Reklama

"Cztery słońca": Grzeszne przyzwyczajenia

"Cztery słońca" to historia współczesnej rodziny, której członków nic tak naprawdę nie łączy i opowieść o poszukiwaniu autorytetów, które są dziś tylko narkotycznymi wspomnieniami.

"Cztery słońca" to pierwszy film w historii czeskiej kinematografii, który był pokazywany na Sundance - największym festiwalu kina niezależnego w Stanach Zjednoczonych. Nie był to jedyny reprezentant Europy Wschodniej. W mroźnym Utah pokazywano też polskie "Wszystko, co kocham" (2009). Światową premierę będzie tam miał też kolejny film Jacka Borcucha "Nieulotne" (2012).

Dlaczego akurat ci twórcy i te filmy? Zdaje się, że z bardzo prostego powodu - obaj pokazują zagubionych młodych ludzi, których przygniata współczesna im rzeczywistość. Jára (Jaroslav Plesl) w filmie Slámy ma już co prawda czterdzieści lat, ale gdybyśmy o tym nie wiedzieli, nietrudno byłoby dać mu dziesięć mniej. Ma żonę i dwójkę dzieci (syna z poprzedniego małżeństwa), ale w jego życiu nie ma ani odrobiny stabilizacji. Kilkakrotnie widzimy jak rezygnuje z pracy i bez większych ambicji przyjmuje kolejną. Wciąż szuka. Typowy z niego sundance'owy bohater - walczący ze światem mężczyzna bez planu na przyszłość i wielu obiecujących perspektyw na życie.

Reklama

Sláma nie wini za ten stan rzeczy wadliwego systemu społeczno-politycznego. Filmuje latem, więc jego słoneczne Czechy przypominają raj na ziemi. Reżyser spogląda na sprawy z bliższej perspektywy - trochę tak (jeśli pozwalać sobie na dalekie skojarzenia) - jak robił to David Lynch w otwierającej sekwencji "Blue Velvet" (1986), w której zielony ogródek skrapiany wodą dopiero z bliska okazywał się być siedliskiem kotłującego się robactwa. Sláma bez wątpienia sięga do tradycji amerykańskiego kina i inspiruje się dramatami, które rozgrywają się za fasadami białych domków na przedmieściach. Czechy nie oferują mu jednak ikonografii odpowiedniej, by kopiując zachodnie wzorce, zachowywać styl i charakter tamtejszych filmów. Sláma chciałby chyba, żeby jego historia rozgrywała się na ziemi niczyjej, ale lokalnego kolorytu nie da się ukryć; na wierzch wychodzi sztuczność - tania jak metafizyka wpleciona w tkankę fabularną filmu. Jeśli patrzymy na wydarzenia przyjmując reżyserską perspektywę i zagłębiamy się w rodzinne problemy Járy, jego żony Jany (Anna Geislerová), syna Vény (Marek Šácha) i przyjaciela Karela (Karel Roden) widzimy, że wszystko gnije od środka.

Patchworkowa rodzina zaczyna się powoli, ale sukcesywnie pruć. Véna ma żal do biologicznej matki, przekuwa to na agresję w stosunku do ojca i zaczyna szukać zrozumienia u uzależnionego od marichuany punka Jerry'ego (Jiří Mádl). Wszystko to dosyć banalne i przewidywalne, choć rzekome zielone opary miały wprowadzić w świat przedstawiony odrobinę kuszącego nadrealizmu. Jego skutkiem ubocznym jest raczej fakt, że film rozłazi się jak życie czeskich bohaterów. Nie ma w nim pionowej hierarchii; wszystko opadło i leży na mieliźnie. Ojciec nie może być zatem autorytetem dla syna, bo sam nie dorósł jeszcze do dojrzałości. Szuka głębszych znaczeń i wpada tylko na zafascynowanego magią Karla. "Chodź za mną" - mówi mu ten, choć nie wskazuje ani drogi, ani nawet kierunku wędrówki.

Bohdan Sláma rysuje w tym czasie portret pokolenia. Wychodzi mu tania karykatura amerykańskiego indie czy mistrzowskie dzieło europejskiego realizmu? Bądźmy wyrozumiali i powiedzmy, że film sytuuje się gdzieś na pograniczu tego, co kiczowate i tego, co arthousowe; co dobre i co nieznośne. Czy jednak w świecie, w którym rzekomo nie ma Boga, można jeszcze zapytać, czy bycie letnim - a takim bez wątpienia jest czeski film - to nie grzech najgorszy?

4/10


---------------------------------------------------------------------------------------

"Cztery słońca" ("Čtyři slunce"), reż. Bohdan Sláma, Czechy, Niemcy 2012, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 4 stycznia 2013 roku.

---------------------------------------------------------------------------------------

Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recenzja | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy