"Rolnik szuka żony": Grzegorz z drugiej edycji nie tylko o swojej żonie Ani
"Ma charakterek. Tego w programie nawet specjalnie nie było widać" - mówi Grzegorz Bardowski o swej żonie Ani. W szczerej rozmowie z Martą Manowską, zawartej w książce "Rolnik szuka żony", bohater opowiada, jak program zmienił jego życie.
"Ania to osoba, z którą dogaduję się jak nigdy wcześniej z nikim innym" - opowiada Grzegorz Bardowski w książce Marty Manowskiej "Rolnik szuka żony".
"Oczywiście mamy różne zdania na wiele tematów i to jest nieuniknione. I się kłócimy. I to nie jest tak, że jest zawsze super, idealnie i pięknie. Mamy swoje problemy, ale potrafimy coś dać. Każde z nas ma swój temperament. Myślę, że się uzupełniamy" - dodaje.
Ania w programie była dość cichą i małomówną osobą, ale ze słów Grzegorza wyłania się zupełnie inny obraz kobiety.
"Ona charakterek ma! Tego w programie nawet specjalnie nie było widać. Nie da sobie wejść na głowę. To jest nie do przejścia, żeby ją po kątach ustawiać. Ona raczej tak robi. Jak ma się komuś postawić, to robi to" - opowiada rolnik.
Przypomnijmy, że pomiędzy Anią i Grzegorzem "iskrzyło" od początku programu. Gdy Marta Manowska przywiozła Grzegorzowi listy od kandydatek na żonę, Ania od razu mu się spodobała.
Podczas czytania jej listu zabiły kościelne dzwony, a młody rolnik wypowiedział wówczas prorocze słowa: "Przed panią Anią mógłbym klęknąć na jedno kolano".
Grzegorz oświadczył się Ani w grudniu 2015 roku, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. 16 kwietnia 2016 roku para powiedziała sobie sakramentalne "tak", a w wigilię Bożego Narodzenia tego samego roku na świat przyszedł ich syn Jan.
O swoich wrażeniach tak pisał wówczas Grzegorz: "Moi drodzy, jak już niektórzy zdążyli zauważyć od wczoraj jesteśmy z Anią małżeństwem. To był najpiękniejszy dzień w naszym życiu! Wszystko było idealnie. Wprawdzie wyobrażaliśmy sobie, jak nasz ślub może wygadać, ale to co działo się wczoraj przerosło nasze oczekiwania".
Jeszcze w trakcie programu w internecie zaczęły pojawiać się głosy, że para znała się przed rozpoczęciem produkcji. Jak te zarzuty w książce skomentował Grzegorz?
"Nie znaliśmy się wcześniej. Temat gdzieś się pojawił, w jakimś komentarzu. (...) Ja to napisałem, że to wydaje się zbyt piękne, żeby było prawdziwe. Ludziom się to wydawało niemożliwe, że tak szybko się to wszystko potoczyło. Ślub, dziecko, poznanie się. Ale przecież jest też przykład Agnieszki Roberta. Jest taki sam. I tam nie było tematu. A tutaj jest" - opowiada rolnik.
W książce Marta Manowska pyta również Grzegorza o najszczęśliwsze i najtrudniejsze momenty z drugiej edycji programu "Rolnik szuka żony". Co odpowiedział rolnik?
"Najgorsze to było powiedzieć dziewczynom, które przyjechały, że muszą odjechać. To mi naprawdę sprawiło dużo problemów" - wspomina Grzegorz. "Może głupio tak mówić, że ale najpiękniejszy moment był wtedy, kiedy zgasły kamery, program się skończył i mogliśmy po prostu być razem i cieszyć się sobą. Najlepszy moment w programie, to ten po programie" - dodaje.
Zdaniem Grzegorza, program zmienia w oczach Polaków obraz rolników i życia na wsi.
"Wiele osób mi to potwierdziło. Rolnik nadal bywał kojarzony z broną, kaloszami i słomą. A teraz młodzi i gospodarstwo to właściwie dobrze prosperująca firma. To na pewno pokazuje, jak wiele się zmieniło" - przyznaje rolnik.