"Mistrz": Nie tak słodkie lata 50.
Lata 50. Freddie, weteran II wojny światowej wraca do kraju ze złamanym sercem. Ukochana go zostawiła, alkoholizm wyniszcza. Porzucając kolejną pracę, trafia na statek Lancastera Dodda, założyciela nowego ruchu duchowego. Poturbowany życiowo uczeń spotyka mistrza. Tak rozpoczyna się niejednoznaczna podróż, która dzięki genialnej reżyserii Paula Thomasa Andersona staje się kolejnym, po "Aż poleje się krew", niezwykłym traktatem na temat Ameryki.
Paul Thomas Anderson ma zarówno swoich przeciwników, uważających go za irytującego hochsztaplera, jak i zwolenników uznających go za współczesnego Orsona Wellesa. Nie ukrywam, że bliżej mi do drugiej sekty. "Mistrz" udowadnia, że Anderson to jeden z najbardziej utalentowanych współczesnych twórców. Artystyczna odwaga, z jaką zabiera się za kolejne projekty, rozmach i precyzja w realizowaniu swojej filmowej wizji może budzić podziw. Częściowo wypływa chyba z faktu, że Anderson - jak np. Tarantino - reżyserii uczył się w praktyce, chłonąc klasykę kina. Jego wyobraźnia i osobowość nie została przemielona przez system edukacji.
"Mistrz" żongluje charakterystycznymi elementami stylu Andersona bez wzbudzania w widzu wrażenia déja vu. Wykorzystując starą kamerę 65 mm, twórca "Magnolii" nadaje wizualnej stronie swojej opowieści lekkiego odcieniu retro, tym razem z pomocą Mihai Malaimare'a zamiast swojego dotychczasowego stałego operatora, Roberta Elswita. Długie, dopracowane ujęcia, często kręcone rozedrganą kamerą, budują intensywny portret dwóch głównych bohaterów. Charyzmatyczne, silne, ekstrawaganckie osobowości wypełniały kolejne filmy Andersona od Toma Cruisa w "Magnolii", przez Daniela-Day Lewisa w "Aż poleje się krew", po Philipa Seymoura Hoffmana w "Mistrzu". Ponownie powraca figura ojca. Synowsko-ojcowska relacja Dodda i Freddiego ma niejednoznaczny charakter, co tylko pogłębia wymowę filmu.
Anderson ma szczęście, a może niezawodny instynkt do aktorów. Po raz kolejny jego film staje się aktorskim majstersztykiem. Hoffman balansuje między spokojem a nagłymi wybuchami, gdy czuje, że jego autorytet może zostać zachwiany. Kreacja Joaquina Phoenix jest pod każdym względem dopracowana - ruchu, gestów, sposobu mówienia, emocjonalnego rozchwiania. Podobnie jak Lewis w poprzednim filmie Andersona, Phoenix wchodzi w rolę całym sobą. Nie ustępuje im Amy Adams, tworząc sylwetką kobiety pozornie ślepo podążającej za Mistrzem, lecz jednocześnie umiejętnie nim kierującej.
Anderson ponownie mierzy się z tematem samotności jednostki, dojmującej potrzeby bliskości, która nie może być zaspokojona, więc zastępowana jest jej iluzja, czego symbolem wymowna klamra filmu. Anderson perfekcyjnie wykorzystuje naturę, z zafascynowaniem ukazując amerykańskie przestrzenie. Kolejna współpraca z Jonnym Greenwoodem z Radiohead przyniosła w efekcie ścieżkę, która staje się integralną częścią filmu. Dla Andersona, również twórcy wideoklipów, muzyka jest kolejnym językiem opowiadania historii.
Mimo około premierowych sugestii, mających zapewne podsycić atmosferę wokół filmu, trudno "Mistrza" odbierać jedynie jako historię sekty, czy założyciela scjentologii, jakkolwiek wielu nie doszukiwalibyśmy się analogii. To przede wszystkim, jak "Aż poleje się krew", traktat o Ameryce, jej duchowym zagubieniu po wojnie. Anderson sięga do ukochanego przez Amerykanów okresu słodkich lat 50., nie tyle je demitologizując, co analizując. Wtedy przecież kształtowały się nowe fundamenty dla współczesnego społeczeństwa. W jednej z ostatnich scen Dodd mówi Frieddiemu, który, jak się wydaje, powraca po ucieczce jak syn marnotrawny: myślisz, że człowiek może żyć bez przywódcy? Jego wiara, iż każdy musi/potrzebuje podążać za jakimś liderem, jest w gruncie rzeczy nie bez racji.
9/10
---------------------------------------------------------------------------------------
"Mistrz" ("The Master"), reż. Paul Thomas Anderson, USA 2012, dystrybutor: Gutek Film, premiera kinowa 16 listopada 2012 roku.
---------------------------------------------------------------------------------------
Ciekawi Cię, co w najbliższym czasie trafi na ekrany - zobacz nasze zapowiedzi kinowe!
Chcesz obejrzeć film? Nie możesz zdecydować, który wybrać? Pomożemy - poczytaj nasze recenzje!