryzys wieku średniego to wyjątkowo paskudna przypadłość.

Film ten może wydawać się trochę poważniejszy niż poprzednie dzieła Dupieux: charakterystyczną, słoneczną aurę zastępują w nim posępne odcienie szarości, nieźle współgrające z opowieścią o żałosnym narcyzie, którego poszukiwania życiowej drogi wiodą na manowce. Naiwnością byłoby jednak doszukiwać się w "Deerskin" śladów zadumy. "Dramatyczna" stylizacja jest tutaj zaledwie niedbałym przebraniem, jednym z wielu, wielu żartów.

Żywiołem Dupieux pozostaje kpina - kpina z ludzi, ale także gatunkowych konwencji i samej sztuki filmowej. Podobnie jak "Mordercza opona" i "Reality", "Deerskin" zawiera wątek metafilmowy. Wraz z rozwojem akcji Georges zaczyna rejestrować na kamerze swoje szeroko zakrojone i coraz bardziej radykalne polowanie na kurtki, a surowy materiał rzeźbi nowo poznana przez niego barmanka, marząca o karierze montażystki (to dość skomplikowany układ). W którymś momencie "Deerskin" zlewa się z powstającym w jego obrębie dziełkiem - nieodpowiedzialnym i niebezpiecznym przedsięwzięciem, u którego podstaw leżą ambicja, przypadek i obłęd.

7,5/10

"Deerskin" (Le daim), reż. Quentin Dupieux, Francja 2019, dystrybutor: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, premiera kinowa: 3 stycznia 2020 roku.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deerskin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama