Steve McQueen o białych Oscarach: "Problem tkwi w realizowanych filmach"
Steve McQueen, jedyny czarnoskóry reżyser, którego film został wyróżniony najważniejszym Oscarem, zabrał głos w sprawie kontrowersji dotyczących tegorocznych nominacji do nagród Akademii. Twórca "Głodu" i "Wstydu" ma nadzieje, że będą one punktem zwrotnym w polityce hollywoodzkich wytwórni.
W wywiadzie dla "Guardiana" McQueen, który w 2014 roku odebrał Oscara za najlepszy film za "Zniewolonego", przyznał, że liczy na jak najszybsze zmiany.
"Mam nadzieje, że gdy spojrzy się na całą sytuację z perspektywy 20 lat, będzie to jak oglądanie klipu Davida Bowiego z 1983 roku" - mówił reżyser, nawiązując do wywiadu piosenkarza dla stacji MTV, w którym zwrócił on uwagę na nieobecność w telewizji czarnoskórych artystów. "Tyle, że ja nie chcę czekać 20 lat. Wybaczcie, ale mam nadzieję, że za 12 miesięcy będziemy mogli spojrzeć wstecz i stwierdzić, że był to punkt zwrotny i dzięki Bogu zmieniliśmy wszystko na lepsze".
W dalszej części wywiadu McQueen odniósł się do decyzji Spike'a Lee i wielu innych afroamerykańskich artystów o zbojkotowaniu gali rozdania Oscarów. Reżyser przyznał, ze rozumie ich decyzję, ale według niego ceremonia i nagrody nie stanowią głównego problemu.
"Moglibyśmy analizować, ile procent Akademii należy do danej grupy albo demografię, ale prawdziwy prawdziwy problem tkwi w filmach, które są realizowane. Decyzje podejmowane przez szefów wytwórni, stacje telewizyjne i kablowe, które decydują, co nakręcić, a czego nie [realizować]. Tu trzeba zacząć. Tam tkwi źródło problemu".
Spytany pod koniec o decyzje, które podjąłby, gdyby został szefem studia, McQueen odpowiedział: "Dać więcej możliwości do robienia filmów. Fantastycznych filmów".