Reklama

Dawid Ogrodnik o mobbingu. Pada nazwisko znanej aktorki

Kolejny artysta zabiera głos w sprawie złego traktowania studentów aktorstwa przez wykładowców. Dawid Ogrodnik - we wpisie w mediach społecznościowych - przyznał, że w szkole teatralnej poznał "poczucie upokorzenia i bezwartościowości". Ujawnił nazwisko znanej aktorki, która miała dopuszczać się mobbingu.

Kolejny artysta zabiera głos w sprawie złego traktowania studentów aktorstwa przez wykładowców. Dawid Ogrodnik - we wpisie w mediach społecznościowych - przyznał, że w szkole teatralnej poznał "poczucie upokorzenia i bezwartościowości". Ujawnił nazwisko znanej aktorki, która miała dopuszczać się mobbingu.
Dawid Ogrodnik /Andras Szilagyi /MWMedia

Swoimi złymi doświadczeniami - po opublikowanym poście Anny Paligi dotyczącym nadużyć w łódzkiej Szkole Filmowej - dzielą się kolejni artyści. Dawid Ogrodnik w swoim poście napisał, że ogromny strach poznał w Krakowskiej Szkole Teatralnej, gdzie studiował aktorstwo. Podał przy tym nazwisko znanej aktorki Beaty Fudalej. 

"Koniec z mobbingiem, chamami pod przykrywką artyzmu! Mnie i moich kolegów tak traktowała pani Beata Fudalej!" - czytamy we wpisie. 
W dalszej części Ogrodnik dodaje: "Znam ten strach i znam ten wstyd znam to upokorzenie i poczucie bezwartościowości! Wszyscy się baliśmy i tylko niektórzy uciekli byłem jednym z nich! Reszta chciała przetrwać! Oddaje ten wstyd i ten strach swoim oprawcom  Wstydźcie się i bójcie!" - czytamy we wpisie.

Reklama

Także aktorka Zofia Wichłacz opublikowała na Facebooku wpis, w którym podzieliła się przykrymi wspomnieniami z czasów studiów w Akademii Teatralnej w Warszawie. "Byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów" - ujawnia Wichłacz.

"'Wytrzymałam' a raczej zrobiłam co dla mnie było najlepsze i odeszłam z Akademii Teatralnej w Warszawie po pierwszym semestrze. W tym krótkim czasie byłam świadkiem wielu sytuacji poniżania, nękania, a nawet molestowania studentów" - ujawniła Wichłacz.

Aktorka przyznała, że sytuacje, których doświadczyła podczas pobytu w Akademii Teatralnej, skutkowały stanami lękowymi i depresją.

"Czułam, że z każdym tygodniem, miesiącem spędzonym w tej instytucji zamykam się bardziej, staje się bardziej lękliwa, wycofana, przerażona. Rozwinęły się u mnie mocno zaburzenia odżywiania. Miałam stany lękowe, depresyjne i wiedziałam, że muszę się ratować, że zdrowie psychiczne jest ważniejsze niż dyplom czy skończone studia. Wtedy moje odejście było cichym sprzeciwem. Zawalczyłam o siebie odchodząc z tej przemocowej instytucji. Wiedziałam, że była to decyzja najlepsza z możliwych" - wyjaśnia Wichłacz.

Oskarżenia o nadużycia i przemoc stosowaną wobec studentów przedstawiła na tzw. Małej Radzie Programowej uczelni aktorka Anna Paliga. Z nazwiska wymieniła pedagogów Szkoły Filmowej, w tym jej byłego rektora, którzy podczas pracy z przyszłymi aktorami mieli dopuszczać się aktów przemocy słownej i fizycznej. 

Wystąpienie absolwentki, która publicznie podzieliła się swoim strachem, brakiem poczucia bezpieczeństwa i osamotnieniem w zgłaszaniu zaistniałych sytuacji, które odczuwali studentki i studenci, zostało także upublicznione w internecie.

Aktorka zarzuciła uczelni, że nie zapewnia studentom poczucia bezpieczeństwa i zasad etyki. "Absolwenci nie wiedzą, jakie są ich prawa jako aktorów, jak można bronić się przed mobbingiem, wykorzystaniem seksualnym na planie, a przemocowe przekraczanie swoich granic psychicznych i fizycznych uważają za niezbywalną część zawodu" - podkreśliła.

"Na wydziale aktorskim panuje absurdalne i niszczące przekonanie, że młodych należy 'łamać' i 'przyzwyczajać do zaciskania zębów', a także, że doświadczanie przemocy pomoże im w zostaniu lepszymi aktorami. Studenci, wychodząc do świata profesjonalnych planów filmowych, nie są przygotowani na stawianie oporu manipulacjom i zastraszaniu. To prowadzi do kontuzji, frustracji, zaburzeń odżywiania, załamań nerwowych" - napisała absolwentka łódzkiej Szkoły Filmowej.

Paliga przytoczyła szereg przykładów nadużyć, które - w jej opinii - z pewnością dotarły do władz wydziału bądź uczelni i z premedytacją zostały "zamiecione pod dywan".
Na oświadczenie aktorki zareagowała łódzka uczelnia.

"Jako rektorka - pełniąca funkcję od września 2020 roku - oświadczam, że w Szkole Filmowej w Łodzi niedopuszczalne są zachowania, które noszą znamiona molestowania czy przemocowego traktowania studentów i studentek; nie będą one tolerowane. Naszą misją i obowiązkiem jest zagwarantowanie takich warunków procesu kształcenia, w których wolność twórcza, naukowa, kreatywność oraz swoboda ekspresji muszą być praktykowane w sposób odpowiedzialny i z zapewnieniem godności drugiego człowieka" - napisała w oświadczeniu dr hab. Milenia Fiedler.

Rektorka podkreśliła, że fundamentem relacji kadra - studenci musi być zaufanie i poczucie bezpieczeństwa, zaś ona sama decydując się na udział w wyborach na stanowisko rektora wiosną ub. roku, za priorytet uznawała poprawę komunikacji pomiędzy władzami uczelni i jej studentami.

W listopadzie w Szkole Filmowej powołano nieformalną Małą Radę Programową, w której zasiadają władze rektorskie, dziekańskie, kierownicy katedr, przedstawiciele samorządu i społeczności studenckiej. Jak zapewniła Fiedler, na spotkaniach rady każdy ma prawo wypowiedzieć się nie tylko w sprawach związanych z procesami dydaktycznymi, ale również dotyczących funkcjonowania szkoły.


"Dziękuję za zaufanie Annie Palidze, która miała odwagę przekazać nam swój list za pośrednictwem Małej Rady. Traktuję to jako kredyt zaufania do władz uczelni" - podkreśliła rektorka w piśmie.


RMF/INTERIA
Dowiedz się więcej na temat: Dawid Ogrodnik
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy