"Całe to piękno i krew": Krzyk fotografii [recenzja]

Nan Goldin w filmie "Całe to piękno i krew" /materiały prasowe

Nagrodzona Oscarem za "Citizenfour" Laura Poitras w swoim nowym filmie dokumentalnym "Całe to piękno i krew" pokazuje życie osobiste, karierę zawodową i aktywizm społeczny amerykańskiej fotografki Nan Goldin. To poruszający portret o tym, że zawsze warto walczyć do końca.

"Całe to piękno i krew": Pozornie bezpieczne leki przeciwbólowe

Film rozpoczyna się przedstawieniem Nan Goldin jako liderki PAIN (Prescription Addiction Intervention Now). W marcu 2018 roku w nowojorskim Metropolitan Museum, grupa organizuje publiczny protest przeciwko przyjęciu przez instytucję milionów od rodziny Sacklerów, właścicieli Purdue Pharma, producentów i sprzedawców środków przeciwbólowych OxyContin (o tym temacie opowiadał niedawno bardzo dobry miniserial "Lekomania" dostępny na Disney+). Firma przyczyniła się do kryzysu opioidowego w USA. Goldin przepisano ten lek po operacji kolana (doszło do sytuacji, że brała 18 tabletek dziennie) i od razu się od niego uzależniła. Do tamtego momentu znała Sacklerów tylko jako filantropów, którzy sponsorowali wiodące muzea, w których wystawiano jej własne prace. Jej aktywizm zmusił kilka muzeów do odrzucenia darowizn i usunięcia ich nazw z galerii.

Reklama

Otóż, jak się okazuje, pokazywanie niewygodnej prawdy stanowi również centrum twórczości artystycznej Nan Goldin. W dalszej części filmu poznajemy życie prywatne odważnej fotografki. Goldin opuściła dom w młodym wieku i dokonała przełomu jako fotografka dzięki "Balladzie o seksualnej zależności", czyli serii kolorowych, intymnych zdjęć przedstawiających gejowską subkulturę, ją samą, jej rodzinę i przyjaciół.

W sztuce interesowały ją cielesność, seksualność, płynne granice płci. Wszystkie te konteksty można odnaleźć też w jej działalności społecznej. Najbardziej poruszająca jest środkowa część filmu, kiedy Goldin wraca z odwyku narkotykowego na nowojorską scenę artystyczną zdziesiątkowaną przez AIDS. Gdy fotografka zastanawia się nad różnicą między opowiadaniem historii a prawdziwymi przeżyciami, dowiadujemy się, że wykorzystuje fotografię jako sposób na pokonanie strachu.

W trakcie oglądania ostatniej części filmu, dowiadujemy się o trudnym dzieciństwie Goldin wychowanej w konserwatywnej amerykańskiej rodzinie. Jej starsza siostra - Barbara nie była akceptowana przez rodzinę, co doprowadziło do tragedii. Tytuł filmu "Całe to piękno i krew" odnosi się do opinii psychiatrów na temat siostry Goldin. W ich raporcie znalazło się zdanie: "ona widzi przyszłość, całe to piękno i krew".

Intrygująca treść i wielowątkowa narracja

Lecz tym, co przesądza o oryginalności, nagrodzonego Złotym Lwem w Wenecji dokumentu Laury Poitras, jest nie tylko intrygująca treść, ale przede wszystkim wielowątkowa narracja.


Goldin pokazywana jest na ekranie z różnych perspektyw czasowych i w różnej estetyce filmowej. Kiedy współczesność oglądamy w reporterskim stylu - w dynamicznych ujęciach z ręki z wypowiedziami bohaterów, to przeszłość ukazana jest jako pokaz slajdów starych fotografii Goldin wraz z jej komentarzem i materiałami z aktualnych doniesień medialnych.

Dokumentalna biografia skutecznie unika sentymentalizmu, płynnie łącząc przeszłość z teraźniejszością. W efekcie zaproszeni jesteśmy nie tylko do życia Goldin, ale też oglądamy kawałek historii Ameryki lat 70. i 80. XX wikeu, szczególnie tej stanowiącej wówczas tabu. Warto spojrzeć na "Całe to piękno i krew" jako oskarżenie wobec części świata dbającego bardziej o interesy korporacji niż wrażliwość człowieka.

7/10

"Całe to piękno i krew" (All the Beauty and the Bloodshed), reż. Laura Poitras, USA 2022, dystrybutor:, premiera kinowa: 16 czerwca 2023 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy