Reklama

"Chłopak z sąsiedztwa" [recenzja]: Pani Robinson z tasakiem

W "Chłopaku z sąsiedztwa" widać kobiecy sznyt, należący zapewne do scenarzystki Barbary Curry. Niestety, jej wpływ odczuwalny jest jedynie w pierwszej części filmu. Druga połowa to już popis gatunkowej dezynwoltury (jeśli nie głupoty) reżysera.

W ekspozycji tego filmu poznajemy bolączki nauczycielki Claire Peterson (Jennifer Lopez), kobiety samotnej, wciąż przepracowującej traumę, jaką były dla niej regularne zdrady męża (z sekretarką, a jakże). Peterson jest spragniona mężczyzny, który wypełni pustkę u jej boku i w jej łóżku. Kiedy w sąsiedztwie zjawia się tytułowy chłopak, sporo młodszy Noah Sandborn (Ryan Guzman), kobieta zupełnie traci dla niego głowę. Ogarnięta pożądaniem pozwala mu opanować się bez reszty.

I właśnie ta część filmu jest najciekawsza. Zderzają się w niej prymitywne seksualne pobudzenie nauczycielki i jej ukształtowane kulturowo marzenia o idealnym związku z mężczyzną, który otoczy ją swoim ramieniem i będzie dobrym ojcem dla jej nastoletniego syna. Noah nie jest odpowiednim kandydatem, choć zaczytuje się w klasykach poezji, ma serce romantyka, a ciało Achillesa. Kiedy kochanka informuje go, że połączyła ich jedynie żądza, której data ważności mija po jednej nocy, chłopak wpada w szał i objawia swoje psychopatyczne skłonności. Rozpoczyna się horror przez duże h.

Reklama

Takie rozwiązanie fabularne irytuje konserwatywnym fundamentem (kobieta zostaje ukarana za to, że pozwoliła sobie na jednonocny romans z o wiele młodszym Adonisem), ale i pociąga nieoczywistością. Jeśli taki film można rozpatrywać w kategorii wiwisekcji naszej obyczajowości, to mamy do czynienia z głosem skrzywdzonych mężczyzn, którzy nie są w stanie odegrać się inaczej za zranione uczucia, jak tylko poprzez zamienienie życia drugiej osoby w koszmar.

Myliłby się jednak ten, kto zakłada, że to film oparty na archetypach psychopatycznego damskiego boksera i popiskującej trzpiotki, którą przed złym mężczyzną ocalić będzie musiał dobry. Peterson to kobieta silna i niezależna. Choć zdarza jej się płakać na wspomnienie krzywdy, jaką wyrządził jej były mąż, nie pozwala sobie dmuchać w kaszę, kiedy mściwy kochanek posuwa się coraz dalej w niszczeniu jej życia. Równie dobrze radzi sobie ze złowieszczym wycedzeniem przez zęby słowa na literę f, jak i z samoobroną, zwłaszcza przy użyciu tępych narzędzi. To nie jest walka Dawida z Goliatem. Ci bohaterowie wydają się równi, za co filmowi należy się poklepanie po plecach.

Szkoda tylko, że w innych aspektach obraz został kompletnie położony. Grająca Peterson Jennifer Lopez jest bezpłciowa i drewniana, a wcielający się w Noah Ryan Guzman nie ma w sobie nic poza pięknym ciałem. Scenariusz jest tak grubymi nićmi szyty, że na każdym kroku przypomina o umowności filmowej historii. Gatunkowe rozwiązania w drugiej części obrazu są zaś tak puszczone reżysersko, że budzą raczej politowanie niż przejęcie.

"Chłopak z sąsiedztwa" ostatecznie staje się więc przykładem na to, jak zmarnować potencjał drzemiący w scenariuszowej historii. Oby następnym razem twórczość Barbary Carry trafiła na bardziej poważną ekipę.

5/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Chłopak z sąsiedztwa" (The Boy Next Door), reż. Rob Cohen, USA 2015, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 17 kwietnia 2015 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy