Oscary 2019
Reklama

"Zimna wojna": Nominacje cieszą, ale najważniejsza jest publiczność

Oskarowe nominacje dla filmu Pawła Pawlikowskiego "Zimna wojna" to dla jego twórców satysfakcja, ale najważniejsza jest liczna publiczność, którą ten film zdobył - ocenił Marcel Sławiński, współautor scenografii, z Katarzyną Sobańską, do tego filmu.

Oskarowe nominacje dla filmu Pawła Pawlikowskiego "Zimna wojna" to dla jego twórców satysfakcja, ale najważniejsza jest liczna publiczność, którą ten film zdobył - ocenił Marcel Sławiński, współautor scenografii, z Katarzyną Sobańską, do tego filmu.
Joanna Kulig w scenie z "Zimnej wojny" /materiały prasowe

We wtorek, 22 stycznia, ogłoszono nominacje do Oscarów. "Zimna wojna" ma szanse na statuetkę w kategoriach: najlepszy film nieanglojęzyczny, najlepsza reżyseria (Paweł Pawlikowski) i najlepsze zdjęcia (Łukasz Żal).

"Te nominacje oczywiście cieszą, ale najważniejsze jest to, że film zdobył już tak liczną publiczność. Został też wyróżniony Europejską Nagrodą Filmową, czyli europejskim Oskarem. To ogromny sukces tego filmu i całej ekipy. To film z nurtu kina europejskiego, na ile przemawia do wyobraźni widza amerykańskiego - zobaczymy" - powiedział PAP Marcel Sławiński.

Reklama

Jego zdaniem Paweł Pawlikowski to reżyser obdarzony olbrzymią wyobraźnią plastyczną. "To widać w jego dziełach, ale to jest partnerstwo, on potrzebuje dialogu, to zaczyna się od samego scenariusza. Praca z nim to wspaniała przygoda, chce scenografii totalnej" - dodał.

Podobnie jak nagrodzona już Oscarem "Ida" Pawlikowskiego, "Zimna wojna" jest też filmem czarno-białym. "Mocno zastanawialiśmy się wspólnie z reżyserem i Łukaszem Żalem - operatorem - czy to ma być kolor. To nie było tak, że z góry założyliśmy, że to będzie czarno-biały obraz. Oczywiście pracując na materiale archiwalnym, który głównie jest czarno-biały, i obserwując szlachetność czarno-białej materii, jej graficzność, plastyczność, czuliśmy intuicyjnie, że to będzie bardziej interesujące, bardziej wysublimowane" - wspominał Sławiński, wskazując, że inspiracją były m.in. filmy francuskiej Nowej Fali.

Jak mówił, praca nad filmem była ciężka. "Rolą scenografa jest gromadzenie wiedzy historycznej, obyczajowej, dokumentalnej, a następnie inspirowanie nią reżysera, pokazywanie, jak to było onegdaj. To swego rodzaju wehikuł czasu, który włączamy i przenosimy się w wyobraźni, a następnie w wyobraźni samego widza, kiedy ogląda w kinie gotowy obraz filmowy. Naszym zadaniem jest powołać do życia przestrzeń, w której aktor czuje się dobrze emocjonalnie i w pewnym sensie identyfikuje się z nią. Nieraz musimy w tym celu pokonać tysiące kilometrów, aby znaleźć 'Święty Graal', czyli ten idealny obiekt zdjęciowy spośród wielu innych. To też niekończący się proces samokształcenia, gdzie nie ma miejsca na rutynę" - powiedział.

"Zimna wojna" to film o miłości dwojga ludzi, którzy nie umieją żyć bez siebie, ale też nie potrafią być razem. Obraz został wcześniej doceniony także m.in. w Cannes za reżyserię oraz pięcioma nagrodami EFA. Akcja filmu rozgrywa się w latach 50. i 60. ub. wieku m.in. w Polsce, Jugosławii i Francji.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Oscary 2019 | Zimna wojna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy