Między kinem głębokim a artystycznym kuriozum
Zakończyła się 9 Letnia Akademia Filmowa w Zwierzyńcu. Zaprezentowano około 300 filmów uznanych i ciekawych reżyserów. Jak na każdej imprezie z artystycznym zacięciem okazało się, że największym powodzeniem cieszyły się "Najgorsze filmy świata".
Do tradycji LAF-u od kilku lat przynależy lejący od początku do końca imprezy deszcz. Na szczęście tym razem było inaczej. Opady wzięły imprezę w klamry, mocząc uczestników jedynie na starcie i na mecie Akademii, pozostawiając miejsce na kilka dni upałów. LAF-owicze krążyli więc między salami kinowymi a roztoczańskimi lasami i jeziorami opodal Zwierzyńca.
Jak każda akademia także i Letnia Akademia Filmowa "wykładała" na zasadzie grupowania filmów w kursy tematyczne, zwane też cyklami.
Tematem przewodnim tegorocznego LAF-u były "Cygańskie wersety" - konglomerat filmów, koncertów i imprez towarzyszących, dający rzadką okazję zapoznania się z bogatą i ciekawą kulturą Romów. Koczowniczy tryb życia tej wywodzącej się z Indii grupy etnicznej, niczym nieskrępowana wolność, miłość do tańca ale też uprzedzenia i krzywdzące stereotypy dotyczące Cyganów inspirowały wielu twórców.
Głównym filmowym kołem zamachowym "Cygańskich wersetów" był przegląd twórczości Tony'ego Gatlifa - algierskiego reżysera, scenarzysty i kompozytora. W jego filmach wciąż przewija się motyw wędrówki po świecie, zaś ich głównymi bohaterami są głównie Cyganie. Twórczość Gatlifa to hołd dla kultury cygańskiej i ideałów jakie ona ucieleśnia. W czasie Akademii zaprezentowano następujące filmy z jego dorobku: dokument "Latcho Drom", "Mondo", "Gadjo dilo", "Z bociana zrodzony", "Vengo", "Swing", "Exils" i "Transylwania". Twórczość algierskiego reżysera, choć ważna, była jednak tylko częścią filmowej oferty związanej z kulturą romską. "Diabły, diabły" Doroty Kędzierzawskiej, "Czas Cyganów" Emira Kusturicy, "Tabor wędruje do nieba" Emila Lotianu, "Gucza! Pojedynek na trąbki" Dusana Milica - to tylko niektóre z pokaźnego zbioru filmów jakie dopisywały kolejne "Cygańskie wersety".
Poza celuloidowymi Cyganami, w Zwierzyńcu można było spotkać także tych prawdziwych. Ze sceny na dziedzińcu Browaru wieczorami niosła się cygańska muzyka. Koncerty grup "Jame Roma", "Dikanda", a zwłaszcza "Perła i bracia" wywoływały radosny entuzjazm wśród publiki. Na małej wysepce zorganizowano także cygańską fiestę, w czasie której odbywały się tańce, hulanki i... degustacje romskich potraw. Komu jeszcze było mało, mógł wziąć udział w warsztatach tańca i zapoznać się z wierszami najsłynniejszej romskiej poetki Bronisławy Wajs, zwanej Papuszą.
Dźwięki muzyki utrzymane w zupełnie innej estetyce proponował Rafał Rozmus, który ze swoją orkiestrą, akompaniując niemym filmom gromadził pełne sale. Muzycy zagrali do "Ostatniego rozkazu" Josepha von Sternberga i "Mogiły nieznanego żołnierza" Ryszarda Ordyńskiego doskonale splatając podkład z obrazami, wspaniale wspomagając dramaturgię filmowego opowiadania. Widzowie zgromadzeni na projekcjach byli zachwyceni. Szkoda tylko, że pokazy z muzyką na żywo nie były zorganizowane w większej sali, gdyż nie wszyscy chętni zmieścili się w kinie "Dzięcioł".
Na Akademii przypomniano także twórczość Françoisa Truffaut, zorganizowano retrospektywy twórczości Julio Medema i Lone Scherfig. Profesor Jerzy Kucia wraz ze swoimi studentami z Wydziału Animacji krakowskiej ASP opowiadali o sytuacji polskich młodych animatorów i animacji jako takiej. Oczywiście zostały wyświetlone co ciekawsze filmy studentów profesora.
Kino z Czech, Węgier i z Rosji czekało na kinomanów w cyklach "Czeska paczka", "Kino jak Egri Bikavér" i "Wiatr ze Wschodu" - przeciwwagą dla nich były nasze rodzime filmy z cyklu "W polskim obiektywie". W każdym z powyższych przeglądów tematycznych znalazły dla siebie miejsce filmy dobre, bardzo dobre, ale też gorsze i mniej ciekawe. Równowaga została jednak utrzymana.
Przeglądy autorskie i spotkania z reżyserami nierzadko owocowały ciekawymi opowieściami: Marcin Koszałka dowodził, że "nie jest sk****em" i czasami wyłącza kamerę, by nie wejść zbyt głęboko w intymność swoich bohaterów, Filip Marczewski wspominał o trudnych relacjach z ojcem, a Andrzej Kostenko przyznał, że kiedyś realizował film dokumentalny o realizacji filmu pornograficznego, który zakończył się samobójstwem głównej bohaterki.
Letnia Akademii Filmowa zawsze starała się być spotkaniem z kinem trudnym i artystycznym. Paradoksalnie największym powodzeniem wśród uczestników cieszył się przegląd "Najgorszych filmów świata". Duża w tym zasługa Jacka Rokosza, który każdą projekcję poprzedzał interesującym wstępem, dla zobrazowania swoich wywodów czasami udając Belę Lugosiego w roli Draculi. Co lepsze cytaty z filmów: "Sex Maniac", "Zabójcze ryjówki", "Plan 9 z kosmosu", "Szpon", "Doctor of Doom", "Gamera kontra Giron", "Czarny samurai" i "Tureckie Gwiezdne Wojny" weszły do codziennego słownika bywalców tego przeglądu.
O poziomie tych filmów najlepiej świadczą ich tytuły. Największym "B klasowym" kuriozum okazały się, trzymane na sam koniec LAF-u "Tureckie Gwiezdne Wojny". Pomijając dziwaczną fabułę, pluszowe potwory, charakteryzację zakupioną na odpuście, choreografię walk spod budki z piwem i bohaterów, to skaczących na trampolinach, to znów bijących w zapamiętaniu gołymi pięściami w ogromne głazy, największe wrażenie w tym filmie robi bardzo długa scena finałowa zmontowana w sposób absolutnie kuriozalny. Kolejne ujęcia łączą się bez ładu i składu, wątki się rwą, nagle wracają, skoki głównego bohatera to często ta sama sekwencja, kamera szaleje, nikt nic nie wie, z czego montażysta na pewno wie najmniej. Finał tego filmu to albo dzieło geniusza, albo szaleńca, albo sześciolatka.
Ciekawe jak organizatorzy kolejnej, jubileuszowej Letniej Akademii Filmowej, zamierzają ustosunkować się do gorącego przyjęcia "kina kiczu", jakiego chyba się nie spodziewali. Przekonamy się na 10. LAF-ie już za rok. Oczywiście w Zwierzyńcu.
Bartosz Stoczkowski, Zwierzyniec