Reklama

Virginie Efira: "Other People’s Children" oddaje szczególną relację kobiet ze światem

- W scenariuszu "Other People's Children" dostrzegłam coś intymnego, co mogłam odnieść do własnego życia. Ta historia doskonale oddaje szczególną relację kobiet ze światem - powiedziała PAP aktorka Virginie Efira. Film, w którym zagrała główną rolę, startuje w Konkursie Głównym 79. festiwalu w Wenecji.

- W scenariuszu "Other People's Children" dostrzegłam coś intymnego, co mogłam odnieść do własnego życia. Ta historia doskonale oddaje szczególną relację kobiet ze światem - powiedziała PAP aktorka Virginie Efira. Film, w którym zagrała główną rolę, startuje w Konkursie Głównym 79. festiwalu w Wenecji.
Virginie Efira na festiwalu w Wenecji /Andreas Rentz /Getty Images

"Other People’s Children": O czym to jest film?

Główną bohaterką filmu "Other People’s Children" jest 40-letnia Rachel (w tej roli Virginie Efira), nauczycielka w jednym z paryskich liceów. Kobieta robi wszystko, by pomóc swoim uczniom przejść z jednej klasy do drugiej, a nawet pomaga im szukać pracy.

Pewnego dnia po zajęciach Rachel wybiera się na lekcję gry na gitarze, gdzie poznaje Aliego (Roschdy Zem) - rozwodnika, który wspólnie z byłą żoną wychowuje czteroletnią Leilę. Para zaczyna się spotykać i szybko wyznaje sobie miłość. W końcu Rachel poznaje rodzinę Aliego i zaczyna uczestniczyć w opiece nad jego córką. Obserwując ją, uświadamia sobie, że chciałaby mieć dziecko. Niestety, lekarz oznajmia jej, że ma niewielkie szanse na zajście w ciążę.

Reklama

Virginie Efira o filmie "Other People's Children"

Polska Agencja Prasowa: Rebecca Zlotowski nie ukrywa, że "Other People’s Children" to dla niej film wyjątkowy, bo inspirowany własnymi doświadczeniami. Ale Rachel jest bohaterką, w której może przejrzeć się bardzo wiele kobiet. Czytając scenariusz, ty również znalazłaś w niej cząstkę siebie?

Virginie Efira: - Od razu dostrzegłam w tym scenariuszu coś intymnego, co mogłam odnieść do własnego życia. Poczułam emocje bohaterki, która stara się być jak najlepszą macochą dla córki swojego partnera. Kiedy ten ją zostawia, musi rozstać się również z dziewczynką, a ona stała jej się bardzo bliska. Uważam, że ta historia doskonale odzwierciedla szczególną relację kobiet ze światem - ich tendencję do nawiązywania więzi z rodzinami, które dopiero spotkały, do usuwania się na drugi plan, do troszczenia się o innych kosztem własnych potrzeb. Nawet jeśli boli je, że nikt nie powita ich na peronie, gdy wracają z podróży. Te odczucia odezwały się we mnie natychmiast. Często zdarza się, że aktorzy nie czują więzi z tekstem lub z bohaterem, ale kierują się wiarą, że dany film jest dla nich. W tym wypadku było inaczej. Od razu poczułam bliskość z Rachel, a dzięki długim, niezwykle osobistym rozmowom z Rebeccą to uczucie jeszcze się spotęgowało.

Ona od początku miała konkretną wizję tego filmu?

- Tak, nie było niespodzianek. Rebecca jest kimś, kto potrafi puścić muzykę, żeby pokazać aktorom, w jakim tempie i rytmie mają grać. Udziela też indywidualnych wskazówek, jak się poruszać, obracać, trzymać płaszcz. Pokazała nam mnóstwo filmów z Diane Keaton i tych reżyserowanych przez Alana Parkera. Było sporo inspiracji, ale mogliśmy wziąć z tego to, co chcieliśmy. Kiedy zaczęliśmy zdjęcia, zapewniła nam całkowitą wolność twórczą.

W jednej ze scen "Other People’s Children" twoja bohaterka nie chce zostać przyłapana przez córkę swojego partnera w jego łóżku, więc w środku zimy naga wymyka się na balkon i tam czeka, aż Ali ponownie wpuści ją do mieszkania. Jak podchodzisz do tego typu scen?

- To było bardzo zabawne doświadczenie. Pamiętam, że tamtego dnia temperatura spadła do minus 20 stopni. Potwornie zmarzłam, ale nie mieliśmy wielkiego budżetu na ten film i nie było zamkniętego planu. Dosłownie każdy mógł mnie zobaczyć. W życiu jestem osobą dość nieśmiałą, w kinie - wręcz przeciwnie. Wyobraziłam sobie więc, jak bardzo wstydziłabym się, gdyby kiedykolwiek przydarzyło mi się to, co Rachel.

- A jeśli chodzi o "poważne" sceny intymne, wiele zależy od reżysera. Kiedyś odmówiłam jednemu zagrania takich fragmentów, ponieważ sam nie wiedział, w którą stronę chce pójść. Z kolei Rebecca miała pomysł na ukazanie seksualności i całkowicie jej ufałam. Intymne sceny w "Other People’s Children" miały ukazywać życie typowej pary. Na pewno teraz, kiedy mam 40 lat, łatwiej mi grać takie rzeczy. Mam już za sobą wiele filmów i potrafię powiedzieć "nie". Ale jeśli byłabym 20-latką, prawdopodobnie potrzebowałabym koordynatora scen intymnych, ponieważ wcale nie jest to takie łatwe.

Co zatem stanowiło dla ciebie największe wyzwanie w procesie tworzenia postaci?

- Wszystko zależy od bohaterki, którą mam zagrać. W tym wypadku kluczowe było zrozumienie, o jakim rodzaju filmu mówimy. Bo "Other People’s Children" zaczyna się jak typowy romans - dwoje ludzi spotyka się i szybko się w sobie zakochuje - ale później historia ewoluuje. Może to zabrzmi dziecinnie, ale chodzi o to, aby naprawdę uwierzyć we wszystko, co jest w scenariuszu, przemyśleć, jakie są inne postaci, czy są tam sprzeczności. A później twoja interpretacja tej opowieści powinna spotkać się z wizją reżysera. Nie wiem, czy miałaś już okazję rozmawiać z Rebeccą, ale ona działa bardzo szybko. Pyta cię o coś, ty odpowiadasz, a ona już zadaje kolejne pytanie. W tym sensie jesteśmy podobne. Potrafię przewidzieć, czego ode mnie chce.

W wielu scenach partnerowała ci grająca córeczkę Aliego Callie Ferreira-Goncalves. Szybko udało ci się nawiązać z nią więź?

- Callie jest bardzo poważna jak na swój wiek. Nie należy do tej grupy dzieci, które pierwszego dnia podeszłyby do mnie i powiedziały: "hej, gram w tym filmie, a ty jesteś moją matką". Usłyszałam od niej raczej coś w stylu: "nie jesteś moją macochą, nie znam cię". Nie było mi łatwo zdobyć jej zaufania. Ale gdy już się udało, nawiązałyśmy świetną relację. Ona jest naprawdę niesamowitą dziewczynką. Wiem, co mówię, bo często grałam matki i miałam wiele filmowych dzieci. Callie nigdy nie zachowywała się jak gwiazda, nie zadzierała nosa. Ma naprawdę wspaniałych, mądrych i wykształconych rodziców, którzy wcale nie popychali jej w stronę aktorstwa. Wręcz przeciwnie, uświadamiali jej, że ta praca ma swoje cienie.

Mam wrażenie, że w ostatnich latach twoja kariera nabrała tempa. Grasz teraz bardzo różnorodne bohaterki - chociażby tytułową zakonnicę w "Benedetcie" Paula Verhoevena i prowadzącą podwójne życie tłumaczkę w "Sekrecie Madeleine Collins" Antoine’a Barrauda. Obraz Verhoevena był tym, który otworzył przed tobą nowe możliwości?

- Tak może się wydawać, ponieważ "Benedetta" była jedynym filmem z moim udziałem, który odbił się szerokim echem za granicą. Natomiast z perspektywy Francji najbardziej przełomowa była dla mnie "Victoria" Justine Triet. Wcześniej grałam głównie w komediach romantycznych. Dopiero po "Victorii" zaczęłam odczuwać realną zmianę. Teraz otrzymuję propozycje ról dramatycznych, bardzo zniuansowanych, czasami szalonych. Cieszę się, że pojawiają się coraz częściej.

Rozmawiała Daria Porycka (PAP)

Virginie Efira (ur. 1977 r.) jest belgijsko-francuską aktorką i prezenterką telewizyjną. Jej pierwszą główną rolą w kinie była Alice Lantins w "Miłości po francusku" Davida Moreau. W kolejnych latach wystąpiła m.in. w "Cudownym smaku faworków" Erica Besnarda, "Rodzinie do wynajęcia" Jeana-Pierre’a Amerisa i "Caprice" Emmanuela Moureta. Na swoim koncie ma pięć nominacji do Cezarów. Otrzymała je za role w filmach: "Victoria", "Niezatapialni", "Un amour impossible", "Żegnajcie, głupcy" i "Benedetta". Ostatnio można było oglądać ją w "Sekrecie Madeleine Collins" Antoine’a Barrauda.

"Other People’s Children" jest jednym z 23 filmów rywalizujących o Złotego Lwa podczas 79. festiwalu w Wenecji. Oprócz niego szansę na statuetkę mają m.in. "All the Beauty and the Bloodshed" Laury Poitras, "Bones and All" Luki Guadagnino, "Tar" Todda Fielda, "The Banshees of Inisherin" Martina McDonagha oraz "Blonde" Andrew Dominika.

Laureata nagrody poznamy w sobotę wieczorem. Wyłoni go jury w składzie: amerykańska aktorka Julianne Moore (przewodnicząca), francuska reżyserka, laureatka ubiegłorocznego Złotego Lwa za "Zdarzyło się" Audrey Diwan, irańska aktorka Leila Hatami, włoski reżyser i scenarzysta Leonardo Di Costanzo, argentyński reżyser, scenarzysta i producent Mariano Cohn, brytyjski pisarz japońskiego pochodzenia, laureat literackiego Nobla z 2017 roku Kazuo Ishiguro, a także hiszpański reżyser, scenarzysta i producent Rodrigo Sorogoyen.


PAP
Dowiedz się więcej na temat: Virginie Efira | Wenecja 2022
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy