Karol Strasburger straci pracę w TVP?
Czy to koniec Karola Strasburgera w TVP? Prowadzący "Familiady" zabrał głos w Strajku Kobiet. Jego wpis w mediach społecznościowych z pewnością nie przypadnie do gustu kierującemu Telewizją Polską Jackowi Kurskiemu.
Od kilku dni w Polsce trwają protesty po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w sprawie. Głos w tej sprawie zabrało już wiele gwiazd. Teraz do tematu postanowił odnieść się Karol Strasburger. Prowadzący "Familiady" wyraził zdecydowane poparcie dla protestujących kobiet.
"Kochani, w tym ważnym społecznie czasie, obserwując, często ze łzami wzruszenia w oczach, siłę kobiet na ulicach mojego ukochanego kraju, muszę podzielić się z Wami tym, co leży mi na sercu. Kobieta dała mi życie, choć MOGŁA zdecydować INACZEJ, bo powojenne czasy były szalenie trudne. MOGŁA zdecydować, bo miała #wybórnienakaz. Jestem ojcem kobiety, mężem i przyjacielem setek kobiet-matek, także dzieci niepełnosprawnych. Ich życia tak naprawdę często skończyły się już w dniu porodu. Niektóre zostały same, niektóre podjęły decyzję o porzuceniu macierzyństwa, a jeszcze inne do dziś walczą o każdy oddech swojego dziecka, często nie mając środków na podstawową opiekę" - napisał aktor w mediach społecznościowych.
Prowadzący "Familiady" opowiedział też o własnych doświadczeniach.
"Wiem, czym jest strach przed każdym badaniem USG i czym są nieprzespane noce, gdy czeka się na wynik badań prenatalnych. Wiem, czym jest gonitwa myśli, jeśli w głowie masz pytanie: 'A co zrobisz, jeśli usłyszysz złą diagnozę?'. Sumienie każdego z nas jest skrytą księgą zamkniętą na kłódkę, do której klucz ma tylko Bóg, w którego wierzę. Nie wchodźmy w Jego kompetencje, nie oceniajmy wyborów matek i ojców, którym nie dane było/będzie zostać rodzicem zdrowego dziecka. Kochajmy, szanujmy i chrońmy nasze kobiety, panowie. Uznajmy ich moralność jako osobiste prawo. Ja w swoim życiu mam jeszcze dwie: żonę i córkę. Chcę dać im poczucie bezpieczeństwa i chcę widzieć ich radosną twarz każdego dnia" - zaznaczył.
"Marzę, by moja córka wychowała się w kraju, w którym #wolnośćwyboru nie jest przywilejem, a obowiązującym prawem, w którym poszanowanie intymnych sfer jest świętością. Wierzę, że Wasze głosy, dziewczyny, zostaną usłyszane" - stwierdził Strasburger.
Pod wpisem postawę aktora chwali wielu internautów, część z nich zwraca jednak uwagę, że po takich słowach może teraz stracić pracę w TVP. Strasburger zapewnił jednak, że nie boi się konsekwencji ze strony szefostwa stacji.
"Jestem prowadzącym od 26 lat! Przeżyłem kilku prezesów i różne nastroje polityczne. Jestem także aktorem, artystą, który ma wybór, co do projektów, w jakich bierze udział i jestem obecny nie tylko w telewizji publicznej. ALE, co najważniejsze, przede wszystkim jestem wolnym, myślącym samodzielnie, niezależnym od nikogo człowiekiem - nie da się mi nakazać tego, co mam myśleć i ja tego także nie robię w drugą stronę" - przyznał Strasburger.