Nie wierzy w sukces "Dr House'a"
Brytyjski aktor Hugh Laurie nie może uwierzyć w sukces "Dr House'a". Od siedmiu lat serial bije na głowę wiele innych produkcji, walczących o laury w branży telewizyjnej.
Pięćdziesięcioletni Hugh Laurie przeprowadził się do Los Angeles w 2003 roku. Aktor nie spodziewał się, że praca na planie amerykańskiego serialu potrwa dłużej niż dwa tygodnie. W Wielkiej Brytanii zostawił swoją żonę Jo i troje dzieci.
"Praca na planie filmowym zmusza do poświęceń, rezygnacji z czasu spędzanego zwykle z rodziną i przyjaciółmi" - mówił aktor.
Sukces "Dr Housa" przeszedł jednak oczekiwania Laurie'go. Kilka tygodni zamieniło się w kilka lat. Aktor przyznaje, że pobudki o czwartej rano stają się coraz bardziej męczące. Mimo paru niedogodności, jakie niesie ze sobą codzienna praca na planie serialu, Hugh Laurie odczuwa jednak niegasnący sentyment wobec odgrywanej przez siebie postaci.
"Zawsze lubiłem Housa - twierdzi - nie jest on może w stu procentach pozytywną postacią, popełnia błędy, ale ujmuje mnie to, jak bardzo jest zabawny. Ma swoją ciemną stronę, jest w nim też trochę goryczy - jest jak ja".
W 2006 i 2007 roku Hugh Laurie został uznany za najlepszego aktora w serialu dramatycznym i uhonorowany Złotym Globem. W tym roku jest nominowany w tej samej kategorii już po raz szósty. Stanie w szranki m.in z Michaelem C. Hallem ("Dexter"), Jonem Hamm'em ("Mad Men") i Stevem Buscenim ("Boardwalk Empire").