Andrzej Seweryn: "Bądź autentyczny, bądź prawdziwy"
Andrzej Seweryn jest jednym z gości 22. edycji MFF Tofifest. Kujawy i Pomorze. W tegorocznym programie znalazł się film "Jestem postacią fikcyjną" (2024) - wielowymiarowy dokument, który jest szczerym portretem tego wybitnego, polskiego aktora.
Andrzej Seweryn wziął udział w spotkaniu po pokazie, by spotkać się z uczestnikami i odpowiedzieć na wszelkie nurtujące pytania. W przeprowadzonej rozmowie z mediami aktor wyznał, co kryje się za tytułem filmu, który jak podkreśla, jest dokumentem, a nie biografią. Wyznał także, co pomaga kreować postaci, czy uważa się za osobę odważną oraz co tak naprawdę oznacza dla niego niepokorność.
Okazuje się, że słowa "jestem postacią fikcyjną", które stały się tytułem dokumentu o Sewerynie, zostały wypowiedziane przez Joachima, bohatera filmu "Liczba doskonała" Krzysztofa Zanussiego. Znalazły się one w monologu wypowiedzianym na samym początku tej produkcji.
Zapytany o to, ile prawdy o nim samym widzowie mogą zobaczyć podczas seansu, aktor odpowiedział:
"Nie ma nic fałszywego w tym filmie, ja nie czuję, że coś gram, coś udaję. Oczywiście mam świadomość, że jest kamera, tak samo jak mam świadomość, że ktoś teraz może mnie filmować czy nagrywać [...] Osobiście uważam, że w tej chwili nie jestem fałszywy, ale można o mnie powiedzieć, że gram, bo na mnie patrzą ludzie. [...] Ten film jest filmem autentycznym o mnie, ja to gwarantuję".
"Uważam, że ja jestem bardzo prosty chłopak. [...] Nie mam poczucia, że coś szczególnie odważnego dokonało się w naszym filmie, z mojej strony oczywiście. Patrzę na siebie troszeczkę tak jak ta kamera, cały czas w gruncie rzeczy siebie widzę. Nawet nie chodzi, że może obserwuje, ale widzę siebie przecież bo jako aktor to mam szczególnie wykształcone to spojrzenie."
Aktora zapytano także o to, w jaki sposób przygotowywał się do jednej ze swoich ostatnich, szczególnych kreacji, czyli do roli emerytowanego krawca i drag queen w serialu Netflixa "Królowa" (2022). Seweryn przyznał, że to było szczególne i złożone doświadczenie, by grać kogoś, kto gra kobietę (a nie jest nią naprawdę). Wyraził również nadzieję, że tworząc tę produkcję i poruszając taki temat, dołożyli cegiełkę do ważnej sprawy.
"Z jednej strony muszę powiedzieć, że cała technika, czyli charakteryzacja, fryzura, kostium tworzył postać, oczywiście. Mówimy o Lorettcie, zresztą o Sylwestrze też. Kiedy zakładałem garnitury Tomka Osowińskiego, zakładałem buty, które miałem i szelki, które zostały zrobione w fabryce w Szkocji, w której robi się szelki dla Jamesa Bonda... I spinki, i krawaty, o których cenie nawet wolę nie mówić, to tworzyło postać niewątpliwie również Sylwestra. Naturalnie jeśli chodzi o postać Loretty, ubranie, kostium, no to było tam parę elementów, których nigdy w życiu nie znałem. Znaczy ze szpilkami miałem niewiele do czynienia w moim życiu".
"Kultura LGBT+ istniała powiedziałbym od ponad 2000 lat, istnieje, będzie istnieć i się rozwijać. A wśród osób homoseksualnych, są jak wiadomo osoby wierzące, nawet bym powiedział praktykujące, ponieważ jedno nie przeczy drugiemu".
Ostatnie dokonania artystyczne Seweryna wywołują w różnych środowiskach wiele kontrowersji. Aktor wypowiedział się na temat podążania drogą pod prąd i związanymi z tym konsekwencjami.
"Nie mam poczucia, jeśli chodzi o moją osobę, że dokonuję czegoś szczególnego i nie wymagało to ode mnie szczególnych refleksji [...], rozumiem ze to może być przez kogoś akt pewnej odwagi, ale to nie jest mój pogląd. [...] Rzeczywiście środowisko jakoś doceniło tę moja pracę, stanowisko, które czasem publicznie zabieram. Pismo My Company Polska przyznało mi tytuł Ambasadora Różnorodności, a Onet Plejada przyznało mi nagrodę 'Gwiazda na miarę czasu'".
"Gombrowicz mówił: 'Nie lawiruj, płyń prosto pod wiatr'. A ja powiem: bądź autentyczny, bądź prawdziwy. Bo to może się Tobie przydać, jak i może komuś innemu, kto to obserwuje [...] Nigdy nie było dla mnie celem bycie na fali, natomiast jeżeli czasem tak się zdarzało, że byłem, no to naprawdę nie z moich intencji, tylko tak się wytworzyła rzeczywistość. [...] Dlaczego z powodu tego, co dzieje się dzisiaj z kościołem w Polsce, ja mam się wypierać swojej wiary? Ani jej szczególnie nie manifestuje, nie chodzę, nie krzyczę. A tu był zrobiony dokument z autentycznych moich prac, gestów, sytuacji i tyle".
Ze strony Interii padło pytanie o to, czym dla niego prywatnie jest idea toruńskiego festiwalu Tofifest, czyli niepokorność.
"Nie mam poczucia, że jestem jakoś szczególnie niepokorny. Może po części w sposobie prowadzenia Teatru Polskiego, którego jestem dyrektorem od lat czternastu. Staram się nie ulegać dominującym tendencjom, a realizować to, co wydaje mi się bardzo potrzebne naszemu widzowi w ramach czegoś, co nazwałbym ogólnie edukacją narodową, czy edukacją po prostu".
"Jeśli chodzi o tą niepokorność to bym wprowadził taki aspekt, mianowicie: oby zawsze niepokorność była autentyczna. Żeby nie była niepokornością dlatego tylko, żeby pokazać, żem niepokorny. Żeby nie była modą lub sposobem na wykorzystywanie tego. [...] Natomiast myślę, że niepokorność jest niezwykle pożyteczna. Ja nie mówię o przekraczaniu prawa, ja nie mówię o zbrodniach, [...] kradzieży. Ale pewna niepokorność, która jest sceptycyzmem, jest czasami niedowiarstwem uważam, że to może być pożyteczna tak dla społeczeństwa, jak i dla samego artysty czy osoby, która jest niepokorna.
Szczególnie szanuje niepokornych starców, bo młodym być i niepokornym - to jest normalka. [...] Niepokorni starcy, dojrzali ludzie, seniorzy lub seniorki, to jest ciekawe, bo na ich niepokorność składa się całe ich życie i być może ta niepokorność jest jeszcze głębsza niż niepokorność młodości. Ale oczywiście dobrze, żeby młodzież, młodość, była niepokorna. To jest cecha pozytywna, pod tymi warunkami, o których mówiłem".