"Parasite": Film zręczny, ale nie arcydzieło?
Triumf "Parasite" w najważniejszych kategoriach świadczy o tym, że doceniono to, co się ceniło przez lata: połączenie perfekcji narracyjnej, wziętej z kina gatunkowego, z krytyką społeczną - powiedział PAP krytyk filmowy Tomasz Jopkiewicz, komentując przyznane po raz 92. Oscary Nagrody Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Według publicysty "Kina" jest to film niezwykle zręczny, który jednak trudno nazwać arcydziełem. "'Parasite' dobrze za to oddaje tzw. ducha czasu, lęku przed społeczną dezintegracją. Może jednak zrażać widoczną kalkulacją".
Najlepsze role pierwszoplanowe, to zdaniem Jopkiewicza, udręczeni bohaterowie: "Joaquin Phoenix stworzył w 'Jokerze' kreację utrzymaną, jak trafnie zauważył, pisząc nie o jego roli, lecz o filmie 'Joker' wybitny amerykański znawca kina David Edelstein, na jednej nucie, granej coraz głośniej i głośniej".
"W gruncie rzeczy - zauważa krytyk - coś podobnego uczyniła Renee Zellweger, grając Judy Garland; to rola równie efektowna, co konwencjonalna - jeszcze jeden portret męczennicy pop kultury. O przyczynach tej udręki nie dowiadujemy się jednak zbyt wiele. Winny jest jednak, jak zazwyczaj, przemysł rozrywkowy, akt oskarżenia jest jednak dość ogólnikowy".
Zdaniem Tomasza Jopkiewicza najbardziej szkoda dwóch filmów, nadspodziewanie subtelnych, choć niepozbawionych usterek: "Historii małżeńskiej" Noaha Baumbacha i macedońskiej "Krainy miodu". W przypadku tego pierwszego filmu słusznie doceniono brawurowy i budzący dreszcz grozy występ Laury Dern.
Jeśli chodzi o polski akcent, to "Boże Ciało" Jana Komasy, było raczej skazane na niepowodzenie, choć, jak i inne filmy w kategorii film międzynarodowy, prezentowało - co podkreślił Jopkiewicz - wysoki poziom warsztatu i zdolność do pozbawionej naiwności syntezy, czego nie można powiedzieć o części filmów amerykańskich, takich jak "Małe kobietki", "Joker" czy "Le Mans’66".
Uroczysta Gala Oscary 2020 odbyła się w nocy w z niedzieli na poniedziałek w teatrze Dolby w Hollywood.