Adam, Ewa i święty Mikołaj. Udane polskie kino niezależne?

Kadr z filmu "Święta noc" /Galapagos Films /materiały prasowe

Mikroskopijny budżet wynoszący zaledwie 160 tys. złotych i zaledwie 7 dni zdjęciowych. Niewiele jak na "Christmas Movie". "Święta noc" jest w pełni niezależnym filmem, nakręconym z potrzeby serca a nie wyrachowania, co czuć mimo licznych wad tej produkcji. Paradoksalnie to jednak nie budżet jest największym problemem.

  • Ewa w Wigilię Bożego Narodzenia oczekuje rozproszonej po całej Europie rodziny. Wreszcie pojawia się jej pracujący w Niemczech mąż - Adam. Dotrzeć ma jeszcze dwójka dzieci. Wieczór nie układa się jednak najlepiej. Pomiędzy małżonkami dochodzi do kłótni i rozdrażniony Adam wychodzi. Ewa zostaje sama. Jednak nie na długo. Do jej drzwi puka młody mężczyzna, przebrany za Mikołaja. Rozpoczyna się intelektualno-erotyczna gra. Sytuacja komplikuje się, gdy do mieszkania wraca mąż.
  • Film "Święta noc" od 25 grudnia na ekranach kin. Zobacz zwiastun!

"Święta noc": Adam, Ewa i święty Mikołaj

Wszystko zaczęło się od trzyaktowej sztuki teatralnej, której nie zrealizowano przez wybuch pandemii. Jarosław Banaszek wraz z obsadą postanowili więc przenieść historię szalonej wigilijnej nocy na ekran. Temat egzorcyzmowania rodzinnych zaszłości przy wigilijnym stole nie jest w polskim kinie nowością ("Cicha noc" Piotra Domalewskiego i "Żółty szalik" Janusza Morgensterna to pierwsze z brzegu przykłady), ale Banaszek podchodzi do niego w inny sposób. Zamiast wielkiej polskiej wigilii z wujkami, ciotkami i dziećmi przy stole bohaterów jest tylko trójka - Ewa (Maja Barełkowska), Adam (Piotr Cyrwus) i "korporacyjny" święty Mikołaj (Michał Rolnicki).

Już w pierwszej scenie widzimy, że między Adamem i Ewą nie układa się jak w rajskim ogrodzie przed zerwaniem owocu z drzewa poznania dobra i zła (rozmowa o tym owocu też się na ekranie pojawi). Ewa ma pretensje do Adama, że ten przyjechał do domu dopiero w dzień wigilii. Adam jest inżynierem, który pracuje w Niemczech i kolejny raz szef przedłużył mu robotę. Tyle, że Ewie takie wytłumaczenia nie wystarczają. Na kolacji mają pojawić się ich dzieci, a wszystko jest w rozsypce. Karp pływa w wannie, choinka nie jest ubrana i pierogi wciąż nie zostały ulepione. Między starym i niedobrym małżeństwem dochodzi do sprzeczki i Adam wybywa na jakiś czas z mieszkania. Wtedy do drzwi puka, szukający zajęcia święty Mikołaj, który oferuje pani domu swoje usługi. Ewa zaprasza go do środka, częstując przy okazji wyborną nalewką swojego ojca. Wigilijną demolkę czas zacząć.

To nie budżet jest problemem tego filmu

Czym jest "Święta noc"? Komedią? Dramatem? Tragikomedią? Pastiszem? Nie do końca wiadomo, bo największym problemem tej opowieści jest paradoksalnie scenariusz. W tak absurdalnie niskobudżetowych produkcjach na pierwszy rzut oka rzucają się zazwyczaj problemy z wszystkim poza scenariuszem. W takich filmach nie stać często producentów na liczną ekipę, uznanych aktorów czy zdjęcia w atrakcyjnych lokalizacjach. W "Świętej nocy" nic z tych rzeczy nie kłuje w oczy. Solidne zdjęcia zrobił Michał Rytel-Przełomiec, który wyrasta na speca od niskobudżetowego kina. To on przecież pięknie sfotografował szetlandzkie wyspy w zeszłorocznym "Ultima Thule" Klaudiusza Chrostowskiego. Mimo braku pieniędzy udało się ekipie wykreować świat, który nie przypomina ani Teatru Telewizji, ani odcinka polskiej telenoweli. Również obsada składa się z doświadczonych teatralnych aktorów, na czele z intrygującym Piotrem Cyrwusem, który w polskim kinie jest jednym z najbardziej niewykorzystanych artystów. To nie budżet jest więc problemem tego filmu.

Najsłabszym jego ogniwem są dialogi. Objawia się to szczególnie w pierwszym akcie. Między Ewą i Mikołajem dochodzi do pewnego rodzaju gry intelektualno-erotycznej gry. Tej gry nie prowadzi jednak dwójka ludzi. Prowadzą ją tekturowe postacie wycięte z artykułów publicystycznych. Ewa literalnie mówi tekstami z prawicowych portali, ubolewając nad upadkiem zachodniej cywilizacji i tradycji, natomiast coraz bardziej upojony nalewką Mikołaj odpowiada jej sloganami wyczytanymi w leadach internetowych tekstów z działu Porady Psychologiczne. 

Mizdrząca się i filozofująca Ewa wygląda jak parodia postaci z późnego kina Krzysztofa Zanussiego. Rozmowa nauczycielki polskiego z pijanym niespełnionym aktorem w czapce Mikołaja o fizyce kwantowej i transsubstancjacji podczas mszy św. rozbroiła mnie zupełnie. Może to miała być parodia kina Zanussiego? Możliwe, ale w takim razie Banaszek jako reżyser nie potrafi tego wykorzystać i wszystko zagłusza głośniejszy niż "ho ho ho" szelest plakatowej publicystyki.

"Święta noc" jest też za długa o co dobre kilkanaście minut, przez co gubi swój rytm i najzwyczajniej nuży. Ten film powinien trwać nie więcej niż 85 minut. Nabrałby wtedy niezbędnego w kameralnych tragikomediach tempa i napięcia, które w finale zgodnie z regułami takiego kina eksploduje. Banaszkowi polecam ponowny seans "Rzezi" Romana Polańskiego, a producentowi odwagi w przekonaniu debiutanta do używania nożyczek.

Najfajniejszy prezent pod choinkę dla krytyka filmowego

Warto jednak wejść do domu Adama i Ewy, choćby dla finałowego aktorskiego pojedynku Cyrwusa i Barełkowskiej, którzy w prywatnym życiu są przecież małżeństwem. Trzeci akt, w którym pojawia się twist akcji wywracający świąteczny stolik do góry nogami, wchodzi w zupełnie inny wymiar i w pewnym stopniu tłumaczy zachowanie Ewy z aktu pierwszego. Nie wiem, czy było to intencjonalne, ale wszystkie jej sztywne wywody mówione publicystycznym językiem są zrozumiałe w kontekście tego, czego o jej dramacie się dowiadujemy.

Ostatecznie uwierzyłem w tą postać i jej teatralne wynurzenia o Witkacym, Św. Pawle, islamizacji Europy i seksualizacji młodego pokolenia na Instagramie. Poruszył mnie też emocjonalny katharsis wygrany przez Cyrwusa i Barełkowską i rozbawił niezły komediowy timing Rolnickiego. Cieszy też, że tak niskobudżetowe i niezależne kino w ogóle powstaje w Polsce i ma regularną dystrybucję w kinach. To chyba najfajniejszy prezent pod choinkę dla krytyka filmowego. Komuś jeszcze się chce kręcić kino na offie.

5/10

"Święta noc", reż. Jarosław Banaszek, Polska 2024, dystrybutor: Galapagos Films, premiera kinowa: 25 grudnia 2024 roku.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy