Co nas złościło w TVP?
Niski poziom programów, niepunktualność, błędy, nieodpowiedni ubiór prezenterów. Zbyt późne pory emisji, kiepsko opracowana ramówka na święta. Na co skarżyli się widzowie w pionierskich czasach TVP?
Polacy zawsze ogromnie lubili sobie ponarzekać. Także na temat programu. Ich opiniami i sugestiami zajmowała się powstała w 1956 roku Redakcja Łączności z Telewidzami.
W pokoiku przy Pl. Powstańców Warszawy nieodłącznymi atrybutami były dwa telewizory i telefon. Dyżurni redaktorzy oglądali na bieżąco programy i skrzętnie notowali komentarze widzów. Większość była... krytyczna!
Najwięcej telefonów odbierano w soboty i niedziele w trakcie emisji teleturniejów. Częściej dzwonili i pisali mężczyźni, panie zaś były bardziej porywcze.
Telefonowano zazwyczaj rano w "imieniu wszystkich naszych pracowników", dzieląc się uwagami na temat obejrzanych poprzedniego wieczora audycji. Albo wyłącznie po to, aby rozstrzygnąć zakładowy spór, która piosenkarka śpiewała taki a taki utwór.
- Teatr poniedziałkowy "Miłość i gniew" jest dowodem złych gustów przemycanych na nasz grunt w myśl hasła "byle z Zachodu"! Przybywa telewizji doświadczenia, sprzętu, ludzi, tylko programy coraz gorsze. Jak można było taką sztukę wystawić, przecież to samo świństwo, potok plugawych, rynsztokowych wyrażeń, kłótni i bezwstydnych scen - wyrażał swoje oburzenie jeden z telewidzów.
- Jak czują się rodzice wobec własnych dzieci, oglądając takie sceny jak w odcinku "Powroty" (serial "Chłopi"). Jak mogła jakakolwiek aktorka pozwolić sobie na taką scenę, a pan dyrektor Gogolewski podjąć się takiej nieodpowiedniej roli dla jego godności? Pan reżyser to widocznie lubieżnik! - dodawał inny.
Komuś przeszkadzał zbyt głośny dźwięk: - Co się tyczy sygnału przed i po dzienniku - jest on równie ordynarny, co głośny: spłodzony został z pewnością przez zwolennika mocnego uderzenia. Trzeba się zrywać od kolacji, żeby tę cholerę oddecybelować.
Zastrzeżenia budził wygląd i język prowadzących: - Dzisiaj jest uroczysty wieczór wigilijny, a spiker w II programie siedzi z rozpiętą marynarką. Może mu gorąco, może sobie podpił, ale niech zapnie marynarkę, kiedy coś prezentuje - proponowano.
Niektórym w niesmak były zmiany w ramówce: - Dlaczego Państwo skasowali doskonałego Lengrena? Najlepszy obecnie jest "Jacek i Agatka". To jest program wychowawczy. Ale "Supełki Węzełki", albo inne z tymi rykami, potworami? Potem się dziwimy, że dzieci robią miny.
Najwięcej telefonów, jak wspomina współtwórczyni Redakcji Łączności Lucyna Barcz, odbierano w soboty i niedziele w trakcie teleturniejów. Opinie telewidzów przekazywano często w dość osobliwy sposób.
- Na początku lat 60. przed gmachem telewizji odbywał się teleturniej poświęcony znajomości kodeksu drogowego. Telefony dzwoniły bez przerwy, ale z prowadzącym nie mieliśmy żadnej łączności. Na szczęście okna redakcji wychodziły na Pl. Powstańców, obciążałam zatem spinaczami karteczki z uwagami i... zrzucałam je na ulicę. Dzięki temu inż. Richter na wiele pytań odpowiedział jeszcze w czasie trwania programu. Dziś widzów, którzy chcą podzielić się uwagami, "wita" automatyczna sekretarka - mówi.
KRAS
Z okazji jubileuszu 60-lecia Telewizji Polskiej, w poniedziałek, 29 października o godz. 20.25, TVP1 zaprasza na "Wielki Test o Telewizji". Widzowie będą mogli rozwiązywać test on-line na stronach INTERIA.PL.