"Biały szum": Za dużo, zbyt intensywnie, do ponownego obejrzenia [recenzja]

"Biały szum" /Wilson Webb/Netflix © 2022 /materiały dystrybutora

Seans "Białego Szumu" Noaha Baumbacha zdecydowanie nie należy do najłatwiejszych. Większość widzów nie polubi się z nowym filmem reżysera, ponieważ nie jest on zbyt przystępny do oglądania. Myślę, że znajdą się też i tacy, którzy w "Białym szumie" znajdą to, czego na co dzień nie oglądają w innych produkcjach Netfliksa. Reżyser miał ogromną swobodę artystyczną, mógł zrobić z tym filmem wszystko - i zrobił.

"Biały szum": Wszystko wszędzie naraz

O czym jest "Biały szumNoaha Baumbacha? Z pozoru łatwe pytanie, lecz nad odpowiedzią należy się porządnie zastanowić. "Biały szum" to ekranizacja powieści Dona DeLillo o tym samym tytule. Pomysł na scenariusz podsunęła Baumbachowi jego partnerka, Greta Gerwig, która jest ogromną fanką książki. 

Głównym wątkiem jest relacja między Jackiem Gladney'em (Adam Driver) i jego żoną, Babette Gladney (Greta Gerwig). Obserwujemy ich życie rodzinne i problemy, z którymi muszą się zmierzyć. A tych wkrótce będzie coraz więcej, bowiem w mieście na skutek wypadku dochodzi do katastrofy ekologicznej. 

Reklama

Z pozoru prosta fabuła komplikuje się, gdy reżyser korzysta ze swojej ogromnej swobody artystycznej i dorzuca kolejne wątki, problemy, konwencje, krytykę, na przykład konsumpcjonizmu, i nawiązania m.in. do wydarzeń historycznych z ostatnich dziesięcioleci, które balansują na granicy kontrowersji.

"Biały szum" otworzył tegoroczny festiwal w Wenecji, a Noah Baumbach zdobył Nagrodę Specjalną - Nagrodę Zielonej Kropli.

"Biały szum": Jack Gladney przykładem bohatera, który nie radzi sobie z przewlekłym lękiem

Profesor Jack Gladney wykłada hitlerologię. W pewnych momentach robi to z taką pasją, że trudno nie dostrzec jego ogromnej fascynacji tym tematem. Żyje w swoim świecie, często oszukuje się, nie przyjmuje do siebie racjonalnych faktów, znajduje wytłumaczenie, które pasuje tylko jego perspektywie.

W pewnym momencie zostaje nawet zapytany "Dlaczego nie chcesz uwierzyć, że coś może być nie tak?", gdy nie przyjmuje do wiadomości, że jego żona może być ciężko chora. Ponadto, przez długi czas nie dociera do niego, że ma miejsce katastrofa ekologiczna i w jej następstwie - może umrzeć. 

Teoretycznie niczego się nie obawia, uważa, że wszystko jest w porządku. Jednak podświadomie nęka go ogromny lęk, który ma swoje odbicie w m.in. koszmarach. Panicznie boi się swojej śmierci, a także śmierci swojej żony.

O ile "Biały szum" nie spodobał mi się jako film, tak o postaci Jacka Gladneya trudno zapomnieć po seansie. Baumbach podszedł do swojego bohatera od bardzo psychologicznej strony, przedstawiając co lęk egzystencjalny może zrobić z człowiekiem. Jest też uosobieniem definicji tytułowego szumu białego: niekończące się obawy i chroniczny lęk towarzyszą mu i definiują jego życie. 

W filmie często można usłyszeć przekrzykujących się bohaterów drugoplanowych, a Jacka Gladneya w ich centrum, który przeczuwa, że owe dyskusje i bodźce tłumią coś, co istnieje poza nimi. Ma świadomość, że istnieje coś poza szumem białym. Nie można pominąć świetnego aktorstwa w wykonaniu Adama Drivera, lecz nie jest to nowość - aktor pokazał nam ogromny wachlarz swoich umiejętności już w "Historii małżeńskiej'. 

"Biały szum": Czym jest dylar?

Jednym z ciekawszych wątków jest rozwiązywanie zagadki dylaru - tajemniczego leku, który przyjmuje Babette w tajemnicy przed całą rodziną. Dzieci naszej bohaterki zauważają, że coraz częściej się zapomina. Zaniepokojone mówią o tym Jackowi, lecz dopiero po dłuższej dyskusji, są w stanie otworzyć mu oczy i przekonać, ze coś jest nie tak. Postanawia dotrzeć do prawdy i poznać, czym jest dylar.

Co prawda, w drugim akcie filmu, zapominamy o tym wątku, lecz powracamy do niego w finałowych scenach, które prowadzą do tragedii.

Myślę, że rozwiązanie tego wątku jest satysfakcjonujące, lecz nie da się ukryć, że ma on na celu przedstawienie problemów małżeństwa głównych bohaterów, których Jack Gladney nie widzi, a których doświadcza Babette. To nowe i niespodziewane spojrzenie na relację i małżonków u Baumbacha, lecz gdy się przyjrzymy, problemy, mimo, że przesiąknięte abstrakcją, są bliższe rzeczywistości niż nam się wydaje.

"Biały szum": Za dużo, zbyt intensywnie, do ponownego obejrzenia

"Biały szum" ma premierę w złym czasie. Jako społeczeństwo jesteśmy przytłoczeni i przebodźcowani informacjami ze świata z ostatnich dwóch lat. Wiele z nas żyje w lęku o przyszłość, a ta ponura satyra to uczucie pogłębia. Niektórzy widzowie poczują się zrozumieni i znajdą cechy wspólne z głównymi bohaterami, ale myślę, że większość nie utożsami się z historią, która może wręcz drażnić, zmęczyć i zniechęcić do kolejnych dzieł Baumbacha. Przykładem mogą być maseczki, które bohaterowie noszą w filmie lub słowo "kwarantanna", na którego dźwięk, może się uruchomić zespół stresu pourazowego po prawie trzech latach życia w pandemii.

Noah Baumbach mógł zrobić wszystko w tym filmie - i zrobił. Zaczynając od wymieszania gatunków i form, kończąc na pozornie nielogicznych czynach bohaterów. Mając całkowitą swobodę, zamieścił w scenariuszu materiał, który równie dobrze można rozłożyć na 2-3 filmy. Trzeba przyznać, że jest on bardzo dopracowany. 

Baumbach znany jest z intensywnych historii, błyskotliwych i fascynujących dialogów, jednak widzowie, którzy sięgną po "Biały szum" z nadzieją na coś w stylu "Historii małżeńskiej", rozczarują się. Najnowszy film reżysera odbiega tematyką od poprzednich, bardzo przyziemnych historii. Jest nadal intensywnie, zagłębiamy się w problemy małżeńskie. Jednak jest to przedstawione w innym wydaniu niż dotychczas u tego twórcy.

Aby dostrzec wszystkie aspekty filmu, należy go obejrzeć co najmniej dwa razy. Ja po dwóch seansach czuję, że jest jeszcze wiele materiału do analizy i sporo szczegółów, których nie dostrzegłam, lecz po tym czasie spędzonym z "Białym szumem" czuję się wyeksploatowana. Nie da się ukryć, że to jeden z tych filmów, który zostaje z widzem na długo i który zmusza do zadania niewygodnych pytań i wiem, że dla niektórych będzie to ogromna zaleta. 

Mimo że widzę wszystkie pozytywy produkcji i to, jak pobudziła intelekt, w ostatecznym rozrachunku nie mam względem niej wielu pozytywnych odczuć. Zmęczenie nadmiarem bodźców definiuje moją finalną ocenę. 

5,5/10

"Biały szum": Gdzie oglądać?

"Biały szum" od 30 grudnia 2022 roku jest dostępny na Netfliksie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Biały szum
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama