Muszą od siebie odpocząć?
Normalna ziemska istota - tak o sobie mówi 28-letnia Aneta Zając, czyli Marysia z "Pierwszej miłości". Aktorka zdradza, co, według niej, mogłoby uzdrowić jej serialowy związek.
Jej bohaterka poświęca się pomocy ubogim. Tymczasem jej serialowy mąż, Paweł (Mikołaj Krawczyk) poznaje świat show-biznesu. Wygląda na to, że ich drogi i priorytety rozjeżdżają się.
- Tak zadecydowali scenarzyści. Teraz Marysia i Paweł to dwa różne światy, ale jest jeszcze coś, co ich łączy - miłość. Sama jestem ciekawa, co przyniesie im los - mówi Zając.
W ostatnim odcinku przed wakacjami Marysia i Paweł zdecydują się na rozwód. Wszyscy zastanawiają się, czy do niego dojdzie.
- Niestety, nie mogę zdradzić, co się wydarzy w najbliższych odcinkach, ale zapewniam, że będzie ciekawie - zapowiada aktorka.
Artystka wie natomiast, co mogłoby uratować ich związek. NIe jest to według niej ani oczyszczająca kłótnia, ani dziecko.
- Czas. Oni muszą od siebie odpocząć i jeśli po jakimś czasie znów zechcą być razem, to wierzę, że ten związek będzie przenosić góry - przekonuje.
Mija już sześć lat od kiedy zadebiutowała w "Pierwszej miłości". Zając bardzo chwali sobie czas, jaki spędziła na planie.
- Nie zamieniłabym go na żaden inny. Te 6 lat to przecież moje codzienne życie w wymyślonej rodzinie. Ale nie tylko - te 6 lat to obcowanie z cudownymi ludźmi. Niczego nie chciałabym w tym zmieniać - wyznaje.
Aktorka twierdzi, że na co dzień jest niezwykle normalna.
- Na pewno jestem bardziej wyluzowana niż Marysia. Lubię szaleństwa, a ostatnio nawet sporty ekstremalne. Mój czas wolny wypełnia mnóstwo spraw, które mam do załatwienia. Oprócz tego wycieczki rowerem, kino, fotografia, spotkania ze znajomymi i zajęcia w klubie fitness - wymienia.
Z Anetą Zając rozmawiała Aneta Tul.
Jeśli chcesz wiedzieć więcej o swoich ulubionych produkcjach, zajrzyj na wortal Świat seriali.pl
Więcej czytaj w magazynie "Świat seriali"