"Bros": Chłopaki też płaczą... ze śmiechu [recenzja]

Luke Macfarlane i Billy Eichner w filmie "Bros" /UIP /materiały prasowe

Kilkanaście lat temu Nicholas Stoller nakręcił całkiem niezłą komedię romantyczną "Chłopaki też płaczą". Brytyjski reżyser nie tylko nie porzucił tego gatunku, ale nawet "wszedł" w niego jeszcze mocniej. Po projekcji jego nowego filmu pozostaje jedynie przyklasnąć. Reklamowany jako pierwsza gejowska komedia romantyczna nakręcona przez hollywoodzkie studio Universal, "Bros" jest po prostu świetny. Bawi i wzrusza, również heteryków!

"Bros": Nie tylko opowieść o miłości

Romkom nie cieszy się, zwłaszcza w ostatnich latach, dobrą sławą. Poza nielicznymi wyjątkami to kino idące często po najmniejszej linii oporu. Nie chodzi nawet o korzystanie ze sprawdzonych schematów, bo jak każdy gatunek, tak i ten rządzi się swoimi prawami, ale bardziej o fakt, że zwykle dzieje się to zupełnie bezrefleksyjnie.

Oglądanie kolejnych komedii romantycznych kojarzyć się może z fabryczną taśmą. Zmieniają się jedynie okoliczności, pory roku czy profesje bohaterów, a cała reszta pozostaje taka sama, niewiele wnosząc do samego gatunku, a tym bardziej do naszego odbiorczego doświadczenia. I tu pierwsze zaskoczenie, w przypadku "Bros" jest zupełnie inaczej, bo ten film znacznie wykracza poza li tylko ciepłą opowiastkę o miłości.

Reklama

Scenariusz filmu, który Stoller napisał do spółki z gejowskim komikiem Billym Eichnerem (wciela się on też w jedną z dwóch głównych ról), działa na kilku płaszczyznach. Z jednej strony to opowieść, jaką doskonale znamy. Historia rodzącego się uczucia pomiędzy dwójką bohaterów - tyle że jednej płci - reprezentujących zupełnie inne, z pozoru niezbyt pasujące do siebie światy.

Bobby to typ wielkomiejskiego intelektualisty, autor popularnego podcastu oraz świeżo upieczony dyrektor powstającego właśnie muzeum historii i kultury LGBTQ+. "Typowy biały cis gej" - jak sam się określa. Aaron (Luke Macfarlane) z kolei jest pochodzącym z prowincji czułym osiłkiem, który na co dzień przywdziewa garnitur i zajmuje się spisywaniem testamentów. Obok orientacji seksualnej łączy ich jedynie fakt, że obaj nie potrafią stworzyć trwałych związków, oraz to, że zupełnym przypadkiem znaleźli się na jednej imprezie.

"Walory misyjne, w dobrym tego słowa znaczeniu"

W miarę rozwoju fabuły poznajemy nie tylko lęki bohaterów, krążące wokół deficytu męskości czy pewności siebie, które nie pozwalają być atrakcyjnym w oczach drugiego, ale i całe społeczno-kulturowe tło, w jakim przyszło im funkcjonować. I właśnie te mające wyraźne socjologiczne zacięcie obserwacje queerowej społeczności są tu najciekawsze i wyróżniają film Stollera spośród szeregu innych. Chwilami bawią one do łez, jak w przypadku scen podejmujących temat randek z Grindra czy nowej aplikacji, gdzie seks zastąpią rozmowy o sławnych aktorkach. Kiedy indziej, jak chociażby podczas dyskusji o poziomie intelektualnym gejów, bywają brutalnie złośliwe. A w jeszcze innych momentach - spotkania z rodziną Aarona czy efektownej muzealnej sekwencji - mają również walory misyjne, w dobrym tego słowa znaczeniu.

Nie tak dawno miałem okazję porozmawiać z pewnym młodym polskim reżyserem, który w swoim fabularnym debiucie opowiedział historię homoerotycznego uczucia w stosunkowo jasny, dający nadzieję sposób. Bez martyrologii, patosu, wszechobecnego bólu czy poczucia beznadziei. Przekonywał mnie wtedy, że społeczność, w której funkcjonuje, ma już dość filmów, gdzie bohater, z którym się utożsamiają, nie tylko cierpi z powodu swojej seksualności, ale jeszcze na końcu umiera.

"Bros", parafrazując bohaterów tej niezwykle udanej komedii romantycznej, nie jest kolejnym filmem o "cierpiących kowbojach". Jest za to inteligentną satyrą, błyskotliwym odświeżeniem gatunkowej formuły i jedną z największych pozytywnych niespodzianek w polskich kinach kończącego się powoli roku.

8/10

"Bros", reż. Nicholas Stoller, USA 2022, dystrybutor: UIP, premiera kinowa: 4 listopada 2022 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Bros (2022)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy