"Toni Erdmann" [recenzja]: Konsultant Toni, jego pies i córka
Niemal trzygodzinna komedia nie brzmi może zachęcająco, ale nominowany do Oscara film Maren Ades jest wart każdej minuty. Zabawna historia o córce i dość ekscentrycznym ojcu jest nie tylko zabawna, ale prawdziwa i wzruszająca na poziomie czysto ludzkich emocji.
Nauczyciel muzyki, Winfried po stracie psa i swojego ostatniego ucznia postanawia odnowić relacje z córką, Ines. Kobieta przebywa w Rumunii, gdzie pracuje dla wielkiej korporacji i walczy usilnie o swoją karierę.
Kilkuletni brak kontaktu między ojcem a córką sprawia, że trochę czasu minie, zanim duet ten zafunkcjonuje. Miłość Winfrieda do strojenia żartów, przebieranek i absurdalnego zachowania sytuacji nie poprawia. Tym bardziej, że przyjeżdża do córki do Bukaresztu i zaczyna odgrywać rolę ekscentrycznego konsultanta Toniego Erdmanna.
Jego zachowanie sprawia, że przed Ines postawione zostaje lustro, w którym ujrzy siebie i swoje życie. A wygląda ono nie do końca tak, jak sobie to kiedyś wymarzyła. Dowcipy Winfrieda tak naprawdę unaoczniają prostą prawdę - wszyscy jesteśmy w życiu aktorami z rolami, które sami sobie często wybieramy i piszemy.
Ades prowadzi swoją historię do dość nieoczekiwanego, niemal surrealistycznego finału z piosenką Whitney Houston w tle. Po drodze przygląda się rzeczywistości po światowym kryzysie ekonomicznym i rodzinie jako takiej. Nie słodzi, nie przerysowuje. Znajduje harmonię pomiędzy naturalizmem, emocjonalną prawdą i komediową tonacją historii. Nie ujawnia zbyt wiele z przeszłości bohaterów, spokojnie rysuje przed nami ich portrety, dzięki czemu czujemy się zaangażowani w historię. W dużej mierze jest to też zasługa świetnego duetu Sandry Hüller z Peterem Simonischekem.
"Toni Erdmann" to zdecydowanie mocny zawodnik w tegorocznej walce o Oscara.
8/10
"Toni Erdmann", reż. Maren Ade, Niemcy 2016, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa: 27 stycznia 2017 roku.