Oscary 2020: Noc niespodzianek
To była zdecydowanie noc pełna niespodzianek. Nie faworyzowani "1917", "Joker" czy "Pewnego razu... w Hollywood", ale południowokoreański "Parasite" okazał się największym zwycięzcą tegorocznej oscarowej gali.
W tym roku Oscary - najbardziej prestiżowe nagrody świata filmowego - wręczono po raz 92. Ceremonia jak zawsze odbyła się w Dolby Theatre w Los Angeles.
"Parasite" otrzymał aż cztery statuetki, w tym tę najważniejszą - za najlepszy film. Obraz wyróżniono też w kategoriach: najlepsza reżyseria, scenariusz i międzynarodowy film, gdzie pokonał m.in. polskie "Boże Ciało".
Historia pisała się na naszych oczach, gdyż Bong Joon-Ho został pierwszą osobą od 1953 roku, która na jednej gali otrzymała cztery statuetki. Ostatnim który tego dokonał, był słynny Walt Disney. Rok temu bliski tej sztuki był Alfonso Cuarón, który ostatecznie otrzymał jednak "tylko" trzy Oscary za "Romę".
Przypomnijmy, że brawurowo łącząc kryminał z dramatem obyczajowym, a thriller z czarną komedią, w "Parasite" południowokoreański twórca połączył także dwie rodziny, dwa światy i dwie klasy społeczne, które w rzeczywistości coraz rzadziej mają szansę się spotkać. Dzieli je bowiem powiększająca się ekonomiczna przepaść, która zadłużoną większość spycha coraz niżej, a bogatą mniejszość nieustannie winduje w górę.
I to dosłownie: bezrobotni rodzice i dwójka ich dorastających dzieci koczuje gdzieś na poziomie rynsztoka w slumsie, podczas gdy do zaprojektowanej przez znanego architekta posiadłości pana Parka wchodzi się po schodkach. Dla syna biedaków to żadna przeszkoda - choć oblał egzaminy na studia (podobnie jak jego siostra), ma ambicję (i dość sprytu), by wspiąć się po drabinie ekonomicznego awansu. Kiedy nadarza się okazja, by przyjąć w domu pana Parka posadę korepetytora, chłopak bezbłędnie odgrywa rolę wykształconego, skromnego, godnego zaufania nauczyciela. Dokładnie takiego, o jakim fantazjują bogate snoby. Do spisku chłopak powoli wciąga kolejnych członków rodziny, eliminując po drodze starą służbę państwa Park. Seria zaskakujących, tragikomicznych zdarzeń, za sprawą których bogaci i biedni konfrontują swoje style życia, przeglądając się w sobie, jak w lustrze, prowadzi do spektakularnego, wbijającego w fotel finału.
"Ta kategoria zmieniła właśnie nazwę i cieszę się, że mogłem zostać jej pierwszym laureatem. Dziękuję ekipie i aktorom filmu 'Parasite', który są dzisiaj z nami. Proszę o brawa dla nich... Dziękuję też wszystkim innym artystom, którzy są ze mną dziś na tej sali. Podoba mi się kierunek zmian, który proponuje Akademia, wspierając kino międzynarodowe. Teraz mogę się napić" - mówił reżyser filmu, odbierając Oscara za najlepszy film międzynarodowy, gdzie pokonał m.in. polskie "Boże Ciało". Obraz zwyciężył rywalizację także z "Bólem i blaskiem" Pedro Almodovara, "Nędznikami" Ladja Ly i "Krainą miodu" Tamary Kotevskiej i Ljubomira Stefanova.
"Po zdobyciu poprzedniej nagrody, myślałem że to koniec i w końcu będę mógł odpocząć... Chciałbym pociąć tę statuetkę na pięć części i podzielić się z wami. Będę pił do rana" - mówił z kolei do współnominowanych w kategorii najlepszy reżyser, gdzie w pokonanym polu zostawił Martina Scorsese, Quentina Tarantino, Sama Mendesa i Todda Phillipsa.
To właśnie wspomniani przez Bonga twórcy, autorzy "Irlandczyka", "Pewnego razu... w Hollywood", "1917" i "Jokera", to najwięksi przegrani oscarowej gali.
Mający jedenaście szans na statuetkę "Joker", wieczór zakończył z zaledwie dwiema nagrodami. Zgodnie z oczekiwaniami otrzymał go Joaquin Phoenix za najlepszą męską rolę pierwszoplanową oraz Hildur Guðnadóttir za muzykę. Tym samym po raz pierwszy w 92-letniej historii Oscarów nagrodę za muzykę do filmu otrzymała kobieta.
Kiedy miałem 17 lat, mój brat napisał: 'Biegnij na ratunek miłości, a nastanie pokój" - mówił po odebraniu statuetki Joaquin Phoenix, wspominając swojego tragicznie zmarłego brata, Rivera. Amerykański aktor był autorem najbardziej zaangażowanej społecznie mowy tej nocy. "Porzuciliśmy świat natury. Wierzymy, ze jesteśmy centrum wszechświata, pustoszymy świat natury, myśląc, że wszystko nam się nam się należy. (...) Boimy się zmiany, ale ludzie są obdarzeni wyobraźnią i potrafią znajdować nowe rozwiązania. Jeśli oprzemy się o miłość i współczucie, stworzymy system korzystny dla wszystkich istot żywych" - grzmiał ze sceny artysta.
"Dziękuję wszystkim dziewczynom, kobietom, matkom i córkom, które czują muzykę w sobie. Podnieście głos, musimy usłyszeć wasze głosy" - powiedziała z kolei wyraźnie wzruszona Hildur Guðnadóttir, która otrzymała owację na stojąco.
Zawód musi czuć także Sam Mendes, którego mające dziesięć nominacji "1917" było faworytem kategorii najlepszy film i reżyseria. W obu musiał uznać jednak wyższość "Parasite". Ostatecznie film zdobył trzy Oscary: za zdjęcia (Roger Deakins), dźwięk (Mark Taylor i Stuart Wilson) i efekty specjalne (Guillaume Rocheron, Greg Butler i Dominic Tuohy). "Chciałbym podziękować wszystkim nominowanym w tej kategorii, bo ich praca jest dla mnie natchnieniem. Dziękuję im też za ich przyjaźń" - stwierdził Deakins.
Dwa Oscary trafiły w ręce "Pewnego razu... w Hollywood" Quentina Tarantino. Otrzymali je Brad Pitt za najlepszą drugoplanową rolę męską oraz Barbara Ling i Nancy Haigh za scenografię. "Nie jestem sentymentalny, ale gdy myślę o tym filmie, przypominam sobie, jak rodzice zabierali mnie do kina. Wspominam ludzi, którzy dali mi pierwszą szansę. Dzięki wam mogę tu teraz stać. Dedykuję tę nagrodę moim dzieciom, kocham was" - mówił Pitt, który był pierwszym tegorocznym laureatem.
Ani jednej statuetki nie udało się natomiast zdobyć filmowi "Irlandczyk" Martina Scorsese, mimo że podobnie jak "Pewnego razu... w Hollywood" i "1917" również miał aż dziesięć oscarowych szans.
Oscary za role kobiece trafiły w ręce Renée Zellweger za pierwszoplanową kreację Judy Garland oraz Laury Dern za drugoplanowy występ w "Historii małżeńskiej" Noaha Baumbacha.
"Noah napisał film o miłości i o tym, żeby dla rodziny zapominać o tym, co nas dzieli" - wyznała Dern. Aktorka zadedykowała nagrodę swoim legendarnym rodzicom - Diane Ladd, która siedząc na widowni, popłakała się z emocji, oraz Bruce'owi Dernowi. "Niektórzy mówią, że nigdy nie spotkacie swoich bohaterów. Jeśli masz szczęście dostaniesz ich, jako swoich rodziców" - stwierdziła laureatka.
"Ten rok rozmów o Judy Garland z ludźmi różnych płci i kultur uświadomił mi, że filmowi bohaterowie nas jednoczą. Ona nie miała szans, by dostać tę statuetkę. Dzięki tej nagrodzie chcę oddać cześć temu, co ona osiągnęła. Judy Garland, byłaś jedną z tych bohaterek, które nas jednoczą. Ta nagroda jest dla ciebie" - to z kolei słowa Zellweger.
Nagrodę za najlepszy scenariusz adaptowany trafił w ręce Taki Waititiego za "Jojo Rabbit". "Chcę podziękować mojej matce, nie wiem, gdzie jesteś, zgubiłem cię kilka godzin temu. Dziękuję, że dałaś mi książkę, którą adaptowałem, bo bez tego, nie byłoby tej nagrody" - powiedział nowozelandzki twórca.
Oscar za najlepszą animację trafił w ręce twórców "Toy Story 4", a najlepszym dokumentem okazała się produkcja Netfliksa "Amerykańska fabryka".
Statuetkę za najlepszą piosenkę - za utwór "(I'm Gonna) Love Me Again" z filmu "Rocketman" - odebrali Elton John i jego wieloletni współpracownik Bernie Taupin.
Dwa Oscary trafiły w ręce twórców filmu "Le Mans '66", który był jedną z dziewięciu produkcji walczących o najważniejszą ze statuetek. Za najlepszy montaż triumfowali Andrew Buckland i Michael McCuske, a za najlepszy montaż dźwięku Donald Sylvester.
Nagrodę za najlepsze kostiumy odebrała Jacqueline Durran za "Małe kobietki", a za najlepszą charakteryzację i fryzury: Kazu Hiro, Anne Morgan i Vivian Baker za "Gorący temat".
Oscara za najlepszy film krótkometrażowy otrzymał "The Neighbors' Window" w reżyserii Marshalla Curry'ego, najlepszym dokumentem krótkometrażowym okazał się "Learning to Skateboard in a Warzone (If You're a Girl)" w reżyserii Carol Dysinger, a najlepszą krótkometrażową animacją "Hair Love" Matthew A. Cherry'ego.
Jak zawsze najbardziej wzruszającym momentem gali okazało się "In Memoriam". Zapowiedziana przez Stevena Spielberga Billie Eilish zaśpiewała "Yesterday" Beatlesów, a tle pojawiły się zdjęcia filmowców, którzy w ostatnim roku odeszli. Byli wśród nich: Kobe Bryant, Terry Jones, Danny Aiello, Buck Henry, Stanley Donen, Robert Forster, Anna Karina, Peter Mayhew, Andre Previn, Bibi Andersson, Doris Day, Rutger Hauer, Franco Zeffirelli, Seymour Cassel, Peter Fonda, John Singleton i zmarły kilka dni temu Kirk Douglas.
Podczas gali nie zabrakło również polskiego akcentu. Co prawda twórcy "Bożego Ciała" musieli obejść się smakiem, ale na scenie pojawiła się za to Katarzyna Łaska. Wraz z Idiną Menzel, a także wokalistkami z całego świata (m.in. Niemiec, Japonii, Norwegii, Rosji, Tajlandii czy Hiszpanii), które użyczyły głosu Elzie, zaśpiewała "Into the Unknown", jedną z pięciu piosenek nominowanych do Oscara.
Piosenka "Into The Unknown" z filmu "Kraina lodu 2" - sprawdź!
Najlepszy film: "Parasite" - reżyser i producent Bong Joon-ho oraz producentka Kwak Sin-ae
Najlepsza reżyseria: Bong Joon-Ho - "Parasite"
Najlepszy aktor pierwszoplanowy: Joaquin Phoenix - "Joker"
Najlepsza aktorka pierwszoplanowa: Renée Zellweger - "Judy"
Najlepszy aktor drugoplanowy: Brad Pitt - "Pewnego razu... w Hollywood"
Najlepsza aktorka drugoplanowa: Laura Dern - "Historia małżeńska"
Najlepszy nieanglojęzyczny film: "Parasite", reż. Bong Joon-Ho
Najlepsza animacja: "Toy Story 4", reż. Josh Cooley (producenci: Jonas Rivera i Mark Nielsen)
Najlepszy film dokumentalny: "Amerykańska fabryka", reż. Steven Bognar i Julia Reichert (producent Jeff Reichert)
Najlepszy scenariusz oryginalny: Bong Joon-ho, Han Jin-won - "Parasite"
Najlepszy scenariusz adaptowany: Taika Waititi - "Jojo Rabbit"
Najlepsze zdjęcia: Roger Deakins - "1917"
Najlepsza muzyka: Hildur Guðnadóttir - "Joker"
Najlepsza piosenka: "(I'm Gonna) Love Me Again" z filmu "Rocketman" - muzyka: Elton John, tekst: Bernie Taupin
Najlepszy montaż: Andrew Buckland i Michael McCusker - "Le Mans '66"
Najlepsze kostiumy: Jacqueline Durran - "Małe kobietki"
Najlepsza scenografia: Barbara Ling i Nancy Haigh - "Pewnego razu... w Hollywood"
Najlepsza charakteryzacja i fryzury: Kazu Hiro, Anne Morgan i Vivian Baker - "Gorący temat"
Najlepszy dźwięk: Mark Taylor i Stuart Wilson - "1917"
Najlepszy montaż dźwięku: Donald Sylvester - "Le Mans '66"
Najlepsze efekty specjalne: Guillaume Rocheron, Greg Butler i Dominic Tuohy - "1917"
Najlepszy film krótkometrażowy: "The Neighbors' Window", reż. Marshall Curry
Najlepszy dokument krótkometrażowy: "Learning to Skateboard in a Warzone (If You're a Girl)", reż. Carol Dysinger (producentka Elena Andreicheva)
Najlepsza krótkometrażowa animacja: "Hair Love", reż. Matthew A. Cherry (producent Karen Rupert Toliver)