Reklama

"Antboy" [recenzja]: Superbohater z kompleksami

Popkultura nie jest sprawiedliwa. No, bo jakim prawem pająki i nietoperze stały się bohaterami dużej liczby komiksowych zeszytów i ich adaptacji, podczas gdy mrówki czy inne żyjątka nie doczekały się należytej uwagi w przemyśle filmowym?

No, dobrze, mamy "Mrówka Zet", będziemy mieli "Antmana" ze stajni Marvela. Ale ten drugi to wciąż pieśń przyszłości. Zanim spece z Fabryki Snów pokażą nam, jak to się robi, swoich sił próbują Duńczycy. Ich "Antboy" to alternatywa dla filmów z Los Angeles, w których młodociany bohater pod wpływem nieprzewidzianych okoliczności zamienia się w herosa ludzkości.

Oryginalnością, ale zarazem i problemem filmu jest jego dziecięcy bohater. Hollywoodzkie produkcje korzystały z tego, że ich protagoniści znajdowali się na skraju dojrzałości. Reżyserzy mogli więc poddać ich próbie dorosłości, stawiając przed nimi pytania i dylematy dotyczące miłości i odpowiedzialności. Bycie superbohaterem wiązało się też dla nich z kryzysem tożsamości. Tymczasem w wypadku Antboya sprawa zostaje uproszczona. Jako heros w śmiesznym kostiumie tytułowy bohater nie dźwiga na swoich ramionach losów świata, tylko najbliższego otoczenia. Dzieciaki nie nauczą się z tej produkcji, że posiadanie potężnej siły można spożytkować na coś ważniejszego niż zemsta na oprawcach ze szkoły czy zaimponowanie dziewczynie. Poznają za to wartość przyjaźni, bo przecież nawet superherosi nie są w stanie egzystować w pojedynkę. Tu przyjacielem głównego bohatera okaże się szkolny freak - miłośnik komiksów. A więc wszystko zgodnie ze schematem.

Reklama

Siłą "Antboya" jest za to bezpretensjonalny humor. Przednio wypadają sceny w szkole, w których nauczyciel wf-u, stylizowany na byłego wojskowego, dostaje łomot od dzieciaka trzy razy młodszego. Któż z nas nie chciałby w ten sposób dopiec nielubianemu belfrowi? Wiarygodnie udało się też twórcom sportretować przemianę tytułowego bohatera, który z niewidzialnego i zakompleksionego staje się odważny i pewny siebie.

Nikt mu nie podskoczy, ale tylko w ekranowym uniwersum. W rzeczywistości kinowych box office'ów "Antboy" nie ma żadnych szans w starciu z "Niesamowitym Spider-Manem" czy "Kapitanem Ameryką". Jego skromny budżet odbił się na wystawności tej produkcji. Nie uświadczymy tu żadnych spektakularnych scen. Brak efektów specjalnych próbuje się wynagrodzić widzom dynamicznym montażem i sprawną pracą kamery, która zasuwa tu szybciej niż wcielający się w tytułową rolę Oscar Dietz. Na nudę nie da się w trakcie projekcji narzekać, ale i tak trudno oprzeć się wrażeniu, że "Antboy" cierpi z powodu kompleksu starszego brata. Wyraźnie pozazdrościł Spider-Manowi. Na pocieszenie można mu rzec, że nie ma tak bardzo czego. Przecież człowieka-pająka też nie zaproszono do Avengers.

6/10

---------------------------------------------------------------------------------------


"Antboy", reż. Ask Hasselbalch, USA 2014, dystrybutor: Vivarto, premiera kinowa: 19 września 2014 roku.

--------------------------------------------------------------------------------------

Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!

Chcesz poznać lepiej swoich ulubionych artystów? Poczytaj nasze wywiady, a dowiesz się wielu interesujących rzeczy!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: superbohater
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy